Znany ze swoich nacjonalistycznych poglądów były ksiądz, obecnie działacz związany ze środowiskiem narodowców, Jacek Międlar został przyjęty do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Nową legitymacją pochwalił się na Twitterze, co wywołało ogromne emocje wśród internautów. Prezes SDP tłumaczy, że podpisując nowe legitymacje, nie zauważył nazwiska Jacka Międlara.

Jacek Międlar jeszcze jako ksiądz był bardzo aktywny w środowisku narodowców, wielokrotnie głosząc skrajnie nacjonalistyczne poglądy. W 2016 roku opuścił Zgromadzenie Księży Misjonarzy. Od tego czasu zajął się publicystyką, propagując swoje poglądy w książkach i artykułach prasowych.

Teraz były ksiądz poinformował na Twitterze, że przyjęto go do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

- „Miło mi, dziękuję za docenienie i zaufanie”

- napisał.

Wpis ten wywołał ogromne oburzenie w mediach społecznościowych.

- „Jest dla mnie rzeczą więcej niż oczywistą, że Jacek Międlar nie powinien nosić legitymacji dziennikarskiej”

- napisał korespondent TVP w Berlinie, Cezary Gmyzn.

- „W jakim wszechświecie równoległym ten pan jest dziennikarzem?”

- pyta z kolei Marcin Makowski z Wirtualnej Polski.

Do sprawy postanowił odnieść się również prezes SDP Krzysztof Skowroński, który przekonuje, że Jacek Międlar nie powinien zostać przyjęty, a jego legitymacji nie zauważył, kiedy podpisywał kilkanaście dokumentów.

- „Procedura przyjmowania do SDP jest kompetencją oddziałów stowarzyszenia. Podpis prezesa jest formalnością. Podpisując kilkanaście legitymacji, tej Jacka Międlara nie zauważyłem. Jacek Międlar nie spełnia warunków Kodeksu Etyki Dziennikarskiej i nie powinien być członkiem SDP”

- podkreślił.

kak/tvp.info.pl, Twitter