Tomasz Wandas, Fronda.pl:  Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie odbyły się przysięgi ok. 400 pierwszych żołnierzy Wojski Obrony Terytorialnej. Ochotnicy, czyli osoby które wcześniej nie miały kontaktu z wojskiem i nie odbyły zasadniczej służby wojskowej, przeszli 16-dniowe szkolenie podstawowe. Czy po szesnastu dniach szkolenia jest się gotowym do złożenia przysięgi? W czym jest problem?

insp. ZS Marcin Waszczuk (autor projektu S.P.O.N. Strzeleckich Pododdziałów Obrony Narodowej: Kwestionowanie gotowości żołnierza do złożenia Przysięgi Wojskowej po 16 dniach szkolenia, jest ewidentnym szukaniem „dziury w całym”. To jest najmniejszej rangi problem.

Dla porównania: kiedy funkcjonowała służba zasadnicza, w ostatnich latach szkolenie podstawowe to dnia Przysięgi Wojskowej trwało już tylko 6 tygodni. Także w tym kontekście można by tworzyć teorie, czy żołnierze z poboru byli już przygotowani do aktu złożenia przysięgi na wierność Ojczyźnie. Tylko po co? Kto i po co kreuje takie sztuczne problemy?

W moim odczuciu ochotnik po 16 dniach szkolenia jest znacznie bardziej zmotywowany do szczerej i świadomej Przysięgi Wojskowej, niż żołnierz z poboru, /patrz: z przymusu/, po 42 dniach szkolenia.

Tworzenie takich problemów, w rzeczy samej rozmywa i spłyca główne watki i szczególne zadania nowego komponentu. Skupiłbym się na działaniach na rzecz powszechności Obrony Terytorialnej i nie przejmowałbym się tego typu wyimaginowanymi zarzutami.

Odpowiadając jednoznacznie – TAK, żołnierz po 16 dniach intensywnego szkolenia jest przygotowany do złożenia Przysięgi Wojskowej!

Specjalistyczna kadra zawodowa z Batalionu Reprezentacyjnego Wojska Polskiego, na pytanie:

„Ile wam potrzeba czasu na przyzwoite przygotowanie świeżo wcielonego rekruta do chodzenia w kompanii reprezentacyjnej: odpowiadają: „dwa tygodnie codziennego treningu”. 

Pod względem świadomości, przekonania i wewnętrznej potrzeby służby Ojczyźnie ci młodzi ludzie są bardzo dobrze zmotywowani i przygotowani do zaprzysiężenia na wierność Rzeczypospolitej!

Czy nazywanie Wojsk Obrony Terytorialnej "wojskiem partyjnym", czy "wojskiem Macierewicza" nie jest krzywdzące dla ludzi, którzy złożyli przysięgi?

Wszelkie tego typu oceny, to kreowanie partyjnego języka, którym żołnierze – mówiąc dosadnie – brzydzą się! Żaden z ochotników, absolutnie żaden – nie szedł do Obrony Terytorialnej ani dla min. Macierewicza, ani dla żadnego innego polityka. Wszyscy Ci żołnierze zameldowali się do służby na rzecz li tylko i wyłącznie jednego podmiotu – Rzeczypospolitej Polskiej!

Przez całą swoją zawodową służbę wojskową i służbę w Ruchu Strzeleckim nie spotkałem nigdy ani jednego żołnierza i ani jednego strzelca, który podejmował służbę dla określonej osoby, ale jednoznacznie wszyscy wstępowali by służyć najwyższemu ze wszystkich ziemskich imponderabiliów, czyli Ojczyźnie i Ojcowiźnie – Rzeczypospolitej Polskiej!

Kreowanie takich określeń, to kolejna ze współczesnych patologii współczesnej polityki i żargonu partyjnego, którym każdy żołnierz – nazywając rzecz dosadnie i po imieniu – brzydzi się! 

Min. Macierewicz ani nie wymyślił koncepcji Obrony Terytorialnej, ani je nie opracował. To zasługa licznego zespołu ludzi, znawców tematu, którzy od szeregu lat poświęcają swoje życie dla tej idei – nie wykluczając działań przedwojennych.

Co musi mieć z pewnością OT?

Obrona Terytorialna musi mieć jedną cechę fundamentalną i cztery główne. Są to:

Fundamentalna to powszechność. Główne to:

- służba ochotnicza,

- najtańszy komponent obronny,

- terytorialność

- i w końcu ponad podziałami politycznymi!

Zakładając mundur, czy to żołnierski, policyjny, strażaka, czy strażnika – giną wszelkie podziały i ludzie w mundurach stają się monolitem! Przyświeca im jeden cel – Ojczyzna!

To bardzo bolesne, że wiele lat służby społecznej, poświęceń i wyrzeczeń wielu ludzi z organizacji paramilitarnych, którzy wykonali gigantyczną pracę u podstaw, żeby rozpowszechnić ideę Obrony Narodowej, zostaje w tak infantylny sposób sprzeniewierzane przez zapiekłych polityków, którzy nie zważając na godność żołnierza, na godność munduru – „zaszufladkowują” tak piękną ideę obrony Ojczyzny do miana „wojska AD PERSONAM”!

Autorzy takich określeń, w swojej partyjnej nienawiści celują w przeciwnika politycznego a „strzelają” i trafiają w żołnierzy - TO WSTYD!

Czy Pana zdaniem WOT podzielił prezydenta Dudę i ministra MON, Antoniego Macierewicza. Dopytuję, gdyż niektóre media podawały inf., że właśnie z powodu WOT doszło do konfliktu na linii Macierewicz-Duda.

Gdybym miał rzeczowo odpowiedzieć na to pytanie, musiałbym zapytać o to Pana Prezydenta Dudę i Pana Ministra Macierewicza.

Czy na co dzień, kiedy słyszymy, że dwóch panów pokłóciło się, a chcemy poznać prawdę, to powielamy tę pogłoskę, czy pytamy u źródła?

Kto chce znać prawdę, niech zapyta obu zainteresowanych Panów – Prezydenta RP i Szefa MON.

Ponadto, jeśli już byłoby prawdą, że jest konflikt i jego podłożem jest koncepcja Obrony Terytorialnej, to już zupełnie absurdalnym jest rozstrzyganie tego przez osoby trzecie – bez obecności obu Panów.

Taki poziom załatwiania spraw kojarzy mi się bardzo negatywnie.

Czy WOT można krytykować?

Jestem daleki od krytykowania i negowania czyjejś ogromnej pracy na rzecz bezpieczeństwa państwa, a tak należy ocenić, dokonane już działania MON w obszarze tworzenia WOT. Jestem współautorem innej koncepcji Obrony Narodowej:

S.P.O.N. – Strzeleckie Pododdziały Obrony Narodowej, która to koncepcja nie tylko nie koliduje z koncepcją WOT, ale w perspektywie czasu może ją znakomicie uzupełniać i pomóc spełniać ten fundamentalny warunek, SINE QUA NON – powszechności!

Należy odróżniać krytykanctwo od racjonalnej krytyki. Patrząc na działania opozycji – niestety – do czynienia ze swoistym krytykanctwem, biegunowo odległym od merytorycznej dyskusji.

Martwi mnie, że znakomici dowódcy liniowi, którzy działania operacyjne armii zawodowej mają „w jednym palcu”, aż tak lekceważą znaczenie pododdziałów lekkiej piechoty i działań asymetrycznych, które są przypisane właśnie Obronie Terytorialnej, Obronie Narodowej.

Znakomitym posunięciem było wyznaczenie na dowódcę WOT gen. bryg. Wiesława Kukuły, który posiada wszelkie predyspozycje i doświadczenie, żeby sprostać temu dziejowemu zadaniu.

Najbardziej bolącym i druzgocącym faktem jest to, że politycy w tym jednym obszarze -  bezpieczeństwa narodowego – nie mogą wznieść się ponad partyjne rozgrywki i nie potrafią współpracować dla dobra Rzeczypospolitej.

Wracając do konstruktywnej krytyki i merytorycznej dyskusji, niech się ujawni ten, kto biorąc na swoje barki tak historyczne wyzwania, jakim bezdyskusyjnie jest tworzenie Obrony Terytorialnej, nie popełniał błędów i nie musiał ich korygować w trakcie realizacji zadania. Można by powiedzieć:

„Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem…”. Nic nie poleci, bo przy tak gigantycznym przedsięwzięciu nie ma nieomylnych. Podstawy organizacji i zarządzania podają kolejne fazy działania: planowanie, wdrażanie, korygowanie i ponowne wdrażanie.

Jak to zwykle u nas bywa – mędrców i komentatorów jest bez liku. Ojców sukcesu będzie jeszcze więcej, ale porażka zostałaby sierotą…

Mam swoje uwagi krytyczne, ale przekazuję je do MON, nie na forum mediów, bo to niczemu dobremu nie służy.

Czego można życzyć twórcom WOT?

Twórcom WOT dedykuję słowa Zbigniewa Herberta, o tym że trzeba iść pod prąd!

Polsce brakuje w tym obszarze dwóch systemów: powszechnego szkolenia na wzór szwajcarski i powszechnej edukacji i ramowego szkolenia dla samorządowców na wzór izraelski, gdzie w tym drugim przypadku położenie geopolityczne „w gnieździe os” wymusiło na nich taki system uświadamiania i przeszkalania społeczeństwa „od kolebki”.

Nie możemy zapomnień historii – gdzie Polska była głównym teatrem wojennym obu wojen światowych, a gdyby nie Jan III Sobieski z husarią pod Wiedniem w 1683 r. i Marszałek Piłsudski z silnym Wojskiem Polskim pod Warszawą w 1920 r., to moglibyśmy mówić o czterech wojnach światowych. Ta bolesna ale dumna dla nas Polaków historia musi nas uczyć pokory i świadomości, że musimy być gotowi – nie na to co dzisiaj i teraz, ale na to co może nastąpić za 5 czy 10 lat!

„SI VIS PACEM, PARA BELLUM”  - to nie jest wezwanie do wojny, to jest gwarancja zapobiegania wojnom i najazdom agresorów na nasz kraj!

Silna armia zawodowa, profesjonalna, dobrze wyszkolona i uzbrojona i powszechna Obrona Narodowa – to droga do bezpiecznego państwa!

Dodam jeszcze uwagę „u podstaw myślenia” o tworzeniu koncepcji Obrony Terytorialnej. To nie jest zadanie! Jest to proces wieloletni, nigdy nie kończący się proces, który kolejni decydenci MON będą musieli usprawniać, modyfikować i rozwijać.

Traktowanie tego zagadnienia jako zadania, skończy się podobnie jak z niewypałem min. Klicha – czyli NSR.

Szef MON powiedział, że na terenie całego kraj chęć dołączenie do WOT zdeklarowało 20 tys. osób, o czym to świadczy?

To dokonany pierwszy krok z wielu. To także zaangażowanie organizacji paramilitarnych i ich czynny udział w rekrutowaniu do WOT.

Przed nami kolejne coraz bardziej złożone elementy tej „układanki”. Takim kolejnym i stałym „krokiem” musi być uświadamianie społeczeństwa i budowanie wizerunku Obrony Terytorialnej w świadomości społeczeństwa.

Co jest ważne w przekazie medialnym, o czym powinno wiedzieć społeczeństwo?

Uświadomienie społeczeństwu, że:

- wojen nie wygrywa armia zawodowa,

- wojen nie wygrywa armia zawodowa i przeszkolone rezerwy,

- ale wojny wygrywa armia zawodowa i przeszkolone rezerwy i dobrze przygotowane społeczeństwo będzie kluczem do zamierzonego sukcesu!

Jak natomiast do sprawy obrony terytorialnej podchodził były szef MON?

Były szef MON Bogdan Klich przez szereg lat nie potrafił zebrać 10 000 żołnierzy do NSR, a obecny szef MON zwerbował 20 000 ochotników w ponad rok. O czym to świadczy? O skuteczności działania przy realizacji tego pierwszego kroku. 

Do zrealizowania kolejnych kroków nie wystarczą już same sztaby Brygad OT i terenowe jednostki administracyjne MON… Tutaj musi zostać uruchomiona machina samorządowa i ten piękny cytat C. K. Norwida, jako idealnego motto dla Obrony Terytorialnej –  powszechnej Obrony Narodowej:  „Ojczyzna to wielki, zbiorowy obowiązek!”

Bardzo dziękuję.