Nie ma solidarności bez miłości

"Nie przewidujemy pobytu Jana Pawła II w Gdańsku" - mówili przedstawiciele władzy przed trzecią wizytą Papieża w Polsce. Ojciec Święty zaś postanowił: "Muszę być w Gdańsku - to warunek sine qua non..." I dopiął swego. Spotkał się z mieszkańcami Wybrzeża w 1987 i 1999 r.

Jesus Christ-Superstar - jaskrawy afisz rock-opery na frontonie Teatru Muzycznego w Gdyni stał się bodaj nie zamierzonym elementem dekoracji spotkania z Papieżem 11 czerwca 1987 r. na Skwerze Kościuszki. Tymczasem gdynianie, mieszkańcy Wybrzeża oczekiwali tam na Ojca Świętego w skupieniu, jakby wbrew krzykliwej reklamie. - I co ciekawe - wspomina o. Tadeusz Pawlicki SJ - że służbę porządkową pełnili przede wszystkim harcerze. Sektorów, których granice wyznaczały tylko okrętowe liny, nikt nie śmiał przekroczyć. Emocje kilkusettysięcznego zgromadzenia wyrażały transparenty: "Z Tobą - nie lękamy się!", "Gdynia kocha Papieża". Rzęsiste brawa posypały się chyba dopiero wtedy, gdy Jan Paweł II w homilii - zwracając się do rybaków, marynarzy, stoczniowców, wszystkich, którzy pracują w portach lub na pokła dach kutrów, statków pasażerskich i han dlowych, którzy służą na okrętach wojennych i łodziach podwodnych - podkreślił: "Morze pozwala lepiej zrozumieć ludzką słabość, ograniczoność i wszechmoc Boga". A gdy przypomniał znane na Pomorzu powiedzenie: "Kto nie umie się modlić, niech wypływa na morze!" - owacjom nie było końca.

ODWAGI, NIE BÓJCIE SIĘ!

Centralnym punktem spotkania był czterdziestometrowy krzyż, uwieńczony cierniową koroną, i sąsiadujący z nim ołtarz z "Darem Pomorza" w pełnej gali flagowej w tle. Z wysokości ołtarza nad miejscem uroczystości górowała figurka Matki Boskiej Swarzewskiej - Królowej Polskiego Morza.

"Bądź pozdrowiony, najwspanialszy Gościu nasz! Witamy cię gorącymi sercami" - zwracał się do Papieża bp Marian Przykucki, ordynariusz diecezji chełmińskiej, do której wówczas należała Gdynia. I dodał: "Dziękuję Bogu za to, że Gdynia dostępuje zaszczytu spotkania z Papieżem w związku z narodowym Kongresem Eucharystycznym, gdyż właśnie tu w dniach od 29 czerwca do 1 lipca 1939 r. odbył się ostatni przed wojną diecezjalny Kongres Eucharystyczny ze słynną procesją po polskim morzu. Ujawniło się wtedy w sposób szczególny owo kaszubskie hasło ŤMy trzymamy z Bogiemť, które nadal rozgrzewa wiernych Wybrzeża, zapala do czynu i wyczula na wartości najważniejsze".

Papież w homilii nawiązał do słów powitania, wskazując na wartość ludzkiej solidarności. Znając historię Gdyni, która wraz z Gdańskiem w okresie powojennym kojarzy się z walką o ludzką godność, podkreślił, że jako jedno z najmłodszych miast jest "symbolem drugiej niepodległości". Walkę o nią upamiętnia Pomnik Ofiar Grudnia 1970 w pobliżu Stoczni i krzyż przy ul. Czołgistów, przed urzędem miejskim. Tam stoczniowcy na drzwiach przynieśli ciało zastrzelonego przez żołnierzy LWP osiemnastoletniego Zbigniewa Godlewskiego, bohatera "Ballady o Janku Wiśniewskim", do której słowa napisał Krzysztof Dowgiałło, a muzykę Mieczysław Cholewa, jak się później okazało, funkcjonariusz SB.

"Solidarność. To słowo jest Waszą chlubą" - mówił dobitnie Ojciec Święty. "Tu, nad brzegiem Bałtyku, wypowiadam więc i ja to słowo, ponieważ nalepy ono do stałego przesłania społecznej nauki Kościoła". Jest też "Solidarność - wyjaśniał dalej Papież - częścią składową powszechnego dziedzictwa ludzkości".

- Wyjaśnienie uniwersalnego wymiaru solidarności poruszyło mnie - mówi uczestnik spotkania w Gdyni Xavier Bordas, Katalończyk, tłumacz literatury z języka polskiego na hiszpański, bratanek bł. Xaviera Bordasa, zamordowanego podczas hiszpańskiej wojny domowej w 1936 r. - Uniwersalizm ów potwierdziła opowieść Papieża o spotkaniu z wnukiem Mahatmy Gandhiego, który powiedział mu: "Dziękuję Ci za Twoją ojczyznę, za Polskę". - Pierwszy raz - wspomina Xavier - usłyszałem Jana Pawła II przez radio w Barcelonie. Uderzył mnie autentyzm wypowiadanych słów pełnych miłości i siły łaski. Pomyślałem: to naprawdę jest zastępca Jezusa na ziemi. I przyjechałem do Polski, aby go spotkać. On zmobilizował mnie do nauki polskiego. Już teraz nie powiem jak wtedy, po spotkaniu z nim w Gdyni: "dobrze zdjąć nogi, żeby buty mogli odpocząć", z czego do dziś śmieją się moi polscy przyjaciele.

- A mnie serce z piersi chciało wyskoczyć - wspomina dziś przy obelisku upamiętniającym papieskie spotkanie na Skwerze Kościuszki Elżbieta Kuźmiuk, kartograf, rodem z Modrej Krainy - jak Papież wypowiedział z impetem: "Czujce tu ze serca toni skład nasz apostolści: Nie ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszub Polści".

- Często odwołuję się do słów tamtej papieskiej homilii - zapewnia prezydent Gdyni Wojciech Szczurek - a zwłaszcza tych odnoszących się do międzyludzkiej solidarności. Wówczas były one silnym wsparciem dla tej solidarności, która stała się drogą do wolności, a dzisiaj, na nowo odczytane, podpowiadają, jakie powinny być relacje miedzy władzą a obywatelem, porządkują system wartości, zachęcają do pielęgnowania lokalnej tradycji.

Gdynianie co roku 11 czerwca spotykają się w miejscu, gdzie stał papieski ołtarz. - To spotkanie było najważniejszym wydarzeniem patriotyczno-religijnym młodej historii Gdyni - zaznacza prezydent Szczurek. - Homilia papieska podtrzymywała nas na duchu, bo był to czas, gdy malała opozycyjna aktywność, brakowało nam już zapału, jaki mieliśmy na początku stanu wojennego, w serca wkradało się zwątpienie.

Papież jak Jezus zawołał przed rozstaniem z Gdynią: "Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się". Potem trałowcem Marynarki Wojennej "Mewa" podpłynął do sopockiego mola, skąd papamobilem przejechał do rezydencji bp. Tadeusza Gocłowskiego w Oliwie. Tam spotkał się z laureatem Pokojowej Nagrody Nobla Lechem Wałęsą, jego małżonką i ośmiorgiem ich dzieci.

KAŻDY MA SWOJE WESTERPLATTE

O świcie - 12 czerwca 1987 r. - gdy Jan Paweł II modlił się przed Najświętszym Sakramentem w katedrze oliwskiej, na Westerplatte kłębił się już oczekujący na niego od północy tłum młodzieży. Ci, o których mówił, że są "jego nadzieją", przyszli, aby potwierdzić słowa Apelu Jasnogórskiego: "Jestem, pamiętam, czuwam!" Nad półwyspem unosiły się wyrażające miłość do Ojca Świętego transparenty i pieśń: Pan jest mocą swojego ludu.

Pieśnią moją jest Pan.
Moja tarcza i moja moc,
On jest mym Bogiem,
Nie jestem sam.
W Nim moja siła,
Nie jestem sam.

Śpiew ucichł, gdy trałowiec z Papieżem na pokładzie dobił do brzegu. Witano go z honorami należnymi głowie państwa. Pod pomnikiem bohaterów obrony Westerplatte Jan Paweł II ściskał dłoń jej uczestnikom i córce ich dowódcy, majora Henryka Sucharskiego, Annie Bugajskiej-Sucharskiej.

Teraz - 12 czerwca 2009 r. - autobus wyruszający spod Akademii Muzycznej w Gdańsku na Westerplatte pęka w szwach. - Można tam też popłynąć statkiem Żeglugi Gdańskiej z Długiego Pobrzeża - mówi gdańska nauczycielka Elżbieta Armatyńska. - Półwysep od 22 lat jest stałym punktem odwiedzanym prawie przez każdego turystę. A ja często wybieram się tam z moimi szkolnymi dziećmi; tam recytuję im do dziś brzmiące mi w uszach papieskie zdania: "Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje ŤWesterplatteť. Jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć (...). Jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie".

- Po tej lekcji wygrzebałem się spod gruzów mojego życia - zwierza się Witold Smoleński, geograf. - Przyjechałem na Westerplatte po stracie najbliższej rodziny w wypadku samochodowym. Nucąc codziennie: "Pan jest mocą swojego ludu", ten - nazwijmy go - hymn papieskiego spotkania. Nabrałem sił, "nie zostałem sam", po kilku latach ponownie założyłem rodzinę. Niedawno błogosławiłem swoje dzieci, które szły do Pierwszej Komunii - mówi z dumą Witold.

- Na Westerplatte - ocenia abp Tadeusz Gocłowski - Papież przerzucił problem polityczny na sprawy codzienne. Westerplatte to nie tylko obrona przed najeźdźcą, ale także ratowanie życia osobistego, obrona ewangelicznych wartości. Czy one dziś mają szansę obrony? Mają! Nasze społeczeństwo jest coraz bardziej dojrzałe. Ktoś powie: dlaczego więc ciągle trwamy w sporach, dlaczego wciąż zagrożona jest polska rodzina, przyszłość młodego pokolenia? Otóż, doświadczyliśmy kilkudziesięciu lat komunistycznej indoktrynacji. Dlatego jeszcze się potykamy. Ale i tak zrobiliśmy wiele w porównaniu z całą Europą, która wciąż wolność myli ze swawolą.

Półwysep drżał, gdy młodzież skandowała: "Zostań z nami!", a Papież odjeżdżał na spotkanie z ludźmi obarczonymi cierpieniem. "Opieka nad ludźmi niesprawnymi i starymi, opieka nad ludźmi chorymi psychicznie - te dziedziny są bardziej niż jakakolwiek dziedzina życia społecznego miernikiem kultury społeczeństwa i państwa" - akcentował w Bazylice Mariackiej. Stamtąd udał się pod Gdańskie Krzyże, pod którymi dziś krążą turyści. Czytają głośnio napis: "Oddali życie, abyś ty mógł żyć godnie". - Wtedy - wspomina abp Gocłowski - gdy Ojciec Święty zbliżał się do krzyży, panowała złowroga cisza. Pięć tysięcy ludzi "przywiezionych" przez SB stało tyłem do niego, manifestując dezaprobatę dla jego gestu. - Ta cisza nie jest "nasza", jest narzucona przez reżim - szepnąłem Ojcu Świętemu. - Ona jest krzykiem domagającym się wolności dla tego narodu - odpowiedział.

JEDEN DRUGIEGO BRZEMIONA NOŚCIE

W Gdańsku Zaspie "Okręt Kościoła" - ołtarz zaprojektowany przez wybitnego scenografa Mariana Kołodzieja -czekał na Sternika. Ten projekt był solą w oku miejscowej władzy. Kojarzył się ze stocznią gdańską. - Gdy Papież znalazł się na mostku kapitańskim - zapamiętała Elżbieta Kuźmiuk - i spojrzał na falujące morze, czyli kilkaset tysięcy biało-żółto-niebieskich chust, wzruszył się. Ale po chwili silnym głosem apelował o społeczną solidarność, zawołał: "Jeden drugiego brzemiona noście".

Obecnie w miejscu papieskiego okrętu, przy ul. Jana Pawła II stoi kościół Opatrzności Bożej z kamieniem węgielnym wówczas poświeconym, niedawno konsekrowany przez sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej kard. Tarcisio Bertone. - W dolnej jego części - mówi ks. Kazimierz Wojciechowski, proboszcz tutejszej parafii - znajduje się multimedialny Gdański Ośrodek Dokumentacji Nauczania Jana Pawła II "Jeden drugiego brzemiona noście". Celem jego działalności - dorzuca ks. Kazimierz - jest nie tylko zbieranie dokumentacji pontyfikatu Jana Pawła II, ale także realizacja inicjatyw naukowych, kulturalnych, religijnych i charytatywnych związanych z jego pontyfikatem. Przedsięwzięcie zostało zrealizowane dzięki wsparciu finansowemu prezydenta Pawła Adamowicza.

- Zachowanie w pamięci Jana Pawła II na Wybrzeżu - podkreśla prezydent Gdańska - to również dzialanie z jego inspiracji. Dlatego wsparliśmy ośrodek na Zaspie. Będziemy starali się w podobny sposób upamiętnić obecność Papieża na Westerplatte. Od 1999 r. spotykam się tam z młodzieżą 1 września o 4.45 - godzinie ataku okrętu Schleswig-Holstein na tę placówkę obronną. Wypowiedziane tam przez Jana Pawła II słowa są przesianiem moralnym dla nowej generacji mieszkańców Wybrzeża. Historia jest pretekstem; nie zapominając o niej, próbujemy definiować patriotyzm dzisiaj. I wyrażać go w działaniu. W Gdańsku od lat - dawniej pod auspicjami abp. Tadeusza Gocłowskiego, obecnie abp. Sławoja Leszka Głódzia - odbywa się m.in. Areopag, podczas którego wracamy do zaleceń papieskich; oceniamy, co już zostało zrobione, i wybiegamy w przyszłość. Zapraszamy również wszystkich do gdańskiego Europejskiego Centrum Solidarności, które nie chce tylko opowiadać o przeszłości. Ostatnio młodzież Europy debatowała w ECS, co to znaczy być solidarnym dzisiaj. Mówiliśmy o wspieraniu tych, którzy są poza nurtem życia społecznego m.in. ze względu na kalecfwo czy złe pochodzenie.

W czasie Mszy na Zaspie Papież koronował od 300 lat otaczany czcią wizerunek Matki Bożej z sanktuarium w Trąbkach Wielkich. - Powierzam Jej macierzyńskiej opiece "tu, na gdańskiej ziemi, cały świat pracy" - powiedział. - Od tamtej pory z roku na rok zwiększa się liczba Jej czcicieli - mówi kustosz trąbkowskiego sanktuarium Maryi ks. Edward Szymański. - Wiele osób za jej pośrednictwem nawróciło się i wyleczyło z choroby alkoholowej.

PRZYSTANEK W MATEMBLEWIE

Uśmiechnięty Jan Paweł II pojawił się - 5 czerwca 1999 r. - o godzinie 11.45 w drzwiach samolotu Alitalia i zdjętą z głowy piuską pozdrawiał zgromadzonych na płycie lotniska w Gdańsku Rębiechowie. Prezydent Kwaśniewski w przemówieniu powitalnym deklarował budowanie przyszłości opartej na pojednaniu i poszanowaniu godności człowieka. Prymas Polski kard. Józef Glemp nawiązał do słów papieskich wygłoszonych na warszawskim placu Zwycięstwa, dodając, że potrzebne jest dzisiaj w Polsce dzieło jednania w duchu solidarności, sprawiedliwości i ekumenizmu.

Papież w drodze z lotniska zatrzymał się w sanktuarium Matki Bożej Brzemiennej w Matemblewie, poświęcił słynącą łaskami figurę i błogosławił pensjonariuszkom tamtejszego Diecezjalnego Domu Samotnej Matki im. Jana Pawła II - wotum wdzięczności archidiecezji gdańskiej za pierwszą wizytę Papieża na Wybrzeżu. "Pod opieką Świętej Rodziny was zostawiam! Szczęść Boże!" - powiedział przed odjazdem. - Nasze mamy z dziećmi na rękach nie ukrywały łez wzruszenia - mówi ks. Wiesław Wiśniewski, kustosz sanktuarium i matemblewski proboszcz.

Po południu Ojciec Święty sprawował Eucharystię w Sopocie. Tym razem w centrum ołtarza projektowanego - jakżeby inaczej - przez Mariana Kołodzieja znalazła się rzeźba św. Wojciecha, a po obu jej stronach rozstawione były przydrożne krzyże i figury świętych dłuta kaszubskich twórców. Kilkadziesiąt z nich zdobi teraz kalwarię w Matemblewie. A przy ołtarzu sopockim, również przeniesionym do matemblewskiego sanktuarium, odbywają się ważne diecezjalne spotkania. - Świętujemy również przy nim - informuje ks. Wiesław - parafialne odpusty w ostatnią niedzielę maja i drugą niedzielę października, na które serdecznie zapraszam.

NA HIPODROMIE I W CENTRUM EKUMENICZNYM

Uczestnikom Mszy św. na sopockim hipodromie, wśród których byli prezydent Lech Wałęsa i marszałek sejmu Maciej Płażyński, Ojciec Święty przypomniał najważniejsze wydarzenia z dziejów Polski, związane z Trójmiastem i Wybrzeżem Gdańskim: męczeństwo św. Wojciecha, wybuch II wojny światowej, cierpienia i śmierć tysięcy ludzi oraz narodziny "Solidarności". Przywołując sztandarowe hasło - "Nie ma wolności bez Solidarności" - dodał: "Dzisiaj trzeba powiedzieć: «nie ma solidarności bez miłości»I podkreślił: "Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości (...), która przebacza, choć nie zapomina".

Gdy podczas Mszy Papież koronował obraz Matki Bożej Wejherowskiej, rybacy kaszubscy na 150 kutrach i łodziach wpłynęli do tej części Zatoki Gdańskiej, którą Ojciec Święty widział z wysokości ołtarza. I na zakończenie sopockiej celebry powiedział: "Pozdrawiam Kaszubów, lud kaszubski. Odwiecznych gospodarzy tej pomorskiej ziemi. Do was przemawiałem w Gdyni w czerwcu 1987 r. Pragnę was jeszcze raz zachęcić, abyście nadal strzegli swojej tożsamości, pielęgnując więzi rodzinne, pogłębiając znajomość swojego języka i starając się przekazywać bogatą tradycję kaszubską młodemu pokoleniu". Długo po Mszy wierni ciągnęli na sopocką plażę, aby podziwiać "papieską" flotyllę.

W drodze do domu arcybiskupa gdańskiego Ojciec Święty poświęcił Centrum Ekumeniczne mieszczące się w oliwskim Dworze II, dawnej letniej rezydencji patrycjuszy gdańskich, przy ul. Polanki 124. Centrum prowadzą siostry z Zakonu Najświętszego Zbawiciela św. Brygidy (brygidki). - Naszym celem jest - mówi s. Maria - wymodlenie przywrócenia jedności wszystkich wierzących w Chrystusa, ożywienie zasad ekumenizmu ustalonych na Soborze Watykańskim II, który przypomniał światu słowa Jezusa: "Ojcze spraw, aby byli jedno". Siostry brygidki prowadzą też Dom Gości. Przyjmują pielgrzymów i turystów bez względu na narodowość i wyznanie religijne. - Prawie wszyscy nasi goście - zaznacza s. Maria - nawiedzają kaplicę, w której modlił się Papież. Katolicy dotykają "jego" klęcznika jak relikwii.

W POŁOWIE DROGI

- Nie ulega wątpliwości - ocenia metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głodź - że zasiew Jana Pawła II padł na żyzny grunt. To, o czym mówił na Wybrzeżu w 1987 i w 1999 r., stało się dziedzictwem ogólnonarodowym. I tego dziedzictwa nie można trwonić, wykorzystując do doraźnych rozgrywek politycznych, nie można nim manipulować. Ono jest własnością Polski wiernej i solidarnej. Ale i Europa już wie, dzięki Papieżowi, gdzie zaczęła się rewolucja ducha, gdzie jest kolebka międzyludzkiej solidarności. Zwłaszcza więc na Wybrzeżu nie zwijamy jej sztandarów, lecz wznosimy je do góry.

Papież apelował: "Jeden drugiego brzemiona noście". To jeszcze nie zawsze nam wychodzi. Owszem, są ludzie, którzy go posłuchali i "Solidarność" nie jest dla nich wytrychem do zajmowania lukratywnych stanowisk. Aktywność społeczną i obywatelską traktują jako powołanie. Ale w większości zostali osamotnieni, zapomniani przez tych, których "Solidarność" uniosła w górę, osadzonych w fotelach ministerialnych, poselskich, prezydenckich. Aby ocenić obiektywnie w perspektywie historycznej, czy "Solidarność" składająca się z wielu nurtów, ale płynących w jednym kierunku, rzeczywiście skorzystała z papieskich wskazań, potrzeba przynajmniej pięćdziesięciu lat. Jesteśmy więc w połowie drogi. Papieskie upomnienie - "Nie ma solidarności bez miłości" - jest wciąż aktualne.

Tadeusz Puicyn


Tekst pochodzi z Tygodnika "Idziemy"

28 czerwca 2009