Portal Fronda.pl: W jakich okolicznościach Polska odzyskała niepodległość w 1918? Jak wyglądała sytuacja w Polsce i na świecie?

Prof. Andrzej Nowak: W 1918 roku kończyła się czteroletnia wielka wojna. Pierwsza o takiej skali zniszczeń i okrucieństwa od czasów wojen napoleońskich. Wojna, w której zderzyły się ze sobą trzy mocarstwa zaborcze. Do wybuchu wojny w 1917 roku doszła jeszcze rewolucja lutowa w Rosji, która zmieniła zasadniczo sytuację polityczną sprawy polskiej. Rosja republikańska w 1917 roku zadeklarowała prawo Polski do niepodległości i w ślad za tym Wielka Brytania, Stany Zjednoczone oraz Francja również je zaakceptowały. Umożliwiło to stosunkowo łatwe uznanie polskiego postulatu niepodległości przez zachodnich koalicjantów, zwycięskich ostatecznie w wojnie z Niemcami oraz Austro-Węgrami. Polska w tym czasie, czyli w okresie I wojny światowej, podzielona między trzy mocarstwa rozbiorowe, krwawiła straszliwie: rekruci polscy zostali przecież powołani do armii rosyjskiej, austriackiej i niemieckiej. Setki tysięcy Polaków zginęło, strzelając do siebie nawzajem w mundurach armii zaborczych. Ta tragedia mogłaby być przerwana tylko przez odzyskanie niepodległości.

Jakie działania podejmowała Polska, żeby odzyskać niepodległość?

Działacze niepodległościowi polscy wszystkich obozów zmierzali do tego celu. Z jednej strony Piłsudski z jego ideą legionową, z drugiej strony Roman Dmowski ze swoją koncepcją zjednoczenia ziem polskich w oparciu o Rosję, zmienioną następnie poprzez oparcie nadziei politycznych już wyłącznie o mocarstwa zachodnie. Tysiące ludzi służyły obu tym orientacjom: zbrojnie w formacjach legionowych Piłsudskiego oraz w ochotniczych formacjach powoływanych u boku armii zachodnich. Mam tutaj na myśli jeszcze powołane wokół armii francuskiej w 1914/15 roku oddziały ochotnicze bardzo niewielkie, ale jednak symbolicznie ważne. Potem tzw. błękitną armię gen. Józefa Hallera. Polacy czynnie – politycznie, dyplomatycznie, militarnie oraz pracą organiczną w kraju walczyli o niepodległą Polskę. W kraju, od 5 listopada 1916 roku, kiedy Niemcy i Austro-Węgry ogłosiły utworzenie w przyszłości państwa polskiego, zaczęła się tworzyć struktura administracyjna niepodległej Polski: w Warszawie, Kielcach, Radomiu, Piotrkowie, Lublinie…. Te ośrodki, podlegające okupacji niemieckiej i austriackiej, zostały wyznaczone jako teren przyszłego, związanego z państwami centralnymi, państwa. Tak tworzyły się stopniowo w czasie I wojny światowej administracja, policja, sądownictwo, odrodził się Uniwersytet Warszawski. To wszystko nie spadło z nieba w listopadzie 1918 roku.

W jaki sposób fakt odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. był przedstawiany w okresie PRL przez ówczesne władze?

Podsumowaniem zjawiska manipulacji może być moje wspomnienie z inauguracji roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim w 1978 roku, gdy zaczynałem studia. To była 60. rocznica odzyskania niepodległości, wykład inauguracyjny wygłaszał jeden z profesorów uniwersytetu. Skupił się na tym, by podkreślić, że niepodległość odzyskaliśmy głównie dzięki decyzji Rady Komisarzy Ludowych (Lenina), która 29 sierpnia 1918 roku wypowiedziała układy rozbiorowe. To kłamstwo, a raczej manipulacja historyczna było stale powtarzanym motywem natrętnej propagandy PRL-u. Mówiono, że jeżeli odzyskaliśmy niepodległość, to dzięki drugiej fazie rewolucji w Rosji (bolszewickiej) oraz łaskawemu przyzwoleniu ze strony Lenina i jego towarzyszy na odbudowę państwa polskiego. Oczywiście tego rodzaju fakt miał miejsce 29 sierpnia 1918 roku, ale polegał on po prostu na wypowiedzeniu nieważnych już układów między Rosją sowiecką a II Rzeszą. Lenin i cesarz Wilhelm zawarli bowiem pokój w Brześciu w marcu 1918 roku. W związku z tym, wszystko co zostało przez ten pokój przekreślone, w tym układy rozbiorowe z 1918 roku, były wypowiadane.

Czy miało to znaczenie dla Polski?

Praktycznego wpływu na polską niepodległość ten akt nie miał żadnego – bo przecież nie uznawały go mocarstwa zachodnie, a administracja polska w Królestwie tworzyła się na mocy wcześniejszych decyzji Austrii i Niemiec z 5 listopada 1916. A jednak propaganda PRL starała się wmawiać nam, że jeżeli w ogóle niepodległość II RP miała jakąś wartość, to zawdzięczano ją łaskawości Rosji sowieckiej. Potem oskarżano Polskę, że nie umiała tego docenić, wdając się w niepotrzebną „awanturę”, walkę z Rosją sowiecką, wojnę 1920 roku oraz „absurdalną” wyprawę Piłsudskiego na Kijów. Chciano pokazać, że ten dobry początek, jakim była zgoda Lenina na niepodległość Polski, został zmarnowany przez kierownicze siły II RP z Piłsudskim na czele. Miał on wskutek swojego „zoologicznego antysowietyzmu” wystawić na szwank istnienie nowego odrodzonego państwa polskiego. Podkreślano także znaczenie utworzonej w grudniu 1918 roku Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (KPRP), późniejszej KPP – że była przewodnią siłą polityczną, w której kryła się idea najważniejsza dla przyszłości politycznej Polski. Natomiast Piłsudski, Witos, nie mówiąc już o Dmowskim, który był najostrzej krytykowany jako niemal faszysta, byli odrzucani jako przywódcy orientacji, które nic dobrego Polsce nie przyniosły. Oczywiście to się zmieniało w ciągu długiego trwania PRL-u, system przecież trwał 45 lat. Pod jego koniec, w latach 80. ten skrajnie niechętny wobec II RP ton propagandy peerelowskiej będzie słabł i coraz bardziej dostępne stanie się otwarte uznanie znaczenia niepodległości z 1918 roku. Generalnie dominujący jednak pozostawał trend, jaki zarysowałem, tzn. krytyczny wobec II RP i podkreślający wpływ Rosji bolszewickiej na odzyskanie niepodległości oraz znaczenie nurtów skrajnie lewicowych, takich jak KPP. Przeważał ten sposób opisywania odrodzenia Polski.

Jak Polacy świętowali niepodległość w okresie Polski Ludowej?

Świętowali ci, którzy opowiadali się przeciwko władzy komunistycznej. Obchodzenie 11 listopada było aktem politycznej wrogości wobec PRL-u. Pamiętam, że np. w 1982 roku obchodziliśmy to święto niezwykle radośnie, ponieważ właśnie zmarł „wieczny”, jak się zdawało, Leonid Breżniew i widać juz było, że kruszy się struktura dominacji sowieckiej nad Polską, że coś może się wreszcie zacznie zmieniać.

Pamiętam tę bardzo liczną obsadzoną, głównie przez młodzież, manifestację w Krakowie (z pewnością podobne były wtedy w innych miastach świętujące niepodległość) rozpędzoną pałkami, armatkami wodnymi przez ZOMO. Takie wtedy były warunki obchodzenia święta niepodległości.

Jak ówczesna opozycja ustosunkowywała się do odzyskania niepodległości w okresie PRL-u?

Można wyróżnić kilka faz aktywności pamięci o tradycji niepodległościowej II RP. W okresie bezpośrednio po II wojnie, którego sam rzecz jasna nie pamiętam  i znam tylko z opracowań historycznych, pamięć manifestowała się choćby w takich wydarzeniach jak obchody 3 maja w Krakowie w 1946 roku. Ten dzień był w pewnym sensie obchodzony jak rocznica niepodległości, związana z pamięcią dumnej II RP. Masowa demonstracja studentów zakończyła się niezwykle jej brutalnym rozpędzeniem, łącznie z ofiarami śmiertelnymi wśród uczestników. Szybko zapędzono pamięć niepodległości do podziemia. Stamtąd zaczynają ją wydobywać wyraźnie w nowej fazie wydarzenia 1956 roku. Prace historyczne popularyzatorskie zaczynają przypominać, że II RP to też było państwo polskie, może nawet nie takie całkiem złe. Nie tylko PRL tworzy wspaniałą niepodległość. Prace historyków nawiązujące do tematu II RP stopniowo zaczynają wychodzić z cienia tej propagandy, choć spłacają jej swój trybut.

Kiedy nastąpił punkt zwrotny?

Przełomem w pamięci niepodległości są wydarzenia lat 70. Środowisko Ruchu Obrońców Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), gdzie najbardziej zasłużony dla pamięci 11 listopada był Wojciech Ziembiński. Na tradycji II RP skupił swoją działalność od połowy lat 70. Byli inni działacze niepodległościowi, tacy jak Andrzej Czuma, Leszek Moczulski, Antoni Pajdak, ks. Jan Zieja, którzy mieli swoje ogromne zasługi w tym okresie II RP. W środowisku ROPCiO byli weterani dawnej walki o niepodległość, ostatni żyjący legioniści jak gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz czy płk Józef Herzog. To oni, ludzie bardzo odważni, związani ze środowiskami piłsudczykowskimi, przywracali pamięć 11 listopada. W Krakowie oczywiście było to związane z miejscem pochówku Marszałka na Wawelu, gdzie składano kwiaty. O tych zasłużonych dzielnych ludziach dla pamięci o 11 listopada w okresie PRL-u (niesprzyjającym najdelikatniej mówiąc tej pamięci) nie wolno zapomnieć.

Także w KOR-ze był nurt niepodległościowy, choć nie dominujący, ale bardzo ważny – reprezentowany m.in. przez Piotra Naimskiego, Antoniego Macierewicza i Wojciecha Fałkowskiego. Ta grupa związana z tradycją niepodległościowego harcerstwa także odgrywała bardzo istotną rolę w popularyzowaniu pamięci niepodległości II RP i stawianiu jej za wzór do podjęcia na nowo wśród młodych ludzi.

Wreszcie ostatnie środowisko z połowy lat 70. obok ROPCiO, części KOR-u – Polskie Porozumienie Niepodległościowe (PPN). Jako pierwsze postawiło sobie jasno za cel już w 1976 roku  w swoim programie politycznym nie tylko niepodległość, ale również oparcie jej o struktury obronne Zachodu, wejście do NATO.

Jaką rolę odegrał Kościół w krzewieniu tradycji niepodległościowej?

Fundamentalnie ważna praca wychowawcza Kościoła uzupełniała te działania różnych środowisk i ludzi. Symbolami tej pracy byli prymas Stefan Wyszyński, biskup przemyski Ignacy Tokarczuk i wielu, wielu innych. Trzeba podkreślić szczególnie posługę patriotyczną i duszpasterską prymasa tysiąclecia ks. kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego nauka i homilie związane z tradycją niepodległościową przez cały okres PRL-u oraz przymusowe milczenie w okresie internowania wołały o sprawie niepodległości, której zagłuszyć się nie da.

Zwieńczenie patriotycznej misji Kościoła stanowi posługa Karola Wojtyły, zwłaszcza od tego przełomowego momentu, kiedy stał się papieżem Janem Pawłem II i przypominał nam wszystkim o znaczeniu niepodległości. Wszystkie trzech pielgrzymki do Polski miały zasadnicze znaczenie w końcowym okresie PRL-u dla świadomości niepodległościowej Polaków.