Polityk PO Sławomir Neumann na początku epidemii koronawirusa pytał wiceministra zdrowia o „przyspieszone procedury robienia certyfikatów na maseczki”. Treść tej wiadomości podał wiceszef resortu zdrowia Janusz Cieszyński, dowodząc tym samym, że każda osoba, która składała propozycję sprzedaży maseczek, mogła liczyć na przyspieszoną procedurę.

Dziś przed południem doszło do wymiany zdań pomiędzy politykami PO: Sławomirem Nitrasem i Marcinem Kierwińskim, a wiceministrem zdrowia Januszem Cieszyńskim. Posłowie PO zaplanowali przed gmachem MZ konferencję prasową, a kiedy przyszli na miejsce, swoją konferencję kończył akurat wiceminister Cieszyński.

Pomiędzy politykami doszło do dyskusji przed telewizyjnymi kamerami. Kierwiński i Nitras zarzucili Prawu i Sprawiedliwości, a przede wszystkim ministrowi zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu „zarabianie na epidemii”. Cieszyński stwierdził, że jest to kłamstwo. Jako dowód przeczytał SMS-a, którego 16. marca otrzymał od posła PO, Sławomira Neumanna. W wiadomości tej były minister zdrowia Sławomir Neumann pytał Cieszyńskiego o możliwość przyspieszenia procedur dla uzyskania certyfikatu sprowadzonych z Chin maseczek.

-„Cześć. Tu Sławomir Neumann (tak PO) mam pytanie. Czy macie jakieś przyspieszone procedury robienia certyfikatów na maseczki jednorazowe? Znajomy mnie pytał, bo może sciągnąć w normalnych cenach duże ilości i szybko ale ten produkt (Chiny) nie jest certyfikowany” – brzmiała treść wiadomości.

Wiceminister odpowiedział politykowi, że jest przyspieszona procedura, i wskazał mu, że ma zgłosić się do niego pisząc na adres mailowy.

-„Każda osoba, która zgłosiła się z chęcią pomocy do Ministerstwa Zdrowia miała możliwość być przekierowaną na taką samą ścieżkę” – zapewniał Cieszyński.

W praktyce wyglądało to tak, że Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych dostał możliwość prawną szybszego sprawdzania i certyfikowania maseczek, a na polski rynek zostały dopuszczone produkty certyfikowane w innych krajach.

Jak ustaliło tvp.info, firmą jakiej chciał pomóc Sławomir Neumann jest EGA Spółka z o.o. ze Starogardu Gdańskiego. Prezes tej firmy potwierdził, że prosił znajomego posła o pomoc i po otrzymaniu od niego informacji, wysłał swoją propozycję 16. marca do Ministerstwa Zdrowia.

Ministerstwo jednak wówczas nie odpowiedziało na ofertę, ponieważ nie było zainteresowane niecertyfikowanym produktem. Jak wyjaśnia prezes firmy Adam Gudalowski w rozmowie z portalem tvp.info:

-„Certyfikowaliśmy i ściągnęliśmy maseczki na własną rękę z Chin, i możemy je sprzedać”.

Doaje, ż po wysłaniu do MZ informacji, że ma już gotowe do sprzedaży certyfikowane maseczki, otrzymał telefon z propozycją kupna, po wcześniejszym zbadaniu ich na koszt resortu zdrowia.

Taką wersję zdarzeń potwierdza również wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.

kak/tvp.info.pl, PAP, wPolityce.pl