Fronda.pl: Jak Pan odbiera hasła opozycji o końcu demokracji w Polsce, mimo, że rząd podkreśla, iż podobne rozwiązania dotyczące reformy sądownictwa funkcjonują w niektórych krajach UE?

Jacek Wrona, były oficer CBŚ: To takie słowa klucze, które funkcjonują wśród opozycji. Wystarczy zrobić jedną fundamentalną rzecz: Po prostu przeczytać projekty ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym. Dopiero wtedy można przedstawiać zarzuty. Wiadomo, że kluczowe są dwie rzeczy, a więc kwestie powoływania do KRS i ewentualne sprawy personalne dotyczące Sądu Najwyższego. W Europie Zachodniej robi się to na różne sposoby, a projekty PiS-u to model, który czerpie z krajów UE. Meritum jest tu jednak na drugim planie, a rzecz dotyczy spraw personalnych i o to jest ta cała bitwa. Założę się o każde pieniądze, że na stu spotkanych demonstrantów może jeden by cokolwiek na ten temat powiedział. Ci ludzie przecież nie wiedzą w jakim celu i gdzie ma nastąpić to niby złamanie demokracji.

Jak Pan ocenia postawę sędziów wobec reformowania wymiaru sprawiedliwości?

Przez te 28 lat nie dokonano oczyszczenia środowiska sędziowskiego, w mniejszym stopniu może środowiska prokuratorów, bo tutaj obecnie minister sprawiedliwości ma więcej do powiedzenia. Sędziowie z reform nie są zadowoleni i panuje swoisty klincz, co nie dziwi, bo Ci ludzie walczą o swoje życie w tej sytuacji. Nie walczą o ideę praworządności, bo gdyby tak było, to przez ostatnie 28 lat mogli przecież wprowadzić takie rozwiązania, które zreformowałyby sądownictwo. Pan Strzembosz mówił, że środowisko samo się oczyści, co oczywiście nie nastąpiło. Nie było nawet do tej pory mechanizmów, które umożliwiałyby samooczyszczenie środowiska.

W sprawie reformy górę biorą emocje. Jak Pan ocenia, czy rzeczywiście ludzie krytykujący pomysły PiS w sprawie reformy sądownictwa mają pojęcie jakie te działania rodzą konsekwencje?

Podejrzewam, że większość posłów nie przeczytała projektów tych ustaw, a w tej sprawie rzeczywiście grają emocje i nie ma żadnego zdroworozsądkowego podejścia. Proszę zauważyć, że celebryci, aktorzy, muzycy wypowiadają się w tej sprawie, a tymczasem to są rzeczy, które wymagają wiedzy fachowej, której Ci ludzie nie posiadają. Jak powtarzam – królują emocje. Niestety.

Ponad trzysta osób ze świata szeroko pojętej kultury, w tym tacy jak Maciej Stuhr, Krystyna Janda i Agnieszka Holland podpisali list otwarty do prezydenta, w którym apelują, żeby nie podpisał ustaw, bo ich zdaniem ma to oznaczać koniec trójpodziału władzy. Jak Pan to ocenia?

To barani pęd za pewnymi hasłami, takimi jak „koniec demokracji” i „koniec trójpodziału władzy”. Założę się, że wśród tych trzystu osób ewentualnie wyjątki wiedzą o co chodzi w projekcie ustaw proponowanych przez PiS. To są ludzie, którzy chociaż mają zdolności artystyczne, to w większości jeśli chodzi o sprawy legislacyjne są to analfabeci czy półanalfabeci. Ci ludzie jak sądzę nie posiadają żadnej głębszej refleksji związanej z tym jak powinny funkcjonować sądy, ale powtarzają jedynie zasłyszane hasła. Podburzanie przez osoby rzucające hasła o „końcu trójpodziału władzy” kończy się właśnie tym, że ludzie nie mający o tych sprawach pojęcia, chętnie się wypowiadają. Gdyby teraz PiS wprowadził całkowicie nowe przepisy, zupełnie odmienne od proponowanych, to Ci wszyscy protestujący nawet nie zauważyliby zmiany. Tu już nie chodzi o obiektywną prawdę, ale o emocje i zachowanie, które prezentują niektórzy posłowie i nie tylko. Poziom zacietrzewienia jest taki, że właściwie dyskutuje się już o niczym. Na chwilę obecną tak to niestety wygląda.

Dziękuję za rozmowę.