- Tusk wrócił z do Polski z misją obalenia rządu. I coraz więcej wskazuje, że chciał tego dokonać bardzo szybko. Policzono głosy, i wychodziło, że razem z grupą Gowina opozycja powinna mieć większość. Być może rozstanie byłego wicepremiera z PiS było skoordynowane z działaniami Tuska – pisze w czwartek na portalu wpolityce.pl Jacek Karnowski.

Po tym jak portal wPolityce.pl podał informację o spotkaniu Donalda Tuska z Jarosławem Gowinem, lider porozumienia zapowiedział pozew przeciwko portalowi. Po jakimś czasie wycofał się z tego pomysłu.

Jak pisze Karnowski, plan Gowina spełzł na niczym, a on sam „chciał być w rządzie, jednocześnie działając przeciwko niemu”.

- Dał cenny czas Jarosławowi Kaczyńskiemu, przecenił swoje siły i lojalność własnych posłów – stwierdza Karnowski.

Odnosząc się do wojaży Donalda Tuska po Polsce zauważa, że ten stosuje „te same sztuczki socjotechniczne, bardzo podobne grepsy”.

Używa podziału na dobrych „my” i złych „oni”, „ślizga się po rzeczywistości”, a do tego w mniejszym lub większym stopniu manipuluje faktami.

Zupełnie podobną taktykę stosował w trakcie kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski, który miał mało czasu i wykorzystywał efekt świeżości. Można więc z tego łatwo wnioskować, że taktyka Tuska jest obliczona na szybkie obalenie rządu. Coś jednak ewidentnie idzie mu nie tak, jak to zostało zamierzone w opracowaniach, które zapewne tworzyli specjaliści z Brukseli i Berlina, a może nie tylko.

Patrząc na taką retorykę można więc śmiało odnieść wrażenie, że maymy do czynienia z pewnym deja vu, a my sami cofnęliśmy się w czasie. Jest jednak zasadnicza różnica – Tusk wrócił inny i Polska jest już dzisiaj inna. Gdy bowiem Tusk pyta zgromadzonych: „Kto lubi opowiadać o tym, co schował w skarpecie?”, słyszy z tłumu odpowiedź: „Nowak! Nowak!”. I co więcej, takie słowa padają od ludzi, którzy są mu zazwyczaj przychylni.

Jak z kolei komentuje tą sprawę prof. Waldemar Paruch, z którym cały wywiad ukaże się na łamach tygodnika „Sieci” w najbliższy poniedziałek, „Jeśli szybko nie wygra, wpadnie w kłopoty. To w istocie powtórka z tzw. puczu sejmowego: jak najszybciej doprowadzić do zasadniczej zmiany. Taki jest sens wniosku o odwołanie marszałek Sejmu Elżbiety Witek” – czytamy.

Jeśli doszłoby do tego, to – jak stwierdza ekspert - „bez tego stanowiska rząd nie będzie mógł sprawnie funkcjonować”.

Aby taki plan zrealizować, Tusk próbuje „wykorzystać pogarszającą się sytuację międzynarodową Polski, presję ze strony Brukseli, Berlina i Waszyngtonu” – stwierdza prof. Paruch.

Dodaje też, że Tusk zdecydowanie nie przewidział większego skomplikowania się sytuacji, ponieważ „wydarzenia w Afganistanie bardzo mocno osłabiły administrację Bidena”, co określa jako „klęskę”, „która może przynieść szybkie przesunięcia polityczne w Stanach Zjednoczonych”.

Tak więc wynika z tego, że Tusk zdecydowanie nie trafił z datą powrotu.

 

mp/wpolityce.pl/fronda.pl