Antoni Krauze, reżyser na łamach tygodnika "W Sieci" pyta jak można wierzyć, że brzoza rozstrzaskała samolot: "Jak można twierdzić, że jedna brzoza, drzewo miękkie, urwała skrzydło i roztrzaskała tupolewa? Jak można dowodzić, że lecący rzekomo kilka metrów nad ziemią potężny odrzutowiec, wielotonową siłą wydmuchu, nie zmiótł leżącej obok kupy śmieci, jakiejś drewnianej budy?". I pyta: "jak przyjąć tę wersję oficjalną i jednocześnie mieć w pamięci widok boeingów, które 11 września 2001 roku wbijają się w stalowe wieże World Trade Center i które - gdyby nie wybuch - pewnie wyleciałyby z drugiej strony?".

Krauze mówi również: "Słyszałem o wielkim, wystawnym, mocno wódczanym bankiecie, jaki odbył się 10 kwietnia 2010 roku, a wydany został przez jedno ze środowisk postkomunistycznego biznesu, gdzie wesołości i śmiechom nie było końca".

Reżyser zdradza również fakty na temat realizowanego przez niego filmu "Smoleńsk": "Plany są takie, by był to film, w którym wszystko, co chcemy pokazać - pokazujemy. W filmie niestety są sceny bardzo kosztowne. Musimy opowiedzieć fabułę w możliwie atrakcyjny sposób (...)Ten film, jak go widzę, otworzy możliwość spokojnej rozmowy o tym, co dzieli nas, Polaków, w sprawie smoleńskiej, co naprawdę stało się 10 kwietnia 2010 r. i co stało się z nami". Film ma być gotowy w 2014 roku.

sm/W Sieci