Po rewolucji godności czekało społeczeństwo ukraińskie na radykalną transformację postsowieckich instytucji władzy i zdecydowaną walkę z korupcją. Ludzie spodziewali się oczyszczenia Ukrainy z dominacji skorumpowanych postsowietskich urzędników, rosyjskich agentów i oligarchów.

Włodzimierz Iszczuk Redaktor naczelny portalu Jagiellonia.org i czasopisma „Głos Polonii”

Ale bardzo szybko przerodziła się euforia w gorzkie rozczarowanie. Postsowieccy menedżerowie – skorumpowani urzędnicy, rosyjscy agenci i oligarchowie nie zamierzali radykalnie zreformować system zarządzania państwem.

Co więcej, Putin przyszedł z pomocą swoim agentom na Ukrainie. Rozpętał wojnę; przejął Krym i część Donbasu, ściągając w ten sposób najbardziej aktywnych przeciwników postsowieckiego skorumpowanego reżimu do strefy walki na wschodzie Ukrainy. Wojna odwróciła uwagę społeczeństwa i przerwała proces lustracji, której pragnęli Ukraińcy. Ludzie skoncentrowali wszystkie swoje wysiłki na walce z zagrożeniami zewnętrznymi.

W takiej sytuacji 7 czerwca 2014 r. nowo wybrany prezydent Poroszenko złożył przysięgę.

Poroszenko nie był nowym człowiekiem u władzy. Za rządów Janukowycza pełnił bardzo wpływowe stanowiska w rządzie najbardziej prorosyjskiego prezydenta Ukrainy. Młody ukraiński oligarcha rozpoczął karierę pod skrzydłem Wiktora Medwedczuka, kiedy to został deputowanym Rady Najwyższej Ukrainy od Zjednoczonej Socjaldemokratycznej Partii Ukrainy – SDPU(O). Następnie znalazł się wśród założycieli prorosyjskiej Partii Regionów. Potem, w 2002 r., znalazł się w obozie Wiktora Juszczenki; w odpowiednim czasie, po rewanżu sił prorosyjskich, został prawą ręką premiera Azarowa. Innymi słowy, Poroszenko z krwi i kości był człowiekiem postsowieckiego systemu oligarchicznego. A jednak stał się najbardziej postępowym i skutecznym wśród prezydentów Ukrainy.

Uratował kraj przed chaosem, ożywił wojsko i gospodarkę, powstrzymał rosyjską agresję na wschodnich granicach kraju, przeprowadził szereg skutecznych reform i osiągnął duchową niezależność ukraińskiego Kościoła. Ale to nie wystarczyło, by utrzymać popularność i władzę.

Porewolucyjna euforia i bardzo wysokie oczekiwania społeczeństwa nieuchronnie musiały zamienić się w głębokie rozczarowanie. Ludzie czekali na cud. Jako minimum, pragnęli sprawiedliwości i oczyszczenia kraju z korupcji i postsowieckiego błota: rosyjskich agentów i oligarchów. Ale prezydent Poroszenko stał się znakiem skorumpowanego systemu rządów. To jest największe rozczarowanie Ukraińców.

Najwyższe oburzenie Ukraińców wywołała bezkarność rosyjskich agentów, którzy od czasu upadku ZSRR stworzyli szkielet prorosyjskiego oligarchicznego modelu zarządzania państwem.

Skorumpowany postsowiecki aparat administracyjny dokładał wszelkich starań, aby utrzymać swój monopol na władzę w Ukrainie. Od wiosny 2016 r. usuwał rządzący reżim z organów ścigania niezależnych reformatorów nie związanych z postsowietskim układem, tworzących zespół, który był w stanie przeciwstawić się korupcyjnemu modelowi administracji publicznej.

W dniu 29 marca 2016 r. został odwołany niezależny od władz Dawid Sakwarelidze, zastępca prokuratora generalnego. 10 listopada 2016 r. prezydent Poroszenko odwołał ze stanowiska gubernatora obwodu odeskiego – Micheiła Saakaszwilego. 14 listopada 2016 r. ogłoszono decyzję o odejściu z urzędu szefa ukraińskiej policji narodowej Chatia Dekanoidze. Oprócz tego, ukraińskie organy ścigania wytoczyły sprawy karne przeciwko szefowi Centrum Przeciwdziałania Korupcji – Witalijowi Szabuninowi. Pod koniec listopada 2017 r., w trakcie trwających protestów antykorupcyjnych, do przestrzeni publicznej dotarła informacja o konflikcie między Narodowym Biurem Antykorupcyjnym, z jednej strony, i Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy wraz Prokuraturą Generalną Ukrainy, z drugiej strony. 7 grudnia 2017 r. Rada Najwyższa Ukrainy odwołała ze stanowiska przewodniczącego parlamentarnej komisji ds. walki z korupcją Jehora Sobolewa, deputowanego partii Samopomoc, który był jednym z najbardziej aktywnych liderów ukraińskiej walki z korupcją.

Co więcej, siły postsowieckie i prorosyjskie rozpoczęły ukrytą wojnę przeciwko przywódcom i aktywistom społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie. Przez Ukrainę przetoczyła się fala pobić i morderstw proeuropejskich aktywistów i osób zwalczających korupcję. Tylko w ciągu 2018 r. odnotowano około 40 ataków na ukraińskich działaczy ruchu antykorupcyjnego. Aktywiści byli otwarcie prześladowani i zastraszani przez przedstawicieli organów ścigania i przestępców. 4 listopada 2018 r., zmarła Katarzyna Gandziuk, znana działaczka ukraińskiego ruchu antykorupcyjnego, która latem 31 lipca 2018 r. została zaatakowana i oblana kwasem siarkowym. Jej śmierć wywołała lawinę oburzenia na Ukrainie. Ludzie zaczęli zastanawiać się, dlaczego ukraińska sprawiedliwość prześladuje i ściga tylko wrogów Kremla, i dlaczego szczerze prorosyjscy oligarchowie (Wiktor Medwedczuk, Rinat Achmetow, Jurij Bojko, Ołeksandr Wiłkuł) nie są ścigani i karani za korupcyjne i przestępcze czyny. Kontratak antyukraińskich władz postsowieckich spowodował oburzenie społeczeństwa ukraińskiego.

Koncentrując uwagę na walce ze społeczeństwem obywatelskim, Poroszenko zaniedbał przeciwdziałanie rosyjskiej wojnie informacyjnej, którą Moskwa prowadziła nie tylko przeciwko Ukrainie, ale także osobiście przeciwko niemu. Podczas gdy Poroszenko zmagał się z prozachodnim ruchem antykorupcyjnym, za kulisami prowadziła Moskwa rozmowy z ukraińskimi oligarchami, m. in. z tymi, którzy w 2014 r. dołożyli wszelkich starań, aby uratować Ukrainę przed rosyjską agresją, choćby z Kołomojskim. Jak widać, pomyślnie … W końcu, potężne grupy medialne, które są pod kontrolą oligarchów, zmieniły politykę redakcyjną i zaczęły budzić poczucie niezadowolenia, beznadziejności i rozczarowania do prozachodniego kursu Ukrainy.

Fatalna polityka zagraniczna – z naciskiem na współpracę z lojalnymi partnerami Kremla w Europie, Niemcami i Francją – oraz ohydna polityka pamięci historycznej, która pokłóciła Ukrainę z Polską, osłabiły pozycję Ukrainy na arenie międzynarodowej. Polityka historyczna szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej Wołodymyra Wiatrowycza, popierana przez nie więcej niż 2 procent obywateli Ukrainy, spowodowała znaczne szkody dla interesów Ukrainy i jej wizerunku na Zachodzie. Ukraińcy zaczęli wątpić w to, że mogą liczyć na wsparcie zachodnich partnerów. Co więcej, dzięki propagandzie rosyjskich agentów i pożytecznych idiotów zaczęli spodziewać się ciosu w plecy. Polityka zagraniczna Węgier zaostrzyła te obawy.

W takich warunkach rosyjska propaganda zdołała oszukać znaczną część ludności Ukrainy i przekonać ją, że głównym wrogiem Ukraińców nie jest Putin, ale Poroszenko. W rezultacie oszukani, zdezorientowani, oburzeni i rozczarowani Ukraińcy mogą dokonać samobójczego wyboru i zagłosować na bezwładną marionetkę prorosyjskich oligarchów – błazna, który jest absolutnie niekompetentny w zagadnieniach systemu zarządzania państwem, nie ma „zielonego pojęcia” o obronie i bezpieczeństwie narodowym i nie rozumie, czym jest dyplomacja i polityka zagraniczna. Bez wątpienia prezydent Rosji Władimir Putin nie przegapi okazji, aby wykorzystać tę sytuację z maksymalną korzyścią dla siebie. Destabilizacja Ukrainy i jej zwrot na wschód będą śmiertelnym ciosem dla całego systemu bezpieczeństwa europejskiego i globalnego.

Włodzimierz Iszczuk/Jagiellonia.org