Ja już naprawdę nie wiem, czy Magdalena Środa tak naprawdę myśli, czy pisze dla „beki”. Jeśli to drugie, cóż, widocznie nie nadążam za dość specyficznym poczuciem humoru. Jeśli na poważnie – to nie wiem, jakie traumatyczne przeżycia związane z rodziną i posiadaniem dzieci są doświadczeniem pani profesor, skoro rodzinę, złożoną z matki i ojca oraz dzieci, uważa za siedlisko wszelkiego zła. Największe zagrożenie dla rozwoju dziecka.

Wychowywanie w rodzinie ma ten mankament, że „rodzina wychowuje do wartości egoistycznych, a nie obywatelskich” – pisze Magdalena Środa na portalu Onet.pl. Jej walka z rodziną zaczyna przybierać coraz ostrzejsze formy. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że  nie nadejdą szybko czasy, w których o psychologii rozwojowej i wychowywaniu najmłodszych dzieci decydować będą osoby pokroju Magdaleny Środy. Bo będzie to równoznaczne z wprowadzeniem obowiązkowych żłobków, oddaniem dzieci w ręce różnej maści „specjalistów” najlepiej już w pierwszych miesiącach życia, na czele tych od edukacji seksualnej, bo przecież rodzina nie jest właściwym miejscem, w którym dzieci powinny się rozwijać. Tylko instytucja i fachowy personel sprawią, że dziecko będzie się szybciej rozwijało, łatwiej socjalizowało i budowało kapitał społeczny. Nic, że szereg badań przeczy temu mitowi. Magdalena Środa lepiej wie.

Rodzina bowiem to – zdaniem Środy – siedlisko wszelkiego zła, a rodzina „konserwatywna” to już zło do potęgi entej. Wiadomo – matka zamknięta w świecie garów i pieluch, ojciec alkoholik z niemal przyspawaną do ręki puszką piwa, w drugiej dzierżący symbol swojej wszechwładzy, czyli pilot od telewizora. I w tym wszystkim biedne dzieci, które świata poza zapyziałym podwórkiem nie widzą. Przepraszam, one nawet na podwórko nie wychodzą, bo od świtu do zmroku… „klepią paciorki”. Swoją drogą ciekawe, że osoba jak lwica walcząca ze stereotypami odnoszącymi się do kobiet, tak bardzo jest nimi przesiąknięta, jeśli chodzi o rodzinę.  

Swoje poglądy na temat psychologii rozwojowej Środa wyłożyła przy okazji komentowania sporu na osi Ewa Wanat – państwo Elbanowscy. Choć redaktor naczelna Radia dla Ciebie w bardzo nieelegancki sposób wypowiedziała się na temat dzieci Elbanowskich (dokładnie, że są „nierozgarnięte”), Magdalena Środa nie kryje, że podziela to zdanie. „Większość dzieci – z punktu widzenia dorosłych - jest nierozgarnięta i większość dorosłych – z punktu widzenia dzieci – jest również nierozgarnięta. Nie widzę w tym nic niestosownego”. Skoro przymiotnik „nierozgarnięty” to w zasadzie komplement i nie ma w nim nic obraźliwego, od dziś proponuję stosować go na określenie na przykład feministek. „Jest pani nierozgarnięta jak feministka”.  Ktoś się czuje obrażony?

Dzieci zostawmy na boku, skoro i tak są nierozgarnięte. Skupmy się na rodzicach, którzy niby o te dzieci walczą, ale to tylko pozory. Detektyw Magdalena Środa na tropie rozwiązuje właśnie kryminalną zagadkę. Państwo Elbanowscy wcale nie walczą o wybór dla rodziców, wcale nie chcą żadnych maluchów ratować, sześciolatki ich nie interesują. Oni, uwaga, uwaga – prezentuje wyniki śledztwa detektyw Środa, mają jeden cel – zamknąć dzieci w domu aż do matury. Z niepracującą matką, ojcem – jedynym żywicielem rodziny. A wszystko po to, by – klepać paciorki i chodzić do kościoła.

Podobnie jak państwo Elbanowscy również mam dzieci z nieszczęsnych roczników 2008 i 2009. I podobnie jak oni chciałabym mieć wybór, kiedy posłać je do szkoły. Zupełnie nie trafiony jest więc argument Środy o zachodzie Europy. Jeśli nasze polskie szkoły choć w minimalnym stopniu zaczną przypominać te zachodnie, to będzie się można zastanawiać nad obniżeniem wieku, od którego dziecko powinno rozpoczynać obowiązkową szkolną edukację. A na razie wielkie szkoły (hit tego roku – klasy od „a” do „r”), brak odpowiedniej infrastruktury (choćby małych toalet), przepełnione świetlice, obiad na czas w szkolnej stołówce – to argumenty przeciwko reformie. I chcąc oszczędzić dzieciom i rodzicom tych traum Elbanowscy, a wraz z nimi tysiące rodziców, zaczęli walczyć z systemem. Nie dla siebie, dla dzieci właśnie. Zaczęli walczyć o wybór – wartość fundamentalną, dla której i Magdalena Środa dałaby się pokroić. Tyle że skoro walczą konserwatyści to trzeba ich walkę sprowadzić do absurdu – ot, taka lewacka logika.

Gwarantem rozwoju dziecka na tym najwcześniejszym etapie jego życia jest dom rodzinny, wszelkie instytucje są jedynie wspomagające, a nie zastępujące pracę rodziców. Z rodzin, szczególnie wielodzietnych, egoiści raczej nie wyrastają. Lekiem na egoizm jest rodzeństwo, a nie obce środowisko. Żłobek niech będzie ostatecznością, a nie normą.

Nie wiem jak w domach feministek, ale w domach konserwatystów konserwuje się. Dzieci się wychowuje i kocha. Miłość rodziców, szacunek i poczucie bezpieczeństwa są gwarantem ich zdrowego rozwoju.

Małgorzata Terlikowska