Obozy koncentracyjne dla dysydentów i okrutny despotyzm dla wszystkich pozostałych – taką przyszłość dla Europy przygotowywała Rosja, kontrolowana przez byłych funkcjonariuszy KGB. I gdyby nie rewolucja godności i zacięty opór Ukraińców w Donbasie, »uprzejme zielone ludziki« w najbliższej przyszłości pojawiłyby się na ulicach miast Europy Środkowo-Wschodniej. 

Trzy lata temu ludzie obalili rząd rosyjskich agentów i marionetek. Kremlowska operacja przechwycenia dużego państwa na wschodzie Europy nie powiodła się. Putin stracił Ukrainę. Była to największa porażka rosyjskich służb specjalnych po pomarańczowej rewolucji.

Ukraina – to Europa!

Pierwsze protesty wybuchły 21 listopada w dniu patrona Ukrainy św. Michała Archanioła (według kalendarza obrządku wschodniego). Ludzie, oburzeni decyzją rządu o wstrzymaniu procesu podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, zaczęli gromadzić się przy pomniku na Placu Niepodległości w Kijowie. Pierwsze grupy inicjatywne, niezadowolone z decyzji rządu, powstały spontanicznie wśród dziennikarzy i aktywistów, którzy nawiązywali kontakty poprzez popularny portal społecznościowy Facebook.

W pierwszych dniach protestów wzięło udział kilka tysięcy młodzieży, inteligencji i działaczy społecznych. Trzy dni później do protestów dołączyli politycy, w tym przedstawiciele opozycji parlamentarnej. W całym kraju, od wschodu do zachodu, odbyły się spontaniczne manifestacje pod hasłem „Ukraina – to Europa!”. Ludzie zwrócili się do Janukowycza z żądaniem podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE na szczycie „Partnerstwa Wschodniego” w Wilnie. Spodziewali się, że władze będą się liczyć z opinią społeczeństwa.

24 listopada – w tym dniu Kościół katolicki obchodził uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata – wielka manifestacja w Kijowie zgromadziła ponad 150 tys. ludzi. Wielkie tłumy na ulicach po raz kolejny dowiodły, że wyniki badań socjologicznych ukazują prawdziwe dążenia społeczne na rzecz integracji Ukrainy z Zachodem. Wśród protestujących pod flagą biało-czerwoną stali miejscowi Polacy. Obywatele Ukrainy wszystkich narodowości pokazali światu, że ich kraj należy do cywilizacji europejskiej.

Janukowycz zignorował opinię narodu

Ale władza nie chciała słuchać głosu społeczeństwa. Prezydent Ukrainy, który na kilka dni przed decyzją rządu Azarowa spotkał się z prezydentem Putinem, zrobił wszystko, aby nie doszło do podpisania umowy stowarzyszeniowej na szczycie wileńskim. Ukraińcy zrozumieli, że Janukowycz w zmowie z Putinem ukradł ich marzenia o wolnym i demokratycznym kraju, o powrocie do Europy, które inspirowały Ukraińców przez 22 lata niepodległości.

Aktywiści stwierdzili, że nie wstrzymają pokojowego protestu, dopóki rząd nie uwzględni ich żądań. Do protestów dołączyli studenci pod flagami Ukrainy oraz Unii Europejskiej, którzy pod Pomnikiem Niepodległości na głównym placu stolicy Ukrainy zorganizowali niewielkie miasteczko namiotowe. Tymczasem w centrum Kijowa pojawiły się liczne oddziały milicji, w tym bojownicy jednostek specjalnych „Berkut”… W nocy 30 listopada inicjatywę na Euromajdanie przejęli studenci – postępowa młodzież kijowska, przeważnie w wieku od 17 do 23 lat. To był pokojowy, piękny i spontaniczny protest. Janukowycz, który poprzedniego dnia, na szczycie w Wilnie zniszczył marzenia tej młodzieży o wolnej i szczęśliwej przyszłości, pokazał im swoją alternatywę…

Krwawa Sobota

O czwartej nad ranem 30 listopada kilkuset studentów zostało otoczonych przez specjalne oddziały milicji – Berkut. Rozpoczął się bezprecedensowy atak na manifestantów… Szansy na ucieczkę z oblężenia nie było. Przestraszona młodzież, chłopcy i dziewczęta, wycofali się w stronę Pomnika Niepodległości. Dziewczęta zaczęły płakać i krzyczeć, a chłopcy ustawili się w zwartym szeregu, żeby bronić ich własnymi ciałami, ale bez skutku, bo tego wystarczyło tylko na kilka sekund. Brutalni bojownicy Berkuta zastosowali gaz łzawiący i zaczęli pałować studentów po głowie, plecach, nogach, gdzie się dało… Młodzi ludzie, zakrwawieni, upadali na ziemię, ale milicjanci, ze szczególnym okrucieństwem, bili nadal. Bili wszystkich – chłopców, dziewczęta, kobiety w ciąży, przypadkowych przechodniów oraz przedstawicieli mediów. W wyniku ataku ucierpieli także znajdujący się wówczas na Majdanie Polacy – dziennikarz Tomasz Piechal z portalu Eastbook i Jacek Zabrocki, dyrektor jednego z polskich koncernów na Ukrainie. Berkutowcy gonili uciekających i łapali nawet w odległości kilku kilometrów, ponownie bijąc po głowie pałkami i kopiąc z niesłychanym okrucieństwem. Na wpół przytomnych, broczących krwią młodych ludzi brutalnie wleczono po chodniku i pakowano do milicyjnych pojazdów…

Pod skrzydłem św. Michała Archanioła

Pomimo to, kilkudziesięciu studentów zdołało wycofać się w kierunku placu Michajłowskiego, gdzie prawosławni mnisi udzielili im schronienia za murami klasztoru. Wkrótce w tym kierunku skierowano oddziały berkutowców. Młodzież zaczęła budować barykady. Poszkodowani znaleźli schronienie pod skrzydłami św. Michała Archanioła – obrońcy ziemi kijowskiej. Podobnie, jak setki lat temu, gdy mieszkańcy Kijowa chronili się przed azjatyckimi hordami za murami kościołów. Jednak tym razem przestępcy w mundurach już nie mieli możliwości kontynuować bestialskiego ataku, ponieważ wokół klasztoru zebrało się tysiące oburzonych ludzi. Tego samego dnia w godzinach południowych na ulice Kijowa wyszło ponad pół miliona (500 tys.) protestujących…

W ciągu 22 lat niepodległości Ukraina jeszcze nie widziała takiego okrucieństwa. Zdecydowana większość ludzi w całym kraju potępiła przemoc. Rząd stracił wiarygodność. Manifestanci zażądali niezwłocznego podpisania umowy o stowarzyszeniu z UE, postawienia przed sądem przestępców w mundurach, dymisji rządu, ustąpienia prezydenta i rozwiązania parlamentu. Wieczorem 1 grudnia 2013 r. (a była to niedziela) na ulicach Kijowa zgromadził się już ponad milionowy tłum demonstrantów (według monitoringu satelitarnego BBC – 1 mln. 600 tys. osób).

Rosyjski scenariusz

Urzędnicy państwowi zignorowali wolę ludu. Co więcej, nieopodal pałacu prezydenckiego, zorganizowana została przez władze prowokacja rosyjskich agentów (wśród których był znany prowokator Dmytro Korczyńsk), którzy wszczęli starcia, co spowodowało brutalne pobicie pokojowych demonstrantów przez siły specjalne. W czasie kontrataku berkutowcy i wojska wewnętrzne używały przeciwko ludziom gaz łzawiący oraz rzucały granaty ogłuszające, słychać było wiele wybuchów. Podczas krwawych starć ulicznych milicjanci z okrucieństwem bili kogo popadło… Wśród nich, setki niewinnych młodych ludzi i ponad 40 przedstawicieli mediów, ucierpiał między innymi polski dziennikarz Paweł Pieniążek…. Odnosiło się wrażenie, że milicjanci celowo chcieli kaleczyć demonstrantów.

Na materiale filmowym widać wyraźnie, że kilku najaktywniejszych prowokatorów milicjanci nie bili, przeciwnie, zanim rozpoczął się kontratak, oni nagle zniknęli kryjąc się w szeregach oddziałów sił specjalnych. To dowód na to, że ich czynności były zaplanowane przez milicję, z którą współpracowali. Natomiast kilkudziesięciu niewinnych uczestników pokojowej demonstracji, którzy nie uczestniczyli w starciach, po ciężkim pobiciu, zostało zaaresztowanych…

W taki okrutny sposób, prorosyjski rząd zemścił się na społeczeństwie za europejskie marzenia i pokazał własnym obywatelom, że opinia zdecydowanej większości będzie zignorowana, a protesty będą brutalnie tłumione.

Jednocześnie władze próbowały zastraszyć demonstrantów aresztowaniami i represjami. Ale ludzie nie ulękli się…

Republika Europejska na Majdanie

Setki tysięcy protestujących zajęło kilka budynków administracyjnych, zaczęto budować barykady i tworzyć oddziały samoobrony w centrum Kijowa. Samoorganizacja i solidarność manifestantów i mieszkańców Kijowa przyczyniły się do powstania niezwykłej „republiki europejskiej” w sercu stolicy Ukrainy. Stworzono Sztab Oporu Narodowego. Zostały zorganizowane oddziały samoobrony, kuchnia polowa, opieka zdrowotna, służba porządku publicznego, biuro prasowe mające za zadanie przekazywania obiektywnej informacji i kontaktu z ambasadami. W ciągu kilku dni utworzył się wyjątkowy mechanizm samoorganizacji społeczeństwa. Euromajdan stał się symbolem, nową jakością i niepowtarzalnym zjawiskiem w polityce światowej.

Ruchem oporu kierowali liderzy opozycji parlamentarnej oraz znani dziennikarze i działacze społeczni. Kwatera Główna Euromajdanu ogłosiła ultimatum wobec władz państwowych z następującymi żądaniami: podpisanie umowy o stowarzyszeniu z UE, postawienie przed sądem przestępców w mundurach oraz doprowadzenie do dymisji rządu, ustąpienia prezydenta i rozwiązania parlamentu.

Tymczasem Janukowycz udał się z wizytą do Chin, spodziewając się, że protesty stopniowo osłabną z powodu nadchodzącej zimy. Ale ilość protestujących rosła z każdym dniem, pomimo deszczu, śniegu i mrozu. Taktyka zastraszania protestujących fabrykowaniem fikcyjnych spraw karnych też nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Wręcz przeciwnie, to dodało jeszcze odwagi i zahartowało zwolenników integracji europejskiej…

Wracając z Chin, Janukowycz przyleciał do Soczi na spotkanie ze swoim rosyjskim kolegą i po raz kolejny przeprowadził tajne negocjacje z Putinem, co doprowadziło do nowej fali oburzenia na Ukrainie. Ludzie bowiem po zawieszeniu procesu dążącego do podpisania umowy stowarzyszeniowej z EU, bardzo sceptycznie odnosili się do wszelkich kontaktów rządu z Federacją Rosyjską. Tym samym Janukowycz „dolał oliwy do ognia” na Euromajdanie…

Europejski marsz milionów

Niedziela 8 grudnia 2013 roku stała się datą przełomową w najnowszej historii Ukrainy i, być może, całej Europy Wschodniej. Naród Ukrainy zademonstrował światu swój wybór geopolityczny i światopoglądowy. Na wielkiej ogólnoukraińskiej demonstracji, na prawdziwym wiecu narodowym w Kijowie zgromadziły się rzesze zwolenników europejskiego wyboru Ukrainy (według BBC — ponad 2 miliony).

Takiej rekordowej ilości ludzi nie zebrała nawet Rewolucja Pomarańczowa w 2004 roku. Protestujący całkowicie zablokowali dzielnicę rządową. Wzniesiono blokady dróg, barykady i nowe miasteczka namiotowe. W tym dniu ludzie obalili idola radzieckiej epoki – zniszczyli pomnik krwawego wodza bolszewików Lenina, który stał akurat naprzeciw Rynku Besarabskiego w samym centrum stolicy Ukrainy. Tak więc ludzie powiedzieli swoje ostateczne „Tak!” europejskiej przyszłości…

Europa i świat z zainteresowaniem obserwowali takie potężne dążenie Ukraińców do europejskiej cywilizacji, do godności i wolności człowieka. „Czy widzieliście kiedyś setki tysięcy ludzi, którzy wyszli na ulice, aby walczyć o Europę”?! To pytanie zadał wiceprzewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Jacek Saryusz-Wolski. Ze swej strony Szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso zauważył: „Spójrzcie na Ukrainę. Ci młodzi ludzie, którzy walczą na ulicach Ukrainy nie bacząc na mróz, piszą nową historię Europy”. Z kolei, komisarz ds. rozszerzenia i polityki sąsiedztwa w Komisji Europejskiej Štefan Füle dodał: „Podziwiam w narodzie ukraińskim umiłowanie wolności i dojrzałość jego europejskiego ducha”. To tylko kilka myśli wypowiedzianych ad hoc przez europejskich polityków o ukraińskiej europejskiej rewolucji końca 2013 roku… Rewolucji, która zaskoczyła świat pokojem, solidarnością, odwagą, godnością i miłością…

Szaleństwo władzy

Ale rząd, który w oczach ludzi stracił zaufanie, całkowicie zdegradowany w opinii publicznej ponownie zignorował wolę narodu, wyrażając tym samym swoją pogardę. Przed całym światem, który on-line obserwuje wydarzenia na Euromajdanie, gdy do Kijowa przybyła pani Catherine Ashton, Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, reżim rządzący popełnił zuchwałą i bezsensowną próbę rozwiązania kryzysu politycznego przy ponownym użyciu siły…

W nocy 11 grudnia, liczne oddziały wojsk wewnętrznych i „Berkutu” otoczyły barykady i przystąpiły do szturmu Euromajdanu… Małe grupy samoobrony Euromajdanu (nazywane popularnie „setkami”) na czele z posłami parlamentu, przedstawicielami opozycji, próbowały ich zatrzymać, ale zbyt liczne jednostki sił specjalnych gwałtownie parły do przodu… W tym czasie zaczęły bić na alarm dzwony Michajłowskiego klasztoru… Ponownie św. Archanioł uratował żywe serce europejskiego Kijowa… W ciągu kilku godzin liczba obrońców Euromajdanu wzrosła do 15 tys. Duchowni z krzyżami w rękach walczyli z wrogiem w pierwszych szeregach… Brutalny atak jednostek specjalnych został zatrzymany. Euromajdan odparł atak…

W weekend na Placu Niepodległości w Kijowie ponownie zebrało się ponad milion demonstrantów. W przededniu wizyty Janukowycza w Moskwie, zaplanowanej na 17 grudnia, przedstawiciele zdecydowanej większości społeczeństwa Ukrainy, zgromadzeni na Euromajdanie, ogłosili rządzącym wolę narodu. Podjęto rezolucję, w której sformułowane zostały nowe żądania protestujących – niezwłocznie uwolnić lidera opozycji Julię Tymoszenko i pod żadnym pozorem nie podpisywać z Putinem umowy o przystąpieniu Ukrainy do Unii Celnej z Rosją.

Pierwsze straty ludzkie

Putinowska Rosja wykorzystała swoich uzbrojonych po zęby agentów przeciwko pokojowym demonstrantom. Pierwsze starcia miały miejsce po uchwaleniu 16 stycznia 2014 r. przez marionetkowych deputowanych tzw. ustaw o dyktaturze. „Ustawy” te przewidywały długoletnie więzienia za najmniejszy przejaw protestu obywatelskiego. Ale ludzie nie przestraszyli się… Wręcz przeciwnie… Protest wybuchnął z nową siłą. Liczne starcia protestujących z siłami bezpieczeństwa na ulicy Gruszewskiego (prowadzącej do dzielnicy rządowej) trwały ponad miesiąc. Tam pojawiły się pierwsze ofiary tragicznych wydarzeń — pierwsi bohaterowie «Niebiańskiej Sotni» — Serhij Nigojan, Michaił Żyźniewski oraz Jurij Wierbicki — Ormianin oraz Białorusin i Ukrainiec polskiego pochodzenia.

Istnieją uzasadnione podejrzenia, że zamieszki zostały sprowokowane przez siły zewnętrzne, w celu stworzenia pretekstu do użycia siły wobec protestantów znajdujących się na Euromajdanie. Tego przede wszystkim potrzebował reżim Janukowycza i jego zagraniczni zwierzchnicy z Moskwy, aby uruchomić specjalną operację siłowegu stłumienia pokojowego protestu. Władzy potrzebna była prowokacja, która doprowadziłaby do wszczęcia masowych starć… Udało się to osiągnąć.

Najbardziej tragiczne dni dla protestujących na Euromajdanie nastąpiły w lutym 2014 roku. Wtedy to, od 18 do 20 lutego, w ciągu trzech dni w dramatycznej konfrontacji z siłami bezpieczeństwa zginęło ponad sto niewinnych osób…

Masakra w Parku Maryjskim

18 lutego, w dniu, kiedy opozycja parlamentarna planowała głosować za przywróceniem Konstytucji z 2004 roku, radykalna organizacja „Prawy Sektor”, którą wielu ekspertów podejrzewa o powiązania z tajnymi służbami Rosji, zachęcała ludzi do uczestnictwa w marszu protestacyjnym do gmachu Rady Najwyższej. Tego słonecznego poranka tysiące pokojowo nastawionych ludzi, pod ochroną setek sił samoobrony, udało się w kierunku parlamentu ukraińskiego.

W pobliżu gmachu Rady Najwyższej ludzie natknęli się na oddziały sił bezpieczeństwa wystrojone w szyku bojowym. Zza pleców milicjantów wyskakiwali agresywni bandy uzbrojeni «cywile» nierzadko z bronią w ręku. Byli to najemnicy opłacani przez reżim. Pokojowi demonstranci zaczęli naprędce prowadzić negocjacje z milicją. A gdy wszystkie one spaliły na panewce przekonano się, że nikt z przedstawicieli siłowych struktur nie miał najmniejszego zamiaru usłyszeć głosu narodu, wręcz przeciwnie, właśnie tego chcieli moskiewscy reżyserzy i ich ukraińskie marionetki, by rozpalić zarzewie walki. Konfrontacja i krwawa jatka była niejako wpisana w ich poczynania.

Krwawa bijatyka rozpoczęła się od prowokacji zaaranżowanej już wcześniej. Wynajęci bandyci zpoza pleców milicjantów rzucali w stronę protestujących granaty błyskowo-hukowe. Doszło do gwałtonych starć tłumu z dobrze wyszkolonymi i wyposażonymi w odpowiedni ekwipunek milicjantami z oddziałów specjalnych „Berkut”, którzy dopuścili się brutalnego pobicia bezbronnych ludzi.

W pobliżu parku Maryjskiego przeważające siły milicji zaatakowały i zniszczyły 19 oddział Samoobrony Euromajdanu. Najemnicy ze szczególnym okrucieństwem bili pałkami, kopali i strzelali z pistoletów w zakrwawionych, leżących na chodniku ludzi. Po masakrze na polu walki pozostały setki rannych i wielu martwych. Zginęło kilkadziesiąt osób. Ich zwłok nie znaleziono do dzisiaj, los większości z nich wciąż jest nieznany. W 19 oddziale Samoobrony Euromajdanu pozostało tylko sześć osób.

Niebiańska Sotnia

Mężczyźni, którzy ocaleli, wycofali się na Majdan Niepodległości i ukryli się za barykadami. Było to jedyne miejsce, w którym mogli się obronić przed atakiem wojsk wewnętrznych i sił specjalnych MSW. Protestujący zajęli pozycje obronne i rozpoczęli przygotowania do szturmu.

Tylko ogień mógł powstrzymać napór sił bezpieczeństwa. Ludzie rzucali do ognia przed barykadami wszystko, co mogło się palić. Pozycje protestujących były bardzo niekorzystne. Zostali oni otoczeni przez siły bezpieczeństwa znajdujące się na okolicznych wzniesieniach. Specjalne jednostki milicji i sił bezpieczeństwa przygotowywały się do szturmu na Euromajdan z udziałem armatek wodnych i wozów opancerzonych. Obrońcy Euromajdanu byli jednak na tyle zdeterminowani, że zachowali ducha walki. Nikt nie zamierzał się wycofać. Ludzie uświadamiali sobie, że Euromajdan to ich ostatni bastion wolności.

Podczas szturmu bojownicy służby bezpieczeństwa spalili budynek związków zawodowych. W owym czasie protestujący mieli tam swoją siedzibę, a na wyższych piętrach ukrywali się ranni i chorzy. Świadkowie twierdzą, że w tym budynku spalono żywcem około 50 osób. Pomimo zajadłych walk prowadzonych przez całą noc Euromajdan przetrwał.

Następnego dnia (19 lutego) ludzie przygotowywali się do nowego szturmu i wzmacniali barykady. Oddziały specjalne sił bezpieczeństwa kontynuowały natarcie, Euromajdan przeżył kolejną trudną noc. Liczba rannych wzrosła. Szeregi obrońców Euromajdanu zmniejszyły się. Sytuacja była dramatyczna. Śmiertelnie zmęczeni obrońcy byli u kresu sił, czuli, że nie będą w stanie odeprzeć kolejnych ataków dobrze wyszkolonych i uzbrojonych sił bestialskich «obrońców prawa». W najbardziej krytycznym momencie niespodziewanie dotarli na Euromajdan opozycjoniści ze Lwowa.

O świcie 20 lutego służby bezpieczeństwa porzuciły nagle swoje stanowiska. Dziesiątki demonstrantów pobiegli ulicą w kierunku budynków administracji prezydenckiej i znaleźli się pod obstrzałem snajperów i bojowników uzbrojonych w automaty Kałasznikowa. Nierówna walka trwała prawie godzinę. Bojownicy sił specjalnych pod dowództwem putinowskich marionetek, z zimną krwią zaczęli metodycznie i bezwzględnie mordować bezbronnych ludzi.

Na ulicy Instytutskiej rozpoczął się koszmar. Padali zabici i ranni, lekarze próbowali ratować tych, którzy jeszcze żyli. Kaci strzelali również do tych, którzy przybywali na pomoc rannym. Ulica była zalana krwią, ale w szeregach powstańców nie było paniki ani strachu. Wydaje się, że ci ludzie świadomie poszli na śmierć… Oddali swoje życie za wolność europejskiego narodu…

Byli prawdziwymi bohaterami, którzy choć nie zabili ani jednego nieprzyjaciela, to jednak zwycieżyli. Po kilku dniach walk reżim putinowskich marionetek zawalił się w gruzy. Krwawy dyktator Janukowycz okazał się zdrajcą i ratował się ucieczką do Rosji. Euromajdan wywalczył wolność, płacąc krwią swoich synów. Krwią bohaterów z Niebiańskiej Sotni, którzy oddali życie za niepodległość i europejską przyszłość.

Po trzech miesiącach nieustępliwej walki o wolność, społeczeństwo ukraińskie obaliło prorosyjski reżim Janukowycza. Jednak perspektywa europejskiej przyszłości była okupiona wielkimi ofiarami. Wśród rannych i zabitych byli także Polacy z Ukrainy, którzy złożyli w ofierze swoje życie na ołtarzu wspólnej walki… Za wolność Waszą i Naszą!

Jagiellonia.org / Włodzimierz Iszczuk