Czym Polska może się poszczycić? Niewątpliwie, mieszkaniami należącymi do najdroższych w Europie. Statystyczny mieszkaniec Warszawy prawie połowę wynagrodzenia przeznacza na wynajem mieszkania. Niewiele taniej jest w Krakowie czy Wrocławiu- czytamy w artykule Jana Śpiewakana portalu Wirtualna Polska.

40 procent Polaków nigdy nie będzie stać na to, aby kupić mieszkanie na kredyt. Gnieździmy się w małych, a jednocześnie drogich w utrzymaniu mieszkaniach. Według Śpiewaka, ceny mieszkań są jednym z czynników utrudniających usamodzielnienie się ludziom w przedziale wiekowym 25-34 lata- aż 45 procent z nich mieszka z rodzicami.

Jednocześnie... Polska stanowi "Eldorado" dla deweloperów. Początków tego dziwnego zjawiska Jan Śpiewak upatruje na początku lat dwutysięcznych, ponieważ wtedy państwo zaczęło stawiać na deweloperów, natomiast odchodzić od budownictwa społecznego, na kształt spółdzielni mieszkaniowych czasów II RP czy PRL-owskich TBS-ów.

W 2009 roku, czyli w połowie pierwszego rządu Donalda Tuska budownictwo społeczne już praktycznie nie istniało. Rząd PO-PSL wygasił Krajowy Fundusz Mieszkaniowy, w czym Śpiewak dostrzega złamanie art. 75 Konstytucji RP: "władze publiczne prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, w szczególności przeciwdziałają bezdomności, wspierają rozwój budownictwa socjalnego".

Ustanowienie przez rząd Tuska monopolu deweloperów uzależniło miliony Polaków od banków. By wykupić mieszkania, ludzie zaciągali kredyty na 30-40 lat. Nie było dla nich żadnej alternatywy na rynku pierwotnym. A wielu czołowych polityków SLD i PO miało powiązania z największymi firmami deweloperskimi- wiceprezydent Warszawy, Łukasz Abgarowicz, był jednocześnie wiceprezesem Dom Development. W radzie nadzorczej JW Construction zasiadali m.in.: Barbara Blida czy Józef Oleksy.

Podwaliny pod deweloperskie Eldorado miało położyć uwolnienie ogromnych obszarów rolnych pod budownictwo, co miało miejsce za rządu Leszka Millera w 2003 r. Deweloperzy nawiązywali kontakty z lokalnymi władzami samorządowymi i mogli budować mieszkania niemal wszędzie, gdzie popadnie, zazwyczaj z tanich materiałów.

Jan Śpiewak w swoim artykule zwraca również uwagę na nieracjonalny sposób budowy osiedli, tzw. "osiedla łanowe". Budowę dróg czy szkół biorą na siebie samorządy, a płaci- podatnik. Deweloperzy nie współfinansują rozwoju miasta, ale na nim korzystają i jest to efekt zmian uchwalonych przez Leszka Millera.

Programy rządu PO, jak Mieszkanie dla Młodych czy Rodzina na swoim miały w rzeczywistości jedynie napędzać branżę deweloperską, ponieważ dopłacano do kredytów na wykup mieszkań. Stymulowało to popyt, nie zwiększała się jednak podaż. Mieszkania drożały, zwiększały się marże deweloperskie.

Śpiewak zauważa, że program Mieszkanie Plus może pomóc Polakom uniezależnić się od dyktatu deweloperów i banków. Autor artykułu zasugerował, by rząd PiS miał na uwadze, że obywatelom Polski zależy przede wszystkim na tańszych mieszkaniach i lepiej zaprojektowanych osiedlach.

JJ/wp.pl