Jak podkreśla Marcin Warchoł, podsekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości, ogromna ilość spraw dyscyplinarnych toczonych przeciw sędziom kończy się umorzeniem. 

W ostatnich dniach w mediach pojawiło się kilka informacji o sędziach, którzy dopuścili się czynów, w związku z którymi powinno toczyć się wobec nich postępowanie dyscyplinarne (i często takowe się toczy). Mowa tu m.in. o "słynnym" sędzi, który dopuścił się kradzieży pendrive'ów w jednym ze sklepów. 

Jak przekonywał Marcin Warchoł w programie "Prosto w Oczy" w TV Republika, statystyki pokazują, że aż 41 proc. spraw dyscyplinarnych kończy się umorzeniem, lub uniewinnieniem.  

Mówiąc o sprawach "sędziowskich kradzieży", Warchoł stwierdził, że podobne przypadki zdarzają się we wszystkich grupach społecznych. Jak jednak dodawał: 

"Natomiast tu jest taki problem, że jeśli ja albo pan dopuścilibyśmy się podobnego czynu, to następnego dnia byśmy już nie pracowali, podczas gdy postępowanie tutaj jest tak skonstruowane, że najpierw jest odsunięcie od orzekania, dopiero później w ciągu 30 dni decyzja o zawieszeniu i rozpoczyna się postępowanie dyscyplinarne, gdzie sprawcę złapano na gorącym uczynku". 

Jak mówił, potrzebna jest reforma prawa tak, aby immunitet sędziów nie chronił ich zbyt długo przed naturalnymi konsekwencjami ich działań. 

daug