Jak wiele jest sytuacji, w których to uczeń uczy nauczyciela? Większość pewnie powie, że mało, gdyż młodzież dzisiaj podobno jest zła, niewychowana, wulgarna i płytka. Podobno. Czy jednak ktoś, kto stawia taką tezę sam uważa się za „mądrego”? Jeśli tak, to czy próbował wydobyć z młodego człowieka coś mądrego? Podejrzewam, że nie, bo gdyby tak było, z pewnością nie postawiłby takiej tezy. 

 Do poruszenia tematu aborcji skłoniła mnie przede wszystkim wątpliwość. Wątpliwość co to tego, czy należy prawnie opowiedzieć się za całkowitym jej zakazem. Słuchając licznych komentarzy ludzi uchodzących za autorytety, zacząłem głęboko się zastanawiać, czy faktycznie jest to dobre rozwiązanie. Postanowiłem więc tą wątpliwością podzielić się na forum klasy, w szkole. 

Czy aborcja w przypadku gwałtu czy zagrożenia życia matki też powinna być zakazana? 

Gwałt to przecież wielki dramat dla kobiety, trauma. Mężczyzna, który wykazuje się empatią pewnie w łagodności będzie się wahał z odpowiedzią. Udzielenie jej jest faktycznie trudne, zwłaszcza, że będąc mężczyzną, ciężko zrozumieć, co czuje zgwałcona kobieta. Trudno też, choć już trochę łatwiej, pojąć uczucia kobiety w przypadku zagrożenia jej życia. Zatem w spotkaniu z taką kobietą, ów dobry mężczyzna z góry nie może z pewnością powiedzieć ot tak: zrób to, „usuń dziecko” bądź „nie rób tego”. Dobry na pewno, nie powie „usuń”, od tego zacznijmy. Będzie przeciwny, nie powie też z lekkością: „nie wolno ci”, „to grzech” itd. Podejdzie raczej z czułością, postara się zrozumieć, być obok, zachęci do urodzenia, poleci potem ewentualnie oddanie dziecka do „okna życia”. To, co zrobi ta kobieta jest już jej wyborem. Pytanie brzmi: czy przeżywając traumę będzie zdolna do tego, aby podjąć właściwą decyzję, zwłaszcza gdy prawo dopuszcza taką możliwość? Zauważmy też, że w większości przypadków obywatele mają zaufanie do tego, co zostało ustanowione i obowiązuje jako prawo. Logiczne jest więc, że jeśli coś jest dozwolone, nie może być złe. Kto jednak powiedział, że obecne prawo jest dobre i zostało ustanowione dla dobra ludzi? Może jest właśnie krzywdzące, bo pozwala na morderstwo w przypadku traumy, wykorzystuje niejako słabość chwili danej osoby, aby pogłębić ranę, zadać jeszcze większy cios? Czy taka kobieta powinna zatem dokonać aborcji, czy nie? Nie powinna, czy tego chce, czy nie. To najczęściej sprawa cnoty, heroizmu charakteru, który każdy z nas gdzieś głęboko w sobie nosi, a nie ma zbytnio okazji ku temu, aby się nim wykazać. 

To jest właściwy moment.

Sztuka. Zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny. Wielu lekarzy i psychologów twierdzi, że w przypadku gwałtu bardzo mało kobiet zachodzi w ciążę. Podobno organizm kobiety jest tak skonstruowany, że niejako zapiera się, blokuje. Jak jest, nie wiem. Wiem natomiast, że nawet w tym małym procencie, w którym kobieta zachodzi w ciążę i gdy poczyna się dziecko jest Bóg. Bóg, który ma plan względem poczętego dziecka. Może ma ono w przyszłości poznać od matki swoją historię i poświęcić się na rzecz gwałconych kobiet bądź dzieci niechcianych przez rodziców, może ma zostać księdzem i lepiej rozumieć zranione kobiety w konfesjonałach? Tego nie wiemy, ale na pewno Bóg ma dla niego misję do spełnienia. Jeśli kobieta w traumie dokona zabiegu i zabije tego człowieka, jak będzie miał ją spełnić? Tam gdzie trauma, tam musi być ktoś lub coś, co da jasny, może ten ostateczny sygnał to tego, aby tego nie robić. Prawo. Tak, jasne prawo, które nie będzie karać dla samego karania, ale po to, aby de facto chronić kobietę przed jej złą decyzją. Ona prędzej czy później to doceni. Ciężko spotkać matkę, która po urodzeniu dziecka nie doświadcza czegoś, co powoduje, że kocha bezgranicznie tę małą istotkę. 

Co gdy zagraża kobiecie śmierć?

Śmierć może przyjść do każdego z nas, choćby jutro. Wypadek samochodowy, ciężka choroba, atak terrorystyczny; nie przewidzimy tego. Możemy też umrzeć po to, aby żył ktoś inny... To heroizm! Jak jednak bolesne, ciężkie jest wyobrażenie sobie ukochanej kobiety, która przy porodzie umiera. Jednak czy łatwiej by było żyć ze świadomością, że zabiliśmy własne dziecko? Ciężki grzech. Żyć z świadomością, że w lęku zrobiło się coś bardzo złego, a z drugiej strony żyć ze świadomością, że kobieta życia, umarła dla swojego, naszego dziecka... Fakt, że kobieta nie zawsze umiera, mimo wcześniejszych ostrzeżeń lekarzy. Wiele jest takich przypadków. Najgłośniejszym była św. Monika, mama św. Augustyna. Modliła się i urodziła mimo komplikacji. Bóg miał plan. Wykonał go, potrzebował jednak decyzji kobiety, jej „tak”. Ona mu zaufała, a jej syn z czasem podłożył podwaliny pod teologię Kościoła. Jeśli by jednak zmarła? Nie ważne jest „jeśli”, ważne jest to, czego chce Bóg. Postępując zgodnie z Jego wolą, stajemy się właśnie heroiczni, ponadczasowi. Bez Niego świat raczej szybko o nas zapomina, umieramy przeciętnie, w różnych okolicznościach. Mocne to tezy, jednak czy życie „pieści”? Zachowaj nas Panie od takiego bólu, ale też niech się dzieje Twoja wola...

Powyższe myśli w większości są wypowiedziami uczniów. 

Tomasz Wandas