Jeszcze w kwietniu Międzynarodowy Fundusz Walutowy poinformował, że jakiekolwiek sankcje mogą stanowić sygnał ostrzegawczy dla inwestorów i obniżyl prognozę wzrostu gospodarczego dla Rosji aż o 1,1 proc. do symbolicznych 0,2 proc. PKB. Inwestorzy wycofają 100 mld dolarów – ocenili finansiści funduszu, ale realny odpływ kapitału może być kilkukrotnie wyższy. 

Może to oznaczać, że Rosja pogrąży się w recezji, bowiem już od roku inwestorzy zamykają swoje pozycje na Wschodzie. W ciągu pierwszego kwartału br. z tamtejszego rynku odpłynęło już 70 mld dolarów, a rok temu było to 63 mld USD. Kontynuacja konfliktu na Ukrainie może jeszcze pogorszyć sprawę. Eksperci zwracają także uwagę, że w miejscu stanęła modernizacja gospodarki. To odstrasza tych, którzy chcieliby tam reinwestować swoje zyski.

Jeszcze szybciej topniają aktywa na rosyjskiej giełdzie. W lutym inwestorzy sprzedawali akcje rosyjskich przedsiębiorstw w tempie 100 mln dolarów tygodniowo. Ostatnio o wycofaniu się z lokowania w Moskwie poinformował fundusz BlackRock, jeden z największych wehikułów inwestycyjnych świata. BlackRock wyprzedał swój cały portfrel państwowych i korporacyjnych obligacji, porównując ich przyszłą wartość do papierów wartościowych... Grecji.

Z aktywów naszego wschodniego sąsiada lawinowo wycofują się także inne amerykańskie fundusze inwestycyjne. Finansiści obawiają się, że zwiększone ryzyko polityczne pozbawi ich zysków. Dlatego konsekwentnie przenoszą oszczędności swoich klientów w inne rejony świata. 

Tomasz Teluk