,,W tym rozdaniu do władzy doszli ludzie o umiarkowanej wiedzy i niezbyt szerokich horyzontach. Zadziałała demokracja bezpośrednia: grupa wyborców wyniosła do władzy nie lepszych od siebie, lecz sobie podobnych'' - powiada w rozmowie z ,,Gazetą Wyborczą'' Jan Hartman, krakowski profesor filozofii. ,,Ta władza jest ekspozyturą warstw mniej wyedukowanych i uboższych, więc ich reprezentanci też nie są ludźmi specjalnie wykształconymi'' - dodaje Hartman.

Bo Polacy, mówi Hartman, ,,swoją wolność polityczną'' przeżywają ,,negatywnie, jako prawo odmowy, pogardzania państwem i instytucjami''. ,,Nauczyliśmy się tego w czasach pańszczyzny'' - dodaje. ,,Dominuje tradycyjna masa ludowa, ludzie, którzy swoją tożsamość społeczną definiują przez religię, obyczaj, swojskość, ale nie przez ideały polityczne [...] są w swej masie społeczeństwem postchłopskim'' - deklaruje.

Hartman bije się też w piersi. ,, Jako elity społeczne kierowani paternalizmem i zbiorowym egoizmem zlekceważyliśmy masy społeczne, zostawiając je częściowo samym sobie, a częściowo w rękach Kościoła. I nie zrobiliśmy niczego, by otrzymały podstawową wiedzę o świecie. W tym sensie Kaczyński to nasza wina. Moja, pańska, wielu nam podobnych'' - powiada.
,,Ludzie tacy jak Mazowiecki, Kwaśniewski czy Miller mogli swego czasu decydować o tym, czy w szkołach będą uczyć, czym jest ustrój wolności, czy też tego, że Maryja była dziewicą. Zdecydowali, jak zdecydowali, i dziś z wychowania obywatelskiego nie zostało nic'' - dodaje.

,,Dziś Polską rządzą dwie wsteczne siły o podobnej strategii przetrwania. Kościół, tak jak PiS, utrwala izolującą, anachroniczną i lękową mentalność niewykształconych warstw społeczeństwa'' - ubolewa Hartman.

Filozof pytany, skąd wziął się Jarosław Kaczyński, wystawia surową ocenę. ,,Z endeckiego cynizmu i manipulatorstwa. Z przekonania, że jest lud, który trzeba jakoś opanować, dać mu jakąś paszę, ulepić go po swojemu, by mogła powstać Polska jednolita i uległa wobec władzy'' - twierdzi. Kaczyński w ocenie Hartmana ,,z tym ludem'' porozumiewa się ,,mieszanką mitów katolickich i nacjonalistycznych''.

,,My, władza, będziemy więc udawać, że jesteśmy żarliwymi katolikami, dołożymy do tego swojski tradycjonalizm, okrasimy pewną surowością obyczajów – choć dorzucimy także nieco luzu, żeby się lud pobawił'' - mówi. ,,Damy mu 500 plus, pochwalimy, a wtedy będzie zadowolony i grzeczny'' - dodaje, stwierdzając, że ,,Kaczyński to stary endek'', który ,,czyta Dmowskiego i pewne Carla Schmitta'', a politykę postrzega ,,przez pryzmat antagonizmów i konfliktów''. To jednak, mówi Hartman, ,,strasznie prostackie''.
Rzekomy projekt kulturowy Kaczyńskiego, mający polegać według Hartmana na ,,stworzeniu karnego, obyczajnego, pobożnego narodu oraz jego nowej patriotycznej elity'' filozof wyśmiewa jako ,,groteskę'' w dobie globalizacji.

,,Żyje sobie marzeniami o II RP, tą arogancką endecką ględą, paternalistycznym, manipulatorskim dyskursem rodem z XIX w., ponieważ nie należy do współczesności. Wsiadł do Wellsowskiego wehikułu czasu i wylądował tam, gdzie nie powinien. Jest hipostazą anachronizmu i reakcyjności. Ma nie 68, tylko 168 lat'' - mówi.

W ocenie filozofa Jarosław Kaczyński nie jest bynajmniej wybitnym, wielkim strategiem. Jest inny, a ''inność w polityce to potęga''. Bo podczas gdy ,,Szydłów jest krocie'', to ,,Kaczyński jest niewymienny''.

mod/wyborcza.pl