Jest wiele powodów, by nie pić Coca-Coli. Są nimi doniesienia o tym, że konsumpcja tego napoju szkodzi zdrowiu oraz to, że koncern wspiera homopropagandę.

 

Marka Sprite produkowana przez Coca-Colę w najnowszej kampanii reklamowej  promuje „wolność w wyrażaniu własnej unikalnej tożsamości” poprzez dystrybucje puszek z tęczowym logo. Coca-Cola na swojej stronie wyjaśnia, że poprzez tę kampanię w „widoczny sposób Sprite dołączył do grona wspierających społeczność LGBTQ+”. Napój miał być dodatkowo rozdawany na paradach gejów w polskich miastach.

 

Media informowały o tym, że Coca-Cola wsparła poprzez Sprite finansowo organizacje manifestacji homoseksualistów i działania Grupy Stonewall (nazwa pochodzi od amerykańskiego baru dla homoseksualistów, w którym sprzedawano narkotyki i nielegalny alkohol; miejsce homoseksualnej prostytucji nieletnich chłopców – rozwój organizacji gejów rozpoczął się od gejowskiej próby spalenia i ukamienowania interweniujących policjantów chcących walczyć z przestępczością).

 

Promocja homoseksualizmu przez Coca-Colę wzbudziła kontrowersje na Węgrzech. W ramach Węgierskiej kampanii Coca-Coli pojawiły się plakaty z homoparami pijącymi ten słodki napój i butelki z tęczową szmatą. W ostaniach dniach jedną z fabryk Coca-Coli zablokowali na Węgrzech działacze partii Nasza Ojczyzna (to byli działacze Jobbiku, którzy odeszli z tej partii, gdy partia ta zdradziła idee nacjonalistyczne i rozpoczęła współpracę z komuchami).

 

O to, że Coca-Cola jest szkodliwa dla zdrowia amerykański koncern oskarżył Bartow J. Elmore, autor wydanej przez wydawnictwo Rebis pracy „Obywatel Coke”. Cała praca poświęcona jest temu, jak dzięki interwencjonizmowi państwowemu Coca-Cola zdobyła dominującą pozycję na rynku,  „a produkty firmy dodatkowo wyczerpują bogactwa naturalne naszej planety i pogarszają stan zdrowia jej mieszkańców”. Bartow J. Elmore „jest wykładowcą historii ochrony środowiska i historii biznesu na Uniwersytecie Stanowym Ohio”.

 

Według autora pracy „Obywatel Coke” efektem interwencjonizmu państwa i dotacji dla rolników była w USA nadprodukcja kukurydzy (od czasu wielkiego kryzysu rząd USA wspiera pieniądzmi podatników produkcje kukurydzy). By tę nadprodukcję wykorzystać na rynku, stworzono syrop kukurydziany o wysokiej zawartości fruktozy. Syrop uzyskiwany jest za pomocą bakterii zmieniających glukozę z kukurydzy w fruktozę. Nadprodukcja sprawiała, że syrop kukurydziany był tani, dodatkowo w latach siedemdziesiątych XX wieku ceny cukru rosły. Konsekwencją było wprowadzanie od 1974 fruktozy w napojach gazowanych (w 1985 napoje słodzone były całkowicie fruktozą). Za przykładem Coca-Coli poszły inne firmy.

 

Zdaniem amerykańskiego wykładowcy Coca-Cola, choć dzięki syropowi kukurydzianemu osiągnęła duże oszczędności i zwiększyła swoje zyski,  by jeszcze bardziej maksymalizować dochody, nie obniżyła ceny, tylko za niewiele większą cenę zaczęła napój sprzedawać w dużo większych opakowania (z objętości 8 do 20 uncji, czyli z objętości 0,24 litra do 0,59 litra). Podobnie Coca-Cola była sprzedawana w barach McDonald's. Spowodowało to drastyczny wzrost konsumpcji napojów gazowanych.

 

W opinii Bartowa J. Elmore „wielkie, dotowane przez państwo gospodarstwa rolne nie uzupełniały braków kalorycznych obywateli – napędzały niezdrowy trend w kierunku nadmiernej konsumpcji słodzików bogatych w węglowodany”.

 

Amerykański naukowiec stwierdził w swojej pracy, że „rewolucja polegająca na zwiększeniu porcji […] nie zapewniła korzyści żywieniowych, lecz traktowała konsumentów jako nowy rodzaj składów dla nadprodukcji żywności. Ich ciała stały się wypełnionymi po brzegi silosami zastępującymi składy federalne, które” niedopuszczany do pojawienia się na rynku zbyt dużej ilości dotowanych nadwyżek produkcji i spadku cen, a w konsekwencji dochodów wielkiego biznesu.

 

W wyniku rozwoju produkcji śmieciowego jedzenia od lat siedemdziesiątych odsetek otyłych amerykanów wzrósł z 14% do 34% w 2008 – dodam, że według w 2014 roku otyłych lub miało nadwagę, było 75% amerykańskich mężczyzn i 60% amerykańskich kobiet.

 

Otyłość wynikała z tego, jak twierdzi amerykański naukowiec, że „konsumenci spożywali więcej węglowodanów, niż potrzebowały ich organizmy, w wyniku czego większość z nich przetwarzała nadmiar cukrów w tłuszcze”.

 

Otyłość to problem wynikający z powszechnej w USA biedy. Zdaniem autora „Obywatel Coke” „grupy o niskich zarobkach żyją w środowiskach sprzyjających otyłości, w których świeże, lokalne produkty żywnościowe są trudno dostępne”. W USA zdrowa żywność jest droga, niedostępna dla biednych, skazanych tylko na śmieciowe jedzenie.

 

Takie śmieciowe jedzenie daje złudne poczucie sytości. „Wysokie spożycie cukru wywołuje krótkotrwały efekt ożywienia, kiedy to cząstki glukozy i fruktozy we krwi stymulują mózg do uwolnienia dopaminy, substancji chemicznej dającej złudne poczucie przyjemności […] chemiczny odlot szybko mija i ustępuje miejsca silnemu pragnieniu kolejnej dawki cukru” - ten mechanizm skutecznie uzależnia, rozpycha, a nie zapełnia żołądek.

 

Skutkiem nadmiaru cukru jest epidemia otyłości i cukrzycy, a dla budżetu wzrost kosztów opieki zdrowotnej. Konsumpcja napojów gazowanych jest głównym powodem otyłości i cukrzycy. A jak się okazuje z zysków osiągniętych niszczeniem zdrowia, finansowana jest homopropaganda. Warto więc zadbać o swoje zdrowie i sprzeciwić się tęczowej zarazie nie kupując i nie pijąc Coca-Coli.

 

Jan Bodakowski