Amerykanie płacą obecnie średnio 2 dol. za galon (3,8 l) benzyny. Rządowa Agencja Informacji o Energii szacuje, że dzięki niskim cenom ropy przeciętne gospodarstwo domowe wyda w 2015 roku na paliwo około 750 dol. mniej niż w roku poprzednim. W skali całego kraju Amerykanie zaoszczędzą przynajmniej 100 mld dol. Niskie ceny ropy mogą spowodować spadek kosztów usług transportu samochodowego, co powinno korzystnie wpłynąć na obroty handlowe. W październiku 2008 r. USA produkowały dziennie 4,7 mln baryłek ropy, w październiku 2014 r. - 9 mln, a obecnie 9,5 mln baryłek, czyli o 1,5 mln więcej niż potrzebują. Ropa kosztuje dziś na światowych rynkach ok. 55 dol. za baryłkę. Z geopolitycznego punktu widzenia niska cena ropy jest korzystna, gdyż zmniejsza wpływy finansowe wrogów Ameryki, takich jak grupy terrorystyczne z Bliskiego Wschodu. Spadek cen surowców to także poważny problem Rosji. Już w ubiegłym roku budżet tego kraju przestał się domykać. Zdaniem adwokata broniącego rosyjskich opozycjonistów Marka Fejgina, zmniejszenie wpływów budżetowych i związany z tym spadek poziomu życia może doprowadzić do buntów socjalnych w Rosji. Na łamach „The Moscow Times” Fejgin już w 2013 r. pisał, że krytycznym punktem byłby spadek ceny do 40 dol. za baryłkę. Tymczasem wielu analityków twierdzi, że Stany Zjednoczone mogą sobie pozwolić na obniżenie ceny nawet bardziej.

KJ/forsal.pl/Niezależna.pl