W czasie dzisiejszej Rady Krajowej Borys Budka zrzekł się funkcji przewodniczącego Platformy Obywatelskiej na rzecz Donalda Tuska. Były lider do końca starał się robić dobrą minę do złej gry i przekonywał, że to on zaprosił Tuska i oddanie mu władzy było jego inicjatywą.

Zdaje się, że Borys Budka oficjalnie przyznał się dziś do porażki w kierowaniu Platformą Obywatelską.

- „Stawiam dobro kraju ponad własne ambicje. Każdy z nas postąpiłby tak samo. Wyborcy nagradzają uczciwość. Nie czas na własne aspiracje, gdy płonie dom. Musimy razem ugasić ten pożar, innej drogi nie ma

- mówił były wiceprzewodniczący partii.

Mówił też o trudnym roku pandemii, przekonując, że w tym czasie… nie uprawiał polityki, ale dbał o dobro ludzi.

- „Żyliśmy w strachu o naszych bliskich. Baliśmy się edukacji naszych dzieci. Wielu drżało o przetrwanie swoich firm, uratowanie dorobku życia. Wielu go niestety straciło”

- przekonywał.

- „Człowieczeństwo to przede wszystkim wartości: dobro, wzajemna pomoc, solidarność, współpraca, upominanie się o skrzywdzonych, wykluczonych, zapomnianych, pominiętych. To było zadanie nas wszystkich, zadanie PO. To było w końcu moje zadanie i cel w ostatnim roku, i to nam się udało”

- dodawał.

Zapewniał, że Donald Tusk wraca do polskiej polityki na jego prośbę i jego zaproszenie.

- „Panie premierze, drogi Donaldzie, dziś chcę ci przekazać stery PO. Chcę, żebyś poprowadził nas do zwycięstwa”

- oświadczył.

Przekonywał, że Donald Tusk jak nikt inny nadaje się do „odbudowania Polski”.

- „Kto inny będzie się nadawał do tego lepiej, jak człowiek, który przeprowadził Polskę suchą stopą przez kryzys gospodarczy, kto przez dwie kadencje budował zjednoczoną Europę i jeszcze w między czasie potrafił ograć PiS 27 do 1”

- stwierdził.

Docenił też decyzje Ewy Kopacz i Bartłomieja Arłukowicza, którzy zrzekli się funkcji wiceprzewodniczących, aby scenariusz powrotu Tuska mógł zostać zrealizowany.

kak/poslatnews.pl, PAP