„Życie jest niezbywalnym prawem, a nie łaskawą koncesją” – powiedział hiszpański minister sprawiedliwości Alberto Ruiz Gallardón, który zapowiada rychłą reformę obowiązującej obecnie ustawy, przyjętej przez premiera Zapatero. Reforma dostosuje się do orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w kwestii aborcji z 1985 r., od którego jednostronnie odstąpili socjaliści w poprzedniej kadencji. „Mające się urodzić dziecko jest prawnie chronionym dobrem, które ma znaczenie w ludzkim życiu od samego momentu jego poczęcia, aczkolwiek ta ochrona nie jest absolutna” – stwierdził Ruiz Gallardón. Minister sprawiedliwości zapowiada, że aborcja będzie dozwolona wówczas, kiedy prawo matki „znajdzie się w konflikcie” z prawami nienarodzonego dziecka. Jednak nie wystarczy już tylko sama deklaracja kobiety, że ciąża jest dla niej zagrożeniem fizycznym lub psychicznym. Potrzebna będzie opinia lekarzy. Reforma przewiduje m. in., że nie będą mogły dokonać aborcji nastolatki bez zgody rodziców, zostanie sprecyzowana klauzula sumienia dla lekarzy i personelu medycznego, deformacja płodu nie będzie powodem do jego usunięcia. „Jedno życie nie jest mniej wartościowe od innego, zwłaszcza jeśli miałoby to być konsekwencją upośledzenia” – podkreślił minister sprawiedliwości.

Zapowiedź reformy ustawy o aborcji podziałała na socjalistów jak przysłowiowa płachta na byka. Twierdzą oni, że „będzie to ograniczenie wolności kobiet”. Socjaliści oskarżają rząd o uległość wobec biskupów i zapowiadają złożenie wniosku o zerwanie konkordatu ze Stolicą Apostolską.

Reforma ustawy o aborcji ma jej przywrócić konstytucyjność i jest zobowiązaniem przedwyborczym – odpowiada rządząca Partia Ludowa. Ponadto ustawy uchwala parlament, a nie biskupi. Konkordat, przyjęty w 1979 r., „funkcjonował w miarę dobrze”. Żądanie socjalistów, aby go wypowiedzieć, nie jest niczym nowym, „jednak zawsze domagają się oni tego będąc w opozycji, a nigdy tego nie zrobią, kiedy rządzą” – podkreślił Alfonso Alonso, rzecznik Partii Ludowej w parlamencie.

M. Raczkiewicz CSsR, Madryt/RV