Sąd apelacyjny oddalił zażalenie Adama Hofmana, który nie zgadzał się z nakazem sprostowania własnej wypowiedzi dotyczącej składu komitetu honorowego prezydenta i kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Hofman nie miał jednak w ogóle szans na obronę. Jak podaje portal Niezależna.pl, posiedzenie odbyło się w trybie niejawnym, a sam były poseł PiS nie został o nim powiadomiony. Teraz Hofman chce skierować sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, co wydaje się być w tej sytuacji ostatnią dla niego szansą.

Chodzi o wypowiedź w programie Moniki Olejnik w TVN24, w której były poseł PiS zapytał (sic!), czy w komitecie honorowym prezydenta i kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego zasiada jeden z członków władz SKOK Wołomin.

Sąd uznał kilka dni temu, że Hofman musi przeprosić Komorowskiego. Choć polityk był obecny na Sali rozpraw, to… nie dano mu szansy dojścia do głosu. Nie mógł się więc nawet wytłumaczyć. Z kolei po złożonej apelacji Hofman dowiedział się, że zażalenie zostało oddalone, znowu bez wysłuchania jego racji.

„Dziś mój adwokat dowiaduje się, że wczoraj, bez powiadomienia mnie o tym, w trybie niejawnym, apelacja podtrzymuje wszystkie ustalenia sądu okręgowego, wyrok staje się prawomocny. Dowiaduję się o tym dzisiaj” – mówił według Niezależnej.pl Hofman na dzisiejszej konferencji prasowej. „Jestem tym bardzo mocno zaniepokojony. To są standardy, które nie dają stronie, w tym przypadku mnie, możliwości obrony. Takiego rozstrzygnięcia się nie spodziewałem” – dodawał.

Były poseł PiS zapewnił, że zrobi wszystko, co nakazał mu sąd, to jest zamieści sprostowanie i przeprosiny przed programem „Kropka nad i” oraz wpłaci 10 tysięcy złotych na cel charytatywny. Niemniej jednak zwróci się ze swoją sprawą do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, bo, jego zdaniem, chodzi tu po prostu o standardy, wolność słowa oraz możliwość zadawania pytań.

bjad/niezalezna.pl