Jak poinformowała stacja TVN24, na Oceanie Atlantyckim zaginął jacht. Na pokładzie znajdowało się polskie małżeństwo: 74-latek i jego 67-letnia żona. 

Polskie MSZ pozostaje w kontakcie z władzami Martyniki i Barbadosu, które prowadzą poszukiwania. Akcja poszukiwawcza jest jednak bardzo trudna, ze względu na znaczne oddalenie od brzegu.

Małżeństwo było w trakcie samodzielnego rejsu dookoła świata. Na początku lipca para wypłynęła swoim jachtem z Madery na Barbados. 

Po raz ostatni rodzina żeglarzy rozmawiała z nimi przez telefon satelitarny w czwartek. Jak jednak poinformowała córka starszego małżeństwa, już w poniedziałek zaczęły się problemy z łącznością. Polacy byli wówczas 1000 km od Barbadosu. Ojciec zapewnił córkę, że "wszystko jest w porządku". Trzy dni później do córek zadzwoniła matka. Według relacji jednej z nich, „krzyczała i prosiła o pomoc oraz dodała, że wszystko przebiega źle”. Od tamtej pory zaginął słuch po małżeństwie. W piątek rodzina pary Polaków poinformowała resort spraw zagranicznych o ich zaginięciu.

O sprawie powiadomiony został również polski konsulat w Wenezueli oraz francuska armia stacjonująca na Martynice. Jak powiedziała Kontaktowi 24 córka pary, francuskie służby poinformowały, że udało im się namierzyć miejsce, z którego ostatnim razem dzwoniono przez telefon stacjonarny. 

Akcja poszukiwawcza, prowadzona przez służby na Martynice i Barbadosie, z pomocą służb przybrzeżnych oraz statków francuskich i holenderskich, przez cały czas trwa.

Jacht zaginął na Oceanie Atlantyckim, ok. 1100 kilometrów od Barbadosu i 550 kilometrów od Martyniki. Akcję poszukiwawczą utrudnia znaczne oddalenie od brzegu. MSZ potwierdziło informacje w komunikacie wysłanym do Kontaktu 24.

Resort zapewnia, że jest w kontakcie zarówno z władzami Martyniki i Barbadosu, jak i z rodziną zaginionego małżeństwa. Również polskie służby zadeklarowały wszelką niezbędną pomoc.

ajk/Polska Times, Fronda.pl