Ks. Sowa nie jest jednak w stanie, i nawet nie zamierza teologicznie polemizować z argumentacją na temat homoherezji, więc próbuje obrzydzać tych, którzy ją piętnują. I zbiera oklaski od zachwyconych liberałów. A że przy okazji pokazuje, że tekstu księdza Puzewicza nie czytał, to zupełnie inna sprawa. „Mietek Puzewicz jest byłym sekretarzem arcybiskupa Życińskiego, rzecznikiem prasowym, jest człowiekiem dosyć znanym w diecezji lubelskiej, jest bardzo aktywny w pracy z młodzieżą i wydaje mi się bardzo lubiany - znowu - pisząc, umieszczając na swoim blogu i tinerarium wpis, który mówił o tym niebie, w którym mogą się znaleźć geje, lesbijki, wydaje mi się, że po prostu zastosował pewnego rodzaju także i taki zabieg, powiedziałbym literacki” - oznajmia ks. Sowa.

 

Kłopot polega na tym, że z tezą, że osoby homoseksualne będą w niebie nikt nie polemizował, a problem z tekstem ks. Puzewicza polegał na tym, że zaczął on segregować ludzi w niebie na podstawie grzechów, sugerować, że grzeszna skłonność będzie nadal określać ludzi w niebie, a Jezus zajmuje się głównie kwestionowaniem nauczania Biblii i Tradycji Kościoła. To właśnie te elementy były problematyczne i z nimi polemizowałem. I jak się okazało biskup miejsca uznał, że – przynajmniej w jakiejś części zarzuty te były słuszne.

 

Ks. Sowa nie mogąc z tym polemizować uznał, że zamiast tego zacznie ośmieszać i obrzydzać ludzi, którzy myślą inaczej niż on. „No, ale arcypapież polskiego kościoła, Tomek Terlikowski go potępił. I nagle wszyscy biskupi na baczność, bo jak my nie staniemy po stronie przeciwko Puzewiczowi, to nagle ktoś może jeszcze posądzić, że może mamy podobne poglądy. No więc wydaje mi się, że Tomek Terlikowski będzie troszkę zdziwiony...” A gdy Monika Olejnik stwierdza „to jest papież polskiego kościoła", ks. Sowa podkreśla jeszcze raz „Arcy, arcypapież”.

 

I wtedy Monika Olejnik zasugerowała, że powinienem potępić ks. Franciszka Longchampsa de Beriera (którego nota bene broniłem), bo wtedy biskupi zajęliby się sprawą. A ks. Sowa w odpowiedzi zaatakował czytelników Frondy. - Wie pani co, wystarczy mi, jak Tomasz Terlikowski regularnie i jego portal „Fronda” oraz czytelnicy tego portalu, w bardzo niewybrednych słowach, potępiają każdego kto ma inny pomysł i inne poglądy, niż redakcja „Frondy” - powiedział, niestety nie precyzując o co mu chodzi.

 

Tomasz P. Terlikowski