Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co sądzi Pan o rekonstrukcji rządu, której dokonał premier Mateusz Morawiecki? Jakie dostrzega Pan plusy i minusy?                 

           
Jacek Żalek, „Polska Razem”: Bez wątpienia, atutem premiera Morawieckiego jest sukces gospodarczy, który Polska odniosła dzięki jego staraniom. Myślę, że zmiany, których jesteśmy świadkami były podyktowane logiką kontynuacji przyspieszenia rozwoju gospodarczego. Przede wszystkim, ich celem ma być uwolnienie polskiej gospodarki, od obciążeń biurokratycznych oraz od  przywilejów, którymi do tej pory cieszyły się wielkie koncerny.               


Dlaczego Pana zdaniem, Antoni Macierewicz stracił stanowisko? Był złym ministrem?

 Z moich informacji wynika, że pan premier spółki z Polskiej Grupy Zbrojeniowej chciał podporządkować regułom komercyjnym - na to nie reflektował pan minister. Zakładam, że taki był powód odejścia z rządu Antoniego Macierewicza.


Co sądzi Pan o nowym szefie MSZ-u Jacku Czaputowiczu? Czy Pana zdaniem, będzie on lepszym ministrem niż pan Witold Waszczykowski? Czy podoła tym zadaniom, które przed nim stoją?            


Mam nadzieję, że podoła. Premier chciał zastąpić nowymi, szczególnie tych ministrów, którzy byli najczęściej atakowani i bardzo brutalnie „faulowani” przez opozycję. Uważam, że wprowadzone zmiany, nie miały funkcji oceny pracy konkretnych ministrów, lecz wynikały z pewnych potrzeb, związanych z nowymi wyzwaniami, które stanęły przed ministrem.         

Na ile w mocy nowego szefa MSZ-u, będzie to, czy nasze relacje z Brukselą się poprawią?


Myślę że, jest to nie tylko rola ministra. Sam pan premier bardzo mocno zaangażował się w poprawianie tych relacji. Do tej pory, wiedza jaką o Polsce mieli urzędnicy w Brukseli, była dostarczana szczególnie przez nieżyczliwą opozycję, która uzurpowała sobie prawo do tego, żeby przedstawiać sytuację w Polsce, w świetle ich bardzo subiektywnej, krytycznej oceny. Dzisiaj niewątpliwe sukcesy odniesione przez rząd, pozwalają już bezpośrednio przedstawicielom rządu, mówić o prawdziwym obrazie rzeczywistości w Polsce. Myślę, że przekłamania, które wpływały na ocenę tego, co się dzieje w Polsce, stopniowo zostaną obnażone. Stąd też ma miejsce poprawa wizerunku Polski, wśród polityków europejskich. Społeczeństwa europejskie, od dawna z podziwem patrzą na to, co się dzieje w Polsce. Zazdroszczą nam. Dzięki temu, że nie ulegliśmy presji związanej z tematem przyjmowania imigrantów, dzisiaj polskie ulice są bezpieczne. U naszych sąsiadów zachodnich panuje odmienna rzeczywistość. Niestety tam, wyjście na ulicę równa się bardzo często z przykrością spotkania najeźdźcy, który nie szanuje państw do których przybył.  


Jacek Czaputowicz i szef MSZ-u Wielkiej Brytanii Boris Johnson, w czwartkowej rozmowie telefonicznej (była to pierwsza rozmowa nowego szefa polskiej dyplomacji) zadeklarowali chęć jak najszybszego spotkania i kontynuowania wspólnych wizyt we wschodnim sąsiedztwie Unii Europejskiej. O czym świadczy fakt, że pierwsza rozmowa Jacka Czaputowicza, odbywa się z przedstawicielem kraju, który wychodzi z Unii Europejskiej?

Rząd brytyjski jest nam bardzo przychylny. Krytycznie patrzył na to, jak elity niemieckie zawłaszczają Unię Europejską i wykorzystują słabość pozostałych państw. Brak możliwości stworzenia rządu przez Angelę Merkel powoduje, że elity europejskie zastanawiają się, czy nie warto byłoby wrócić do próby uzdrowienia chorych struktur europejskich, skażonych przede wszystkim apodyktycznością elit niemieckich, które narzuciły swój punkt widzenia i swoje interesy. Myślę, że stąd wynika reakcja Brytyjczyków. Warto zrewidować się w obliczu sytuacji, która się zmienia. Możliwe, że Niemcy też zrozumieją, że niestety nie ich interes powinien przyświecać Unii Europejskiej, ale to solidarność państw powinna przesądzać o tym, jakie interesy ma Unia Europejska.


Czaputowicz pierwszą wizytę zagraniczną odbył w Bułgarii spotkał się z wicepremier i z szefową dyplomacji tego kraju oraz z ministrem do spraw bułgarskiej prezydencji Unii Europejskiej. Czy ma to związek z tym, że kilka dni przed tym spotkaniem premier Bułgarii ogłosił, że nie zagłosuje przeciwko Polsce w sprawie nałożenia na nią ewentualnych sankcji?


Myślę, że wszystkie państwa widzą, że krzywdząca, polityczna presja wywierana na Polskę jest wyrazem gry dyplomacji niemieckiej, która w ten sposób chce uzyskać polską deklarację o przyjęciu uchodźców. Ułatwiłoby to rozwiązanie kryzysu koalicyjnego w Niemczech. Spór dotyczący sprawy imigrantów, uniemożliwia Niemcom stworzenie wielkiej koalicji. Gołym okiem widać, że te represje są politycznym zagraniem i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Kraje, które kibicują Polsce zaczynają widzieć, że nie warto ulegać dominacji niemieckiej i się jej bać. Coraz więcej przywódców mówi o tym, w otwarty sposób. Zdają sobie oni sprawę, że jeżeli Polsce zamknie się usta, to nie będzie państwa, które byłoby w stanie oprzeć się dominacji niemieckiej w Europie.

Czy Pana zdaniem, nawet jeśli uda się nam zdobyć poparcie pięciu państw, które ewentualnie nie zagłosują przeciwko Polsce, to czy i tak nie będzie to katastrofa dyplomatyczna polskiego MSZ-u skoro dwadzieścia dwa pozostałe państwa zagłosują przeciw nam?

Niewykluczone, że w ogóle nie dojdzie do tego głosowania. Motywem wszczęcia całej sprawy, jest presja wywierana na Polsce. Przede wszystkim przestrzegałbym Niemców, którzy inspirują te kroki. Prędzej czy później jako ci, którzy są odpowiedzialni za głęboki kryzys Unii Europejskiej, staną się przedmiotem zainteresowania pozostałych państw wspólnoty UE. Niemiecka postawa siłowa, próba narzucenia swojej woli, może się obrócić przeciwko nim, ponieważ to oni są odpowiedzialni za głęboki kryzys Unii Europejskiej. To oni chcąc uniknąć kosztów, doprowadzili do tego, że musiały za to zapłacić pozostałe państwa członkowskie. Przekraczając granice traktatowe, dopuszczając się takiej poważnej ingerencji politycznej, otwierają furtkę do tego, by inne kraje upomniały się o swoje prawa w stosunku do Niemiec. Jest to najbogatsze państwo w Unii Europejskiej, które czerpie korzyści z jej zjednoczenia w sposób niewspółmierny do pozostałych państw. Jeżeli dojdzie do solidarności tych krajów, wtedy te nie zawahają się użyć, tych pozatraktatowych instrumentów do tego, żeby zrekompensować sobie swoje straty. Moim zdaniem, Niemcy otwierają Puszkę Pandory, nie zdają sobie sprawy, że te instrumenty których używają mogą zostać użyte przeciwko nim.

Dziękuję za rozmowę.