Prof. Rafał Kurzawa, kierownik kliniki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, któremu podlega laboratorium w Policach, gdzie doszło do wstrząsające pomyłki podczas zabiegu zapłodnienia in vitro, w rozmowie z dziennikiem "Fakt" powiedział rzecz totalnie zdumiewającą. A mianowicie: "Prawdopodobnie takich sytuacji, że zamieniono zarodki przy in vitro, może być więcej. Być może poszkodowane są dwie kobiety, a nie jedna". Winą obarcza byłego już kierownika laboratorium w Policach Tomasza B. oraz personel, który przyczynił się najbardziej do błędu.

"Dziecko przyszło na świat w sierpniu 2014 r. w szpitalu w Szczecinie. U dziecka stwierdzono liczne wady wrodzone. Badania DNA wykazały, że niemowlę nie jest biologiczną córką swojej matki. Dziecko zostało poczęte metodą in vitro w Laboratorium Wspomaganego Rozrodu w szpitalu w Policach. Placówka wykonuje zabiegi in vitro współfinansowane przez Ministerstwo Zdrowia" - przypomina Fakt.pl.

Zrozpaczona matka zawiadomiła prokuraturę, ale niestety śledztwo umorzono gdyż polskie prawo nie przewiduje, aby matka urodziła "nie swoje dziecko".

Cóż, na pewno najbardziej cierpią rodzice, którzy nie dostali tego, co chcieli. Ale kto myśli o tym dziecku? Dlaczego nikt nie interesuje się jego losem. To przeraża i pokazuje że świat in vitro jest dostarczycielem nie szczęścia ale horroru!

mob/Fakt.pl