Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Pojawiają się nowe informacje dotyczące pana Andrzeja Jakubiaka, byłego szefa Komisji Nadzoru Finansowego.  Okazuje się, że w wyniku działań zarządzanego przez niego KNF-u doszło do wywłaszczenia FM Banku, należącego do funduszu Abris. Polska musi teraz zapłacić za te błędne decyzje gigantyczne odszkodowanie - ponad 2 miliardy zł. Co może Pan powiedzieć w tej sprawie?

Janusz Szewczak poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceprzewodniczący komisji finansów: To charakterystyczny przykład wśród wysokich urzędników ,,państwa teoretycznego'' za czasów PO-PSL , bo przecież bardzo podobne działania widzieliśmy w sprawie choćby w sprawie reakcji ministra finansów Jana Vincenta-Rostowskiego czy też pana Jakubiaka w sprawie Amber Gold. Przecież ci dwaj panowie otrzymali oficjalna notatkę ABW, że jest to piramida finansowa, i że kilkadziesiąt tysięcy osób może być poszkodowanych, ale nie było reakcji. W tej nowej sprawie wywłaszczenia FM Banku widzimy coś odwrotnego - wyjątkową nadgorliwość, skrupulatność, niespotykaną nagle gwałtowność w działaniach, co naraziło Skarb Państwa na gigantyczne straty, bo dzisiaj właściciel żąda od Polski olbrzymiej sumy wskutek działań KNF - są to aż 2 mld zł odszkodowania.

Przypomnę, że bardzo podobne działania miały miejsce w sprawie PZU - w tym przypadku chodziło o roszczenia wysunięte przez Eureko za czasów ministrów - pana Balcerowicza i pana Wąsacza. W 2009 r., kiedy rządziła już Platforma z PSL-em nastąpiła ugoda, w wyniku której Polska musiała zapłacić 9 miliardów złotych tym, którzy nigdy nie powinni mieć prawa w ramach prywatyzacji do przejęcia tej wielkiej, polskiej firmy. Musimy teraz ponosić koszty tamtych błędnych decyzji tak jak i teraz, w przypadku FM Banku, gdzie arbitraż międzynarodowy uznał te działania za nielegalne, niezgodne z prawem narażające nas na gigantyczne odszkodowanie - bo te pieniądze przyjdzie nam zapłacić z naszych podatków.

To rodzi dodatkowe obawy i podejrzenia co do kompetencji, co do wiarygodności takich właśnie urzędników KNF-u jak pan Jakubiak, który dzisiaj jest - co ciekawe - pracownikiem innego niemieckiego banku - mbanku. Było wiele wątpliwości, przez lata, co do działań szefa KNF-u, podlegającego panu premierowi Tuskowi a później pani premier Kopacz, a to przecież właśnie premier powołuje szefa tej instytucji.  Przez lata, a mieliśmy w czasie jego urzędowania takie afery, jak np. afera SKOK Wołomin, który od połowy 2012 roku był pod nadzorem KNF i pana Jakubiaka. Do czasu upadłości tego SKOK-u oficerowie WSI zdołali wyprowadzić stamtąd jeszcze półtora miliarda złotych.

To nie był koniec, bo trzeba przypomnieć inną aferę z niewłaściwym - moim zdaniem - nadzorem, ze strony KNF-u, w czasie kiedy przewodniczącym KNF był także pan Andrzej Jakubiak, a która dotyczyła SK Banku, banku spółdzielczego,  nota bene też z Wołomina, i tutaj te niewystarczające działania nadzorcze ze strony KNF-u kosztowały Bankowy Fundusz Gwarancyjny ponad 2 miliardy złotych. Nie jest więc tak, jak to przedstawiają posłowie i politycy Platformy, że tu SKOK-i są jakimś problemem.

To jest ich jedyny argument, jakim usiłują grać.

To jest ich argument, czysto polityczny i nie mający związku z rzeczywistością, dlatego, że to pokazuje, jakie decyzje podejmował KNF i jaka była skala nieprawidłowości w tym nadzorze. Ten sam człowiek - pan Jakubiak - był bardzo bliskim współpracownikiem pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodniczącej PO i prezydenta Warszawy również w kwestach zwrotu nieruchomości.

Jak to się stało, że pan Andrzej Jakubiak miał tak duże możliwości, żeby doprowadzić do wywłaszczenia FM Banku?

To jest oczywiście pytanie, które warto zadać, czy on jako szef KNF poinformował urzędującego premiera o tej sprawie i o takiej skali zadłużenia i o konsekwencjach swojej decyzji, bo jeśli te decyzje byłyby słuszne i w obronie polskiego interesu, to przecież nikt do niego nie miałby pretensji. Wielu ekspertów ostrzegało, że są to działania niewłaściwe i bardzo ryzykowne, grożące bardzo poważnymi szkodami z tytułu odpowiedzialności Skarbu Państwa. Wielu zarzucało szefowi KNF-u w sprawie jego bezczynności, w sprawie polisolokat, czyli tych oszukańczych produktów bankowych, które wciśnięto prawie pięciu milionom Polaków na kwotę prawie 50 miliardów złotych, I tu również KNF i pan Jakubiak się nie sprawdzili, w wprost przeciwnie - są informacje, że stawał w procesach tych osób poszkodowanych polisolokatami po stronie firm ubezpieczeniowych, czyli tych, którzy narazili Polaków na wielkie straty.

A co dalej z poszkodowanymi, którzy nabyli polisolokaty?

Pewne działania, by ten problem rozwiązać podejmuje UOKIK w porozumieniu z firmami ubezpieczeniowymi, pewne działania prowadzi także ministerstwo sprawiedliwości; pan minister Marcin Warchoł angażuje się w tę sprawę, ale jednoznacznego zakończenia tego problemu na razie nie widać.  Myślę, że także w sprawie kredytów tzw. frankowych można by mieć duże wątpliwości, czy KNF dostrzegł wagę zagrożeń. Tych finansowych, niebezpiecznych furtek, pootwieranych przez urzędników poprzedniej ekipy jest bardzo dużo i są bardzo kosztowne.

KNF jawi się jako nie jako instytucja nadzorująca, ale raczej jako sprawca wielu kłopotów, które wciąż  wychodzą na światło dzienne.

Komisja Nadzoru Finansowego to niewątpliwie instytucja, która nie zdała egzaminu - a wręcz przeciwnie, można sądzić, że nie dopełniła obowiązków na niej ciążących, w osobach byłego kierownictwa. Było prowadzone śledztwo na wniosek byłego posła Przemysława Wiplera i prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie podejrzenia o niedopełnienie obowiązków wobec wysokich urzędników Komisji Nadzoru Finansowego i śledztwo jest nadal prowadzone.

KNF jest instytucją, która zatrudnia ponad tysiąc pracowników, a średnia wynagrodzeń jest tam jedną z  najwyższych w sektorze instytucji państwowych. Pan Andrzej Jakubiak kreował się tam na znawcę tematyki finansowej, a jakim był znawcą - to pokazuje chociażby wyrok w sprawie funduszu Abris i FM Banku - tu widzimy, jak ,,kosztownym'' był on specjalistą od spraw finansowych z ramienia Platformy Obywatelskiej i PSL.

Dziękuję za rozmowę