- Z arcybiskupem Michalikiem rzadko się zgadzałem, ale zawsze go szanowałem jako hierarchę autentycznie oddanego Kościołowi. Jego dzisiejsze wypowiedzi przed posiedzeniem Episkopatu można jednak określić tylko w jeden sposób - to była totalna kompromitacja – podkreślił Hołownia.

A dalej podkreślił, że choć można dyskutować nad tym, czy część z uwag arcybiskupa nie było słusznych czy nad tym, czy jego wypowiedź była lapsusem czy też nie. Ale, jego zdaniem dyskusja taka nie ma sensu. Wszystko to można. Ale to nie miejsce i czas. Wielu ludzi Kościoła od kilku tygodni staje na rzęsach, by pokazać jak jednoznacznie myślimy o złu, próbują wypracować modelowe sposoby walki z nim. To jest czas na jasne deklaracje. Na proste słowa dla tych których ta sytuacja szokuje i spycha z drogi, na współczucie wobec tych, których ta sytuacja boli” - podkreśla Hołownia.

Zdaniem Hołowni arcybiskupowi „zabrakło nie tylko rozsądku, ale przede wszystkim wyczucia, zabrakło elementarnej empatii”. - Zamiast sługi Kościoła usłyszeliśmy jego magnata, który zjeżdża na chwilę kryształową windą z siedemdziesiątego piętra swoich rezydencji, kompletnie oderwany od kontekstu rzuca sobie luźne akademickie uwagi (i nazywa to bodaj pasterską troską). Uczucie to wzmogła jeszcze konferencja prasowa arcybiskupa, na którą łaskawie (jak podkreślał pięć razy ksiądz rzecznik), przerywając spotkanie na Olimpie się pofatygował (co, do licha, jaka biuralistyka, może być ważniejsza dla biskupa niż kilka milionów wpatrzonych w niego wiernych) – dodał publicysta.

A na koniec Hołownia przeprosił za arcybiskupa. - Ksiądz arcybiskup przeprosił za „lapsus językowy”. Ja przepraszam za księdza arcybiskupa Michalika – dodał Hołownia.

TPT/Stacja7.pl