"Gniew  bojowników o sprawiedliwość społeczną,  niektórych ekonomistów i nawet doradców podatkowych wywołała zapowiedź znanej dziennikarki, że być może czas się przenieść do Czech – w związku z planami podwyższenia podatków dla ludzi prowadzących działalność gospodarczą o 100%" - pisze na łamach stron "Warsaw Enterprise Institute" prof. Robert Gwiazdowski.

"Jedni straszą ją karami od polskiego fiskusa. Inni twierdzą, że się przecież nie opłaca, a Rafal Woś proponuje, by „tak więcej dostrzec niż czubek własnego nosa”" - dodaje Gwiazdowski.

"Prowadzenie własnej firmy w Czechach od dawna się opłaca bardziej niż w Polsce z uwagi na otoczenie biznesowe, zwłaszcza, że ich Minister Finansów, który ma osobiście na pieńku z polskim rządem, bardzo się cieszy jak Polacy uciekają przed własnym rządem pod jego opiekuńcze skrzydła. I jak się polskie urzędy skarbowe dopytują o firmy Polaków zarejestrowane w Czechach, to dostają odpowiedź od braci Czechów, że nie mają jak tego sprawdzić. Oczywiście prowadzenie w Czechach czy na Słowacji działalności fikcyjnej jest ryzykowne – więc stanowczo odradzam. Ryzyko takie samo, jak nie wystawianie faktur w ogóle. Ale jak ktoś ma siedzibę w Cieszynie, to dlaczego nie miałby jej mieć w czeskim?" - kontynuuje autor.

"Z Rybnika do Ostrawy jedzie się 50 minut. A z Katowic 70. Krócej niż z Piaseczna czy z Białołęki do centrum Warszawy. Praga to piękne miasto – więc się ludzie będą zastanawiać, czy nie przenieść się tam w taki sposób, by polskie urzędy skarbowe nie mogły się do niczego przyczepić. Jak to zrobić legalnie to jest kwestia czysto techniczna. Ważniejsza jest pytanie czy powinno się tego nie robić z przyczyn aksjologicznych? Zapewniam, że jak ktoś się na to zdecyduje, nie musi mieć wyrzutów sumenia - bo przecież żaden z jego krytyków nie zgodziłby się zostać jego niewolnikiem..." - pisze Gwiazdowski.

Czytaj dalej na łamach Warsaw Enterprise Institute

bbb/wei.org.pl