Jak informuje agencja Reutersa w artykule opublikowanym12-go lutego na swej francuskojęzycznej stronie internetowej, około dwóch tysięcy młodych europejczyków ochotniczo wcieliło się w szeregi islamskich rebeliantów walczących w Syrii przeciwko prezydentowi Assadowi. Te dane, cytowane przez Reutersa, pochodzą z Międzynarodowego Centrum Studiów radykalizacji.

Według francuskiego sędziego zajmującego się terroryzmem, który udzielił wywiadu agencji Reutersa, Marc’a Trévidic, liczba europejskich wolontariuszy w szeregach radykalnych islamskich organizacji bojowych w różnych krajach w których islam prowadzi „świętą wojnę” przeciwko niewiernym i próbuje narzucić szariat dramatycznie rośnie .

Powodem tego wzrostu zaangażowania obywateli krajów europejskich, w większości wywodzących się z imigracji z krajów muzułmańskich ale również po części z konwertytów mających autentyczne europejskie korzenie jest powrót do domu „pierwszej fali” kombatantów którzy walczyli w ramach dżihadu w Bośni, Iraku, Czeczenii i Somalii. Po powrocie do swoich krajów, ci byli kombatanci prowadzą intensywną propagandę i rekrutację nowych wolontariuszy w środowiskach islamskich w swoich krajach.

W swych dzielnicach – najczęściej są to etniczne getta – terytoria całkowicie opanowane przez muzułmanów w których państwo francuskie de facto przestało już istnieć – są traktowani jako bohaterowie. Tak niestety wygląda współczesna Francja.

Francuski minister spraw wewnętrznych, Manuel Valls, ocenił 30-go stycznia liczbę Francuzów lub rezydentów we Francji walczących na różnych frontach dżihadu na 600 do 700, spośród których 250-ciu przebywa aktualnie w Syrii.

Czego nie powiedział francuski minister, a co wydaje się ewidentne, to fakt że setki, a może nawet tysiące wyszkolonych kombatantów, którzy przeszli chrzest bojowy, którzy umieją posługiwać się bronią i znają doskonale techniki wojny partyzanckiej, a przede wszystkim którzy są gotowi oddać swe życie za sprawę islamu stanowią olbrzymie zagrożenie dla bezpieczeństwa Francji i innych krajów Zachodu. Czy rząd Francji liczy na to ze ci wyszkoleni i zaprawieni w walce terroryści staną się po powrocie do kraju przykładowymi ojcami rodziny i wzorowymi obywatelami ?

Według sędziego Trévidic’a, dotychczasowa polityka władz francuskich opierająca się wyłącznie na ustawodawstwie antyterrorystycznym jest rażącą porażką. „Jesteśmy w obliczu prawdziwej eksplozji radykalizacji islamskiej w naszym kraju, coraz więcej osób włącza się w szeregi organizacji które można zakwalifikować jako terrorystyczne”. Sędzia uważa że potrzebna jest we Francji nowa ustawa ograniczająca możliwości wyjazdu z Francji aby prowadzić wojnę z bronią w ręku w innych krajach.

Ale czy taka ustawa rzeczywiście ograniczyłaby radykalizację w środowiskach islamskich we Francji i w innych krajach Europy zachodniej ? Można żywic co do tego poważne wątpliwości. Liczba muzułmanów w Europie stale rośnie dzięki legalnej lub nielegalnej imigracji oraz wskutek wyższego współczynnika dzietności wśród ludności muzułmańskiej. Istniejące dotychczas przepisy – na przykład zakaz publicznych modlitw na ulicy nie są przestrzegane, a władze boją się zastosować środków przymusu aby uniknąć zamieszek.

Wystarczy zwiedzić niektóre dzielnice Paryża lub Marsylii aby zobaczyć całe ulice zablokowane przez tysiące brodatych mężczyzn którzy rozkładają na chodnikach i na jezdniach dywaniki i odwracają się w stronę Mekki chyląc czoła aż do ziemi Prorokowi.

Rola policji ogranicza się do dyskretnej obserwacji. „Przede wszystkim unikać wszelkich gestów które mogłyby być odczytane przez muzułmanów jako prowokacja, za wszelką cenę zachować spokój” – takie poufne dyrektywy płyną z Placu Beauvau gdzie znajduje się francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych.

W roku 1938, Chamberlain i jego francuski kolega Daladier usiłowali za wszelką cenę zachować pokój z Niemcami, dziś rządy zachodnioeuropejskie starają się za wszelką cenę zachować spokój unikając konfliktów z narastającą falą wrogiego naszej cywilizacji i agresywnego islamu. Ta sama strusia polityka wobec zagrożenia prowadzi nieuchronnie do tych samych efektów.

Piotr Kazimierczak prosto z Francji dla Fronda.pl