Unia Europejska nie potrafi rozwiązać największego problemu w swojej historii, jakim jest kryzys migracyjny. Wobec tego uporczywie szuka tematów zastępczych. Kwestia demokracji w Polsce, podsunięta przez krajową opozycję, miała być jednym z nich. Debata, jaka odbyła się 19 stycznia w Strasburgu, pokazała jednak wyraźnie, że to nie rządy PiS zagrażają unijnym wartościom.

Reprezentująca polski rząd premier Beata Szydło w sposób merytoryczny i bardzo wyważony przedstawiła aktualną sytuację w Polsce, wykazując brak jakichkolwiek zagrożeń dla demokracji. Wyjaśniając nieporozumienia podkreślała, jak istotne są dla niej bezpośredni dialog i szacunek do rozmówców. Unijnym politykom wartości te są jednak obce. Oburza mnie, że Przewodniczący PE Martin Schultz ośmiela się obrażać Polski Naród porównując demokratycznie wybrany polski rząd do Władimira Putina. Czy naprawdę uważa, że w putinowskiej Rosji opozycja mogłaby wygrać wybory? Czy nie pamięta, że Unia Europejska jest wspólnotą niezależnych państw? Czy zapomniał, że to obywatele samodzielnie decydują o przyszłości swoich ojczyzn?

Okres 8 lat rządów PO i PSL, który Polacy zakończyli w 2015 r., pełen był przemilczanych naruszeń demokracji. Gdzie byli unijni obrońcy, gdy naruszano prawa wyborcze? Jesienią 2014 r. Polacy ponad 2 tygodnie czekali na wyniki wyborów samorządowych, które wciąż budzą wątpliwości. Dlaczego milczeli, gdy gwałcono wolność słowa? Latem 2014 r. służby wtargnęły do redakcji jednego z tygodników, by skonfiskować zapisy rozmów kompromitujących rząd. Co więcej, policja inwigilowała blisko 80 dziennikarzy i prawników, którzy chcieli je opublikować. Gdzie byli zatroskani o stan polskiej demokracji, gdy odbierano niezależność polskiemu sądownictwu konstytucyjnemu? Platforma Obywatelska z wyprzedzeniem wskazała nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego w miejsce tych, których kadencja kończyła się w kolejnej kadencji parlamentu. Demokracja - wartość tak cenna dla Polaków ze względu na naszą historię - nie jest pod rządami PiS zagrożona. Prawa opozycji są szanowane, a obywatelom gwarantowane są wszystkie prawa i wolności obywatelskie. Nareszcie gwarantowana jest wolność wyrażania opinii nieprzychylnych wobec rządu, którą tak chętnie łamali nasi poprzednicy.

Trzeba nie lada hipokryzji, aby kwestionować decyzje demokratycznie wybranego rządu w Polsce, podczas gdy w Niemczech łamane są prawa kobiet i wolność mediów. Europejska opinia publiczna jest poruszona informacjami o masowych napaściach seksualnych, do których doszło w noc sylwestrową w Kolonii i innych miastach Niemiec. Ofiarami bardzo brutalnych napaści padły setki kobiet. Niepokoi zarówno bezradność i nieskuteczność policji niemieckiej wobec napastników, jak i cenzura wiadomości o atakach, zagrażająca wolności słowa. Nikt jednak nie debatuje nad standardami niemieckiej demokracji.

Styczniowa debata, wywołana przez awanturników niemogących pogodzić się z wyborczym werdyktem, dowiodła dwóch rzeczy. Po pierwsze: pokazała, że działania nowego rządu mają szerokie poparcie wśród eurodeputowanych z innych państw. Po drugie: dowiodła, że Parlament Europejski nie zajmuje się najważniejszym dla Unii problemem, którym jest narastający kryzys migracyjny. Przed Europą stoją realne problemy: kwestia imigrantów, bezpieczeństwo w UE czy Nord Stream II - tym powinny zająć się unijne instytucje. Europa potrzebuje stabilizacji, a nie kolejnego, sztucznie wytworzonego konfliktu.

Jadwiga Wiśniewska