Tareq Oubrou jest liderem społeczności islamskiej we francuskim mieście słynącym z produkcji wina – Bordeaux – którego jednak zwolennicy Oubrou nie mogą skosztować.

Jednak po trzech poważnych zamachach na przestrzeni ostatnich dwóch lat oraz po ostatnich kontrowersjach związanych z zakazem noszenia burkini, Oubrou stał się wiodącym zwolennikiem islamu progresywnego oraz przede wszystkim francuskiego.

W serii artykułów, wywiadów oraz w swojej książce „Ce que vous ne savez par sur l’Islam” (Czego nie wiecie o islamie) skrytykował noszenie chust przez kobiety, optował za przyjęciem homoseksualistów w szeregii wyznawców Allaha oraz za utożsamieniem istoty islamu z podstawową francuską ideą ludzkiej emancypacji.

W swojej książce Oubrou nawołuje do „francuskiego islamu”, który definiuje jako „duchowy islam wyrażający się w języku obowiązujących republikańskich wartości”. Czyli francuski triumwirat wolności, równości i braterstwa.

Po takich deklaracjach Oubrou stał się ulubieńcem francuskiej sceny politycznej. W 2013 został kawalerem Legii Honorowej, największego wyróżnienia za zasługi cywilne i wojskowe. Po zamachu na „Charlie Hebdo” został mianowany specjalnym doradcą ministra spraw wewnętrznych. Pojawiły się nawet pogłoski, że ma szanse na objęcie teki ministra, jeśli obecny burmistrz Bordeaux Alain Juppe wygra wybory prezydenckie w przyszłym roku.

Jednak akcje i deklaracje Oubrou przysporzyły mu też przeciwników, szczególnie wśród zwykłych francuskich muzułmanów, którzy zarzucili mu powtarzanie argumentów rządowych. Ostatecznie ci sami, którzy udekorowali go Legią Honorową odrzucili zakaz noszenia burkini argumentując, że byłoby to złamanie republikańskiej równości.

Marwan Muhammad, dyrektor Collectif Contre l’Islamophobie en France powiedział o Oubrou: “Jego intencje są dobre. Jednak wielu potrzega jego wizję islamu – to, że muzułmanie nie powinni się tak afiszować, że nie powinni być tak widoczni jak dzisiaj – jako potwierdzanie islamofobicznych stereotypów. Że w zasadzie powinni udowodnić swoją wierność krajowi poprzez asymilację”.

Tymczasem Państwo Islamskie wydało już kilka fatw przeciwko Oubrou, nazywanym przez przywódców kalifatu „imamem rozpusty”. W marcowym wydaniu czasopisma „Dar al-Islam” można było przeczytać, że „powinien on zostać bez wahania zabity”. Sam Oubrou stwierdził, że nie spędza mu to snu z powiek i odmówił przyjęcia policyjnej ochrony. Jak wyjaśnił, gdyby zaczął się bać, to byłaby to jego porażka.

Dla Oubrou Francja po rewolucji francuskiej to bardziej koncept niż kraj. Koncept oddany poszanowaniu praw człowieka – i według niego takie same szczytne idee powinny przyświecać islamowi i każdej innej religii. „Islamska wiara jest w służbie całej ludzkości, podobnie jak naród – mówi. – Tym jest właśnie religia: jak służyć ludziom, jak ich zmieniać, jak robić ich tak idealnymi, jak to tylko możliwe, we wrażliwości, duchowości i w odniesieniu do tajemnic bożych”.

Urodzony w Maroku w 1959 roku we francuskojęzycznej rodzinie, Oubrou otrzymał francuskie obywatelstwo pod koniec lat ’80. To był przełomowy moment w jego życiu. Jak sam mówi: „Przyjąłem francuskie obywatelstwo, a więc powinienem być lojalny w stosunku do kraju, to bardzo proste. Powieniem respektować prawo i wnosić swój wkład do gospodarki tak samo jak każdy inny obywatel”.

We Francji, podobnie jak w całej Europie, istnieje długa tradycja religii postrzeganych jako „obce”, ale starających się niestrudzenie wykazać, że ich nauki są zgodne ze społeczeństwem, w jakim żyją. Na przykład mniejszość żydowska, doświadczająca przejawów antysemityzmu w 19 wieku, z dumą posyłała swoich synów na front pierwszej wojny światowej. W świetle rosnącej islamofobii kazania i nauki Oubrou mają w sobie taki sam patriotyczny ładunek. On sam nalegał. aby w meczecie w Bordeaux używany był język francuski jako dodatkowy obok arabskiego, a dzieci w tamtejszej medresie uczą się o islamie po francusku. „Nasza trzecia i czwarta generacja myśli po francusku, a więc powinna rozmawiać z bogiem w tym samym języku” – mówi.

Szczególne zainteresowanie wiąże z młodzieżą, która czuje się wyłączona ze społeczeństwa, w młodych Francuzach i mówiących po francusku muzułmanach pchniętych z różnych powodów w stronę radykalizacji. Właśnie z takich kręgów wywodzą się autorzy ostatnich zamachów we Francji i z takimi problemami konfrontuje się Oubrou na poziomie lokalnym. Z pomocą zarządu miasta Bordeaux stworzył program deradykalizacji młodzieży, podejrzewanej o skłonność do stosowania przemocy. Grupa zwana Centre d’action et de prévention contre la radicalisation des individus (CAPRI) rozpoczęła pracę w styczniu. Według Mariki Fetouh, urzędniczki nadzorującej program, CAPRI otrzymuje od lokalnych władz dane o młodych osobach podatnych na radykalizację. Zazwyczaj są to młodzi mężczyźni ze słabymi kontaktami socjalnymi z resztą społeczeństwa, których profile na mediach społecznościowych sugerują ich sympatie dla Państwa Islamskiego lub retoryki innych grup ekstremistycznych.

Ponadto rodziny, zupełnie niezależnie od władz, same zgłaszają do grupy swoje dzieci. Mają komfort psychiczny wiedząc, że CAPRI nie oznacza uwięzienia, lecz jest stworzone do pracy z ogólnie pojętym zdrowiem psychicznym i ma kadrę doświadczonych specjalistów, którzy pomagają trudnej młodzieży zidentyfikować prawdziwe źródło ich gniewu. Jak do tej pory organizacja pomagała około 30 osobom. Trudno jest zmierzyć w tym wypadku, na ile program jest skuteczny, jednak jest szansa, że będzie on wzorem dla innych społeczności we Francji i zaczątkiem ogólnokrajowej akcji.

za: euroislam.pl