Fronda.pl: Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory, utrzymało samodzielną większość w Sejmie, ale już nie w Senacie. To duża przeszkoda dla PiS jeśli chodzi o wprowadzanie tak potrzebnych przecież reform?

Arkadiusz Czartoryski, poseł, PiS: Przede wszystkim nie demonizowałbym i nie przypisywał tak mocnego wpływu przewadze jednego mandatu opozycji w Senacie w stosunku do projektów rządowych czy większości sejmowej, podpartej zresztą dobrą współpracą z prezydentem Andrzejem Dudą.

Dlaczego?

Po prostu utrzymanie dyscypliny „przeciw wszystkiemu” wśród wszystkich partii opozycyjnych w Senacie, który i tak jest izbą specyficzną, gdzie mamy przecież do czynienia z jednomandatowymi okręgami wyborczymi, jest niezwykle trudne i moim zdaniem - zupełnie teoretyczne. Owszem, mamy do czynienia z przewagą jednego mandatu senackiego nad klubem Prawa i Sprawiedliwości, jednak osoby mówiące o tym fakcie, wydają się zupełnie nie zwracać uwagi na praktykę.

To znaczy?

Praktyka podpowiada, że niezwykle trudno jest utrzymać tę głupią postawę, że jest się przeciwko wszystkiemu, co uchwala rząd, a potem Sejm. Pamiętajmy, że bardzo duża część ustaw nie jest kontrowersyjna dla kogokolwiek, bardzo często są to ustawy, na które czekają pewne grupy społeczne. W takim wypadku trzymanie tej dyscypliny przez 51 senatorów, z których każdy wybrany został w okręgu jednomandatowym tylko po to, aby rzucać rządowi kłody pod nogi, jest po prostu bezsensowne! Pamiętajmy, że ci senatorowie odpowiadają przed swoimi wyborcami, którzy będą zwracać uwagę na to, czy w Senacie działali na korzyść społeczeństwa, czy też nie. Praktyka dowodzi czegoś innego, wystarczy zresztą przyjrzeć się pracom izby wyższej parlamentu poprzedniej kadencji. Nigdy nie było tak, że senatorowie Platformy Obywatelskiej w każdym przypadku głosowali przeciwko rządowi. Musimy też mieć na uwadze fakt, że owa większość to nie jest jeden klub!

Dlaczego to takie ważne?

Te osoby przecież bardzo często różnią się wręcz radykalnie jeśli chodzi o poglądy. W ustawach dotyczących kwestii ideowych różnice między senatorami będą bardzo widoczne. Przykładem może być tutaj choćby porównanie senatora Filipa Libickiego do senatorów z SLD. Trudno mi wyobrazić sobie sytuację, w której senator Libicki będzie wówczas z nimi szedł ręka w rękę tylko po to, aby działać przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Nie mówię oczywiście, że tak się na pewno nie stanie, jednak byłbym niezwykle mocno zaskoczony, gdyby te 51 osób zawsze, w każdej sprawie, zachowywało dyscyplinę przeciwko rządowi. Dowód na to, że w opozycji nie ma pełnej jedności w tej sferze mogliśmy oglądać wczoraj. Opozycja podzieliła się w kwestii oceny projektu obywatelskiego, którego celem jest zakazanie różnej maści „edukatorom seksualnym” wstępu do szkół.

Czyli nie będzie jedności opozycji w nowym Senacie?

Moim zdaniem opowieści o tym, że 51 senatorów zawsze i w każdej sprawie głosować będzie przeciwko rządowi i rzucać mu kłody pod nogi, należy włożyć między bajki. Politykom opozycji, którzy wręcz skaczą z radości tylko dlatego, że PiS nie ma większości w Senacie, zalecałbym jednak ostrożność w ocenach. Na koniec przypomnę jeszcze tylko, że jeśli chodzi o kwestie prawa i konstytucji – Senat nie ma prawa zablokować żadnego projektu, może jedynie wydłużyć proces legislacyjny czy nanieść poprawki. Komentatorzy oraz politycy opozycji powinni o tym pamiętać.

Tymczasem w mediach cały czas pojawiają się informacje o rzekomych próbach „przekupywania” senatorów, aby jednak PiS większość uzyskał. Odnosząc się do Pana słów na temat tego, jak rzeczywiście wyglądać będą prace Senatu – czy miałoby to jakikolwiek sens?

Przede wszystkim – PiS nigdy i nikogo nie przekupuje, taką mamy zasadę. Doniesienia na ten temat to po prostu opowiadanie bzdur. Jeśli toczą się jakieś rozmowy dotyczące choćby ułożenia komisji senackich, Prezydium Senatu czy w ogóle ułożenia pracy izby na najbliższe cztery lata, to jest to normalne, naturalne, demokratyczne i właściwe. Można oczywiście zacząć stosować zasadę „wszyscy przeciwko wszystkim” i wówczas każdą rozmowę traktować jako próbę przekupstwa, ale jaki to ma sens? Ja jestem temu zdecydowanie przeciwny. Demokracja pozwala na rozmowy, szczególnie przecież w Senacie, który jest izbą refleksji. Podnoszenie larum tylko dlatego, że ktoś do kogoś zadzwonił czy z kimś rozmawiał to absurd!

W Sejmie z kolei znalazła się Konfederacja, w co przed wyborami niewielu chciało uwierzyć. To formacja, która oskarżana była niejednokrotnie o to, że jest prorosyjska, choćby w związku ze słowami jakie na temat Władimira Putina wypowiadał Janusz Korwin-Mikke. Jak Pan ocenia jej przyszłość? Czy Prawo i Sprawiedliwość może z nią w ogóle w współpracować i czego możemy się spodziewać po tym ugrupowaniu?

Zupełnie nie mam pojęcia, czego można się spodziewać po Konfederacji, która wewnętrznie różni się tak bardzo, że nie sposób przewidzieć, w jaki sposób będzie działać. Dopiero czas pokaże, czym Konfederacja jest w rzeczywistości. Między wieloma politykami tej formacji różnice są po prostu fundamentalne jeśli chodzi o sprawy ideowe. Jedni chwalą, inni krytykują 500+, jedni podkreślają jak ważna jest rodzina w rozumieniu nauki Kościoła, a inni jak poseł Sośnierz – stwierdzają, że każdy powinien się żenić z kim chce. Dopiero praktyka pokaże, czy ten wewnętrznie sprzeczny twór w ogóle pozostanie jednym kołem.

Jeśli z kolei chodzi o to, dlaczego Konfederacja znalazła się w Sejmie – to jet to po prostu najlepszy dowód na to, że w Polsce demokracja ma się świetnie!

W jakim sensie?

Zawsze w społeczeństwie będą istniały grupy o bardziej skrajnych poglądach, które mają przecież pełne prawo do brania udziału w wyborach. Zarówno w przypadku Konfederacji, jak i w przypadku chociażby Wiosny – mają teraz swoich reprezentantów w Sejmie i to właśnie świadczy o bardzo dobrym stanie polskiej demokracji. Wracając do pytania o współpracę z Konfederacją – trudno cokolwiek na ten temat dzisiaj powiedzieć. Wydaje mi się, że największą trudnością dla tej formacji będzie przede wszystkim utrzymanie jedności.

PiS zarzucano między innymi, że nie dokończyło niektórych reform, choćby reformy sądownictwa. Czy w tej kadencji ten temat powróci?

Odpowiadając na to pytanie, pozwolę sobie zacytować słowa pana posła Neumanna, które znalazły się na ujawnionych przed wyborami taśmach:

Sądy dzisiaj – ja ci gwarantuję – nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Żadnej. Przez rok nie zrobią k... nic. Będą prowadzić sprawy – i ch...”.

Ten sam Sławomir Neumann na manifestacji KOD krzyczał: „Wolne sądy! Wolne sądy”. To powinniśmy reformować wymiar sprawiedliwości, czy nie?

Odpowiedź wydaje się być oczywista…

Tak uważam. Reforma wymiaru sprawiedliwości jest po prostu konieczna.

Jak szybko zatem PiS wróci do tego tematu?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. W tej chwili najważniejsze jest to, żeby ukonstytuował się nowy parlament, bardzo pilne są też rzeczy zapowiadane w kampanii wyborczej, kwestie gospodarcze czy uchwalenie budżetu na rok 2020. Jeśli chodzi o konkretny moment, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie chciał do tematu reformy sądownictwa wrócić, musimy zaczekać na decyzje władz klubu parlamentarnego oraz ministra sprawiedliwości.

Rozmawiał Damian Świerczewski