Poniżej przedstawiamy jego treść

 

Przewielebny Ojcze Dyrektorze,

 

Jak Ojciec wie, od pewnego czasu, przygotowuję projekt ustawy o zmianie Ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. W wywiadzie zatytułowanym „Nie gramy w jednej orkiestrze” (Nasz Dziennik, 14-15 maja 2011), zarówno Ojciec jak też prowadząca wywiad dziennikarka formułuje sugestie, że projekt ten jest efektem „wysługiwania się komuś” bądź też „wynajęcia się do zadań przeciwko kościelnej rozgłośni”. W związku z tak przykrymi oskarżeniami postanowiłem przesłać Czcigodnemu Ojcu kilka słów wyjaśnienia.



Wzmiankowany projekt zakłada nałożenie na nadawców społecznych - o ile w swych programach poruszają oni tematykę polityczną - obowiązku prezentowania opinii wszystkich głównych uczestników życia politycznego. Towarzyszyć ma temu zasada zrównoważonego przekazu, taka sama, jaka obowiązuje media publiczne. Wbrew informacjom, które od jakiegoś czasu pojawiają się w Radiu Maryja, Naszym Dzienniku i TV Trwam, rozwiązania te w żaden sposób nie mają na celu ograniczenia ich ewangelizacyjno-modlitewnej funkcji. Nie zmierzają również do utrudnienia im ich społecznego oddziaływania. Jeśli zaś dotyczą jakiejś sfery ich bieżącego działania, jest to sfera zaangażowania czysto partyjnego.

 

Przewielebny Ojcze,

 

Pozwoli Ojciec, że jako inicjator tego projektu, we własnym imieniu, podzielę się z Ojcem kilkoma refleksjami na temat zainicjowanych przez Ojca z takim sukcesem przedsięwzięć medialnych. Na wstępie jednak pragnę zaznaczyć, że czynię to z pozycji zaangażowanego katolika. Podczas mej parlamentarnej działalności byłem inicjatorem i sprawozdawcą poselskiego projektu nowelizacji Kodeksu Karnego zakładającego bezwzględny zakaz procedury In Vitro. W 2007 roku głosowałem za konstytucyjnym umocnieniem ochrony życia. Jestem też przewodniczącym Parlamentarnego Zespołu ds. Przeciwdziałania Prześladowaniom i Dyskryminacji Chrześcijan na Świecie oraz inicjatorem Apelu Sejmu RP w tej sprawie. Głosowałem również przeciw ratyfikacji przez Polskę Traktatu Lizbońskiego.

 

W pierwszym rzędzie chcę wskazać na wielkie zasługi, jakie u początków funkcjonowania zwłaszcza Radia Maryja, położył Ojciec w dziedzinie ochrony ludzkiego życia. Sam pamiętam połowę lat 90-tych, kiedy to podczas próby niekorzystnej zmiany obowiązującej ustawy o przerywaniu ciąży, mobilizował Ojciec tysiące ludzi dobrej woli, aby przeciwstawili się tym działaniom. W tej wielkiej społecznej mobilizacji brałem udział również i ja. Pamiętam dobrze, jak wielkie uczucie wdzięczności wobec Ojca towarzyszyło mi, gdy widziałem owe setki ludzi, które na wezwanie Radia, były gotowe do społecznej aktywności w tej sprawie. Pamiętam następnie tysiące podpisów, które pod koniec lat 90-tych w poznańskiej Arenie, złożyli słuchacze Radia Maryja. Były one kluczowym wsparciem dla protestu przeciw zbrodniczemu procederowi eutanazji, który w Radzie Europy przedstawił następnie mój ojciec – Marcin Libicki. Bez zaangażowania tego środowiska nie byłoby to absolutnie możliwe. Zasługi Ojca i Jego słuchaczy w tych sprawach będę zawsze podkreślał.

 

Kierując się zasadą rzetelności, muszę jednak zauważyć, że już wówczas w działalności Ojca pojawiały się inicjatywy, które budziły moje zdumienie. Idzie mi tu choćby o słynne sprawy TORMIĘSU i Stoczni Gdańskiej. Sprawy te wywoływały zdziwienie, ale było oczywiste, że obok nich nadal funkcjonuje głęboki przekaz społecznych treści katolickich. Nie pojawiały się również wątki wskazujące wprost na zaangażowanie partyjne. Stan ten zaczął się w istotny sposób zmieniać od 2007 roku. Wówczas to podczas inicjatywy Marszałka Sejmu – Marka Jurka – zmierzającej do konstytucyjnego umocnienia ochrony życia, zainicjowane przez Ojca media zajęły w sposób oczywisty niejednoznaczną postawę. Jej symbolem było zaproszenie do toruńskiego studia Jarosława Kaczyńskiego. Uczyniono to akurat w dniu, gdy projekt ten przepadł  w Sejmie zaledwie kilkoma głosami, a zakamuflowanym autorem tej porażki był właśnie Jarosław Kaczyński. Rola śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest w tej sprawie niestety również dobrze znana. Od tego czasu kontrowersyjne przedsięwzięcia świeckie zaczęły dominować w działalności środowiska toruńskiego. Z istotną szkodą dla społecznych inicjatyw katolickich. Wystarczy tu wymienić choćby społeczne projekty zakazu procedury In vitro, czy w ostatnich tygodniach pełnej ochrony życia ludzkiego. Pod tym ostatnim podpisało się blisko 600.000 Polaków. Niestety trudno odnaleźć zaangażowanie środowiska toruńskiego w te inicjatywy. Ten obszar aktywności został bowiem w pełni zagospodarowany przez problematykę geotermii, obrony Polskich Lasów, czy Smoleńska. Wielokrotnie później od zaangażowanych słuchaczy Radia Maryja słyszy się, że nie poprą tego czy innego projektu katolickiego, bo np. właśnie zbierają podpisy by postawić urzędującego premiera przed Trybunałem Stanu.

 

Inicjatywa na rzecz lasów jest tu szczególnie interesująca. Została bowiem podjęta równolegle – w sensie czasowym - z projektem pełnej ochrony ludzkiego życia. W ostatnich tygodniach klub parlamentarny PiS pochwalił się publicznie, że pod projektem dotyczącym lasów zebrano blisko milion podpisów. Nie wspomniał niestety, że wynik ten jest w istotnym fragmencie rezultatem zaangażowania Radia Maryja. Sytuacja wygląda więc tak: Radio zebrało podpisy pod projektem. PIS - milcząc o zaangażowaniu Radia - publicznie przedstawił ten projekt jako własny, a w tym samym czasie bez wsparcia Radia Maryja, Naszego Dziennika czy Telewizji TRWAM, grupa zapaleńców zebrała podpisy pod inicjatywą pełnej ochrony ludzkiego życia.



W ostatnią sobotę Jarosław Kaczyński ogłosił w Rzeszowie, iż PiS zamierza zebrać milion podpisów pod wnioskiem referendalnyn o prywatyzacji służby zdrowia w Polsce. Trzeba w tym miejscu zapytać czy i tym razem zaangażują się w tę sprawę zainicjowaneowane przez Ojca media? I czy również tym razem, po udanej akcji, jej polityczni beneficjenci nie wspomną nic o ich zaangażowaniu?



Trudno nie dostrzec w tej sytuacji dość ponurego paradoksu. Jeśli dodamy do tego zaangażowanie w kwestię smoleńską, które dominuje w przekazie mediów toruńskich, otrzymujemy pełen obraz sytuacji. Dodajmy też, że niestety otrzymujemy obraz głębokiego zaangażowania partyjnego po stronie PIS-u co prowadzi do smutnego zjawiska ideologizacji wiary. Nie zaś dbałości o wzmocnienie zachwianego pluralizmu medialnego w debacie publicznej. Nie sposób nie zapytać tu Ojca wprost, jaka jest przyczyna owego stopniowego przechodzenia mediów toruńskich na ściśle partyjne, pisowskie pozycje? Mediów, które jeszcze przy sprawie abpa Stanisława Wielgusa, zajmowały od PiSu stanowisko radykalnie odmienne.

 

W tej sytuacji trudno nie widzieć, że otrzymana od Państwa na preferencyjnych warunkach koncesja nadawcza, nie służy niestety pierwotnym założeniom dla których swego czasu została przydzielona. Stąd też wynika nasza inicjatywa, która ma charakter korygujący i nie zmierza w swej istocie do odebrania Radiu koncesji nadanej dla pełnienia przez nie funkcji społeczno-ewangelizacyjnej.



Przewielebny Ojcze,

Będąc przez wiele lat członkiem PiS-u uczestniczyłem wielokrotnie w spotkaniach ze słuchaczami Radia Maryja. Sam mogłem się wówczas przekonać, jak niebezpiecznie ewoluowała ich świadomość. Kiedy na początku 2009 roku na kilku spotkaniach próbowałem mówić o ochronie życia, czy metodzie In vitro, zostałem zagłuszony przez gromkie protesty domagające się ode mnie zajęcia stanowiska w sprawach geotermii i telefonii komórkowej W Rodzinie. Sytuacja ta niestety powtarzała się wielokrotnie. Jestem osobą świecką i niezręcznie mi pouczać osobę duchowną. Przyjęta przez II Sobór Watykański zasada zaangażowania świeckich w życie Kościoła nie pozwala mi jednak nie zwrócić Ojcu uwagi na moralną odpowiedzialność za ludzi, dla których sprawa geotermii stała się czymś znacznie ważniejszym niż postulaty Społecznej Nauki Kościoła, a kwestia i sposób podnoszonej przez Ojca media problematyki smoleńskiej powoduje, że żyją oni w poczuciu permanentnego zagrożenia.



Drogi Ojcze,

 

Przed kilkunastoma dniami zapoznałem się z listem kilkunastu profesorów, z profesorem Januszem Kaweckim na czele. List ten napełnił mnie głębokim smutkiem. Znalazły się w nim bowiem sugestie, że jego sygnatariusze dobrze zapamiętają nazwiska inicjatorów tej nowelizacji, a jeśli zajdzie taka potrzeba, sami sfinansują zakup stosownej koncesji. W żaden sposób jednak z programu rozgłośni nie zniknie  jednak ten  rażący brak równowagi, o którym traktuje nasza nowelizacja. W odniesieniu do tych sugestii pragnę zwrócić Ojcu uwagę, iż polski parlamentarzysta sprawuje swój mandat w sposób wolny, nieskrępowany żadnymi instrukcjami i wedle własnego sumienia. Jeśli zaś rzeczywiście zespół redakcyjny Radia Maryja pragnie trwać przy dotychczasowym politycznym zaangażowaniu swojej rozgłośni, może rzeczywiście warto, po przeprowadzeniu społecznej zbiórki, zakupić stosowną koncesję na zasadach komercyjnych.



Będzie to z pewnością miało jeszcze jedną zaletę. Otóż dziś za przyczyną Ojca mediów – Kościół postrzegany jest – jako instytucja, w której wewnętrzne życie wkradła się polityka z jej doczesnymi celami. Nie jest rzeczą dobrą aby brał Ojciec na siebie odpowiedzialność za tę niezdrową sytuację.

Przewielebny Ojcze,

 

Jak wspomniałem na wstępie, w ostatnim czasie media toruńskie poświęciły  inicjatywie tej nowelizacji oraz mnie osobiście wiele uwagi. Formułowany przez nie przekaz w tej sprawie uważam niestety za wysoce jednostronny. Myślę, że byłoby rzeczą wskazaną, abym mógł za pośrednictwem Radia Maryja i TV Trwam osobiście przedstawić słuchaczom i widzom założenia naszej nowelizacji. Czekam zatem z niecierpliwością na stosowne zaproszenie do Torunia.


Jan Filip Libicki
Poseł na Sejm RP