Przez ostatnich kilka miesięcy SLD rozkoszowało sięstatusem przyszłego koalicjanta PO. Jeśli Miller postanowiłzamienićTuska na Palikota to albo jest politycznym samobójcą(a nie jest), albo stawkąw grze jest cośznacznie poważniejszego niżrząd dusz kurczącego się, lewicowego elektoratu. Mariażz Palikotem oznacza przecieżdla Millera rozbrat z Tuskiem i zaledwie 2-3% dodatkowych głosów. O co więc Miller gra? W pewnym sensie – o całąpulę. Do dziśto Tusk dyktowałlewicy warunki. Za moment może byćodwrotnie. Afera taśmowa nie tylko uderza rykoszetem w partięnazywaną„przyszłym koalicjantem”, ale przede wszystkim zabija samąPlatformę. Zbliżenie z Palikotem to dla Millera nie tylko przechwycenie skromnego ostatnio elektoratu Twojego Ruchu, ale teżjawne wyciągnięcie ręki po lewicujących wyborców PO.

Po drugiej stronie sceny politycznej dzieje siędokładnie to samo. Skutkiem zjednoczenia partii prawicowych będzie nie tylko złagodzenie bratobójczej retoryki, ale teżprzyciągniecie centroprawicowych wyborców Platformy. A tych jest wielu.

Polityczna przyszłość wydaje się dość czytelna – z jednej strony walka SLD z PO o prymat na centrolewicy, a z drugiej – próba wybicia sięPiS na partięzdolnądo samodzielnego rządzenia krajem. Gdzieśpoza tym dyskursem swojąpozycjęumacniaćbędzie Kongres Nowej Prawicy, a tracić– PSL.

Oczywiście zapytaćmożemy dlaczego zarówno lewica, jak i prawica zdecydowały sięzagraćva banque? Skąd przekonanie,że afera taśmowa oznacza koniec Platformy? Kluczem do tej zagadki jest to, czego nie wiemy – rozmowy, których wciążnie opublikowano. Jak długo uda sięutrzymaćje w tajemnicy i ile za to milczenie trzeba będzie zapłacić? Od jakiegośczasu spekuluje sięprzecieżchociażby o nagranych rozmowach ministrów Tuska z Janem Kulczykiem. Jednocześnie prokuratura zatrzymuje Marka Falentę. To bardzo... energetyczna koincydencja, prawda?

Jacek Żalek