Posłowie Ruchu Palikota i ich lider co jakiś czas zapewniają, że przejmą kiedyś w Polsce władzę i są gotowi by uszczęśliwiać Polaków. Dziennikarze programu „Czarno na białym” (swoją drogą dzień wcześniej Sekielski przygotował znakomity program o esbeckich przywilejach, ciekawe czy to stała tendencja) postanowili więc przepytać posłów zasiadających w komisjach sejmowych z ich wiedzy na temat resortów, którymi się zajmują. Był to obraz żenujący i wręcz przerażający. Oglądanie odpowiedzi posłów było jak tarcie styropianu przy uchu albo oglądanie Renaty Beger w komisji śledczej Rywina. Większość z „nowej, wykształconej, pragnącej zmian, jakości w polityce” nie potrafiła odpowiedzieć na najprostsze pytania.

Wyjątek stanowiła Halina Szymiec Raczyńska z komisji zdrowia, która znała odpowiedź na wszystkie pytania. Reszta pokazała festiwal kompromitacji. Przewodniczący komisji edukacji nie znał odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące szkół- nie wiedział do jakiego roku życia jest obowiązek szkolny! Na czele tej komisji zasiada optyk Artur Bramora, który słysząc pytanie, nerwowo się uśmiechał i w końcu jak uczniak-nieuk przy tablicy wypalił: „To jest zbyt proste pytanie”. Podobnie sytuacja wyglądała w komisjach gospodarki i finansów. Z Ruchu Palikota w komisji gospodarki jako wiceprzewodniczący zasiada Jan Cedzyński, a w komisji finansów publicznych, Sławomir Kopyciński. Obaj byli pytani o podstawowe kwestie związane z ich resortami. "Zaskoczyła mnie pani" i "nie wiem" - to odpowiedzi posłów na pytanie o wartość bezwzględną PKB w Polsce. Na inne pytania również posłowie nie udzielali dobrych odpowiedzi. „Na pewno nie odbiegają od średniej parlamentarnej”- skwitował to Artur Dębski wiceprzewodniczący Ruchu Palikota. Niestety okazuje się, że gwiazdy RP też mają podobne problemy. W końcu pamiętamy wszyscy słynną odpowiedź doktoranta politologii (sic!) Roberta Biedronia, który nie wiedział czym jest Konwent Seniorów.

No cóż, może jest tak, że po prostu posłowie Palikota są rozproszeni wiszącym w Sejmie krzyżem i brzuchatymi biskupami pojawiającymi się na państwowych uroczystościach. Niektórym naprawdę ciężko się skupić jak na ścianie wisi coś, co przypomina o grzechach. Nie pozostaje więc nic innego jak poczekanie na kogoś, kto zje, przeżuje i wypluje palikociarnie, na wzór tego co z Samoobroną zrobił Jarosław Kaczyński. Patrząc na profesjonalizm szabelek Palikota można zrozumieć porównania z partią Andrzeja Leppera. Trudno nie zauważyć, że dla kondycji państwa naprawdę problemem nie jest Grodzka, Biedroń czy duet wesołych miłośników Dana Browna, ale właśnie szeregowi ignoranci od skandalisty na pół etatu, którzy stwarzali w programie TVN-u wrażenie inteligentów na ćwierć etatu.
 
Łukasz Adamski