Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Polska placówka dyplomatyczna w Moskwie została oblana czerwoną farbą tak jak ambasador Rosji w Polsce. Czy to niesie za sobą jakieś znaczące konsekwencje?

Jacek Karnowski, redaktor naczelny tygodnika „Sieci”: To oblanie polskiej placówki w Moskwie jest pewną forma rytualnej odpowiedzi na to, co wydarzyło się z ambasadorem Federacji Rosyjskiej w naszym kraju. Ja jednak nie przeceniałbym znaczenia tych incydentów, ponieważ takie wydarzenia są czymś, o czym szybko zapomnimy i w mojej ocenie nie posiadają one jakiejś większej wagi. Jest tu oczywiście sporo ciekawych pytań, ponieważ to jednak zostało wykonane przez Ukraińców. Ich emocje zdecydowanie są usprawiedliwione, ale jednak dotyka to Polski i w związku z tym należy zrobić dużo, żeby w przyszłości do takich zdarzeń jednak nie dochodziło.

Sprawa jest w tym względzie oczywista, ponieważ to czy my cenimy dyplomatę czy nie, czy jego państwo uważamy za zbrodnicze, to dopóki ten dyplomata nie jest wydalony z kraju trzeba go chronić i to nie podlega dyskusji. Absolutnie należy to do obowiązków państwa polskiego.

Jest też druga strona medalu. Otóż sam ambasador Federacji Rosyjskiej Siergiej Andriejew był informowany i ostrzegany przez polskie władze, żeby trzymał się z daleka od mauzoleum. Ewidentnie więc prowokował, a jego mina wyraźnie wskazywała, że jest zadowolony z takiego a nie innego przebiegu zdarzeń i jego ochrona usunęła się do tyłu. Być może nie było to nawet do uniknięcia, a należy wyciągnąć z tego wnioski. Zdecydowanie takich zdarzeń powinno być jak najmniej. My musimy się skupić na konkretnej pomocy Ukrainie – logistycznej, sprzętowej, dyplomatycznej, humanitarnej. Tego typu incydenty są natomiast zbędną dystrakcją i ujściem emocji, ale niczego pozytywnego nie wnoszą.

Do tej akcji przyznała się ukraińska dziennikarka Iryna Zemlyana. Media szybko wychwyciły jej związki z fundacją „Otwarty Dialog” Bartosza Kramka i Ludmiły Kozłowskiej. Czy jednak należy to odczytywać jako incydent rosyjski?

Tego oczywiście wykluczyć nie można. Ja tutaj jednak sądzę, że w tym przypadku mamy do czynienia z ukraińskim rysem radykalnym części opozycji ukraińskiej i białoruskiej. Tym siłom jest blisko mentalnie i tożsamościowo do części polskiej opozycji. To są niewielkie grupy, ale one w przyszłości mogą dawać o sobie znać. Ta pani być może nawet nie myślała o konsekwencjach, jakie to zdarzenie mogło ze sobą nieść. Może więc było to zwyczajne ujście emocji i próba pokazania się?

W jednym mam Pan redaktor rację, że wszystko do robi fundacja „Otwarty Dialog” zasługuje na bardzo wnikliwą obserwację, ponieważ ona w polskim kontekście działała destabilizująco i to było główną motywacją jej działania. Świadczy o tym opublikowany przez Bartosza Kramka manifest pod tytułem „Niech państwo stanie: wyłączmy rząd!” i to co później się działo w Polsce, a były to działania bardzo radykalne. Być może więc ci ludzie mogą mieć jakieś niejawne cele i zdecydowanie należy ich uważnie obserwować.

Co można doradzić Polakom? Jak reagować w obecnej sytuacji i czy takich incydentów możemy mieć więcej?

Sytuacja wojny na Ukrainie pokazuje, że my powinniśmy zachowywać się bardzo ostrożnie i nawet powstrzymywać się przed publikowaniem pewnych komentarzy, aby zachować daleko posuniętą wstrzemięźliwość w tym zakresie. To nie jest czas na szukanie podziałów. Na pewno trzeba obserwować, ponieważ różne gry na pewno będą u nas prowadzone, również z wykorzystaniem części środowisk ukraińskich uchodźców.

Należy tu podkreślić, że wielu jest zainteresowanych „podpaleniem” tych relacji polsko – ukraińskich. Łatwo jest to czasem zrobić, ale przecież nic dobrego by z tego nie wynikło. Na razie na szczęście nie jest to zjawisko powszechne i mieliśmy do czynienia z pojedynczym incydentem.

Na chwilę obecną, jak wynika z raportów policji i doniesień mediów, jakieś próby złego traktowania uchodźców z Ukrainy przez Polaków są na szczęście bardzo sporadyczne. Pojawiają się natomiast fake newsy produkowane zapewne przez Moskwę i być może też jeszcze inne zainteresowane strony, mające na celu próby skłócania Polaków i Ukraińców.

Polska ma dzisiaj dwa wyjścia. Może prowadzić obecną politykę pod szyldem Ukrainy i uchodźców z uśmiechem i z pozytywnym nastawieniem dostrzegając plusy tych rozwiązań, a możemy też prowadzić tę politykę z grymasem na twarzy i snując wizję możliwych lub nawet prawdopodobnych kłopotów. To drugie rozwiązanie jednak zupełnie nic nam nie daje, a jedynie może przynieść nieszczęścia.

Władze i ośrodki analityczne muszą myśleć daleko i programowo. Muszą też zadawać sobie wiele kluczowych dla obecnej sytuacji pytań.

W sensie medialno politycznym uważam, że prowadzimy tę politykę w sposób optymalny. Przecież ta historia do nas przyszła, nikt się o nią nie prosił i nie jest to nasz wybór.

Uprzejmie dziękuję za rozmowę.