Takiej komedii jeszcze nie było. Senator PO Stanisław Gawłowski, na którym ciąży siedem zarzutów prokuratorskich, w tym cztery dotyczące korupcji, postanowił… poręczyć za burmistrz Polic, w którego domu CBA zabezpieczyło dokumenty i nośniki elektroniczne w związku z tzw. aferą policką.

W ub. wtorek funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego w ramach działań związanych ze śledztwem dot. nowego wątku ws. tzw. afery polickiej, dokonali przeszukań w 16 miejscach. Agenci weszli m.in. do Urzędu Miejskiego w Szczecinie czy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Policach. Przeszukano również mieszkanie burmistrza Polic Władysława Diakuna, w którym zabezpieczono dokumenty, nośniki elektroniczne oraz telefon komórkowy.

Jak wyjaśnia rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie Marcin Lorenz, nowy wątek ws. afery polickiej dotyczy płatnej protekcji, ingerencji w przetarg o charakterze publicznym, a także przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu uzyskania korzyści majątkowej.

- „Przeszukanie (mieszkania burmistrza Polic – red.) miało miejsce z uwagi na nowe informacje wskazujące, że osoba ta może posiadać nośniki informacji, które mogą być uznane za dowód w toczącym się postępowaniu” – wyjaśnia prok. Lorenc.

Za burmistrza Polic postanowił jednak poręczyć nie kto inny, jak senator Stanisław Gawłowski, na którym ciążą zarzuty związane z przyjęciem łapówek na kwotę 730 tys. zł. Polityk utrzymuje, że jest niewinny, a o burmistrzu Polic pisze tak:

- „Tym razem na celowniku PiSprokuratury i CBA znalazł się burmistrz Polic Władysław Diakun. Człowiek cieszący się nieposzlakowaną opinią. Wszyscy, którzy znają Władka, wiedzą, że stał się kolejną ofiarą nagonki PiS!”.

Takie rzeczy tylko w Platformie Obywatelskiej.

kak/niezależna.pl, Facebook