Po powrocie napisał właśnie to dzieło, w którym zawarł wiele bardzo ciekawych spostrzeżeń na temat sytuacji panującej w tym komunistycznym raju. Między innymi, było tam sporo informacji na temat sytuacji lobby żydowskiego w czasie nasilającego się terroru stalinowskiego, a także, na temat żydowskiej republiki w Birobidżanie. W przypadku tej ostatniej można się było dowiedzieć bardzo ciekawej rzeczy – mianowicie, jaki był prawdziwy powód jej powstania na kresach Związku Radzieckiego, czyli pod samą granicą chińską. Otóż według wiedzy zasięgniętej przez autora, republika ta, nosząca oficjalnie miano żydowskiej (pomimo, że Żydzi zamieszkali tam zaledwie w liczbie pięćdziesięciu tysięcy) została ulokowana w tym egzotycznym miejscu, w bardzo określonym celu. Mianowicie, sowieccy stratedzy pod przywództwem Stalina wykalkulowali, że w przypadku spodziewanego uderzenia armii Japońskiej na ZSRR z terytorium Chin, agresor będzie musiał pośrednio zaatakować również tę żydowską republikę, a wówczas, jak to sobie sprytnie towarzysze wykombinowali, Żydzi zaalarmują cały świat, iż zaatakowano ich kraj. Sowieci liczyli, że w wyniku tego alarmu ZSRR będzie mógł otrzymać pomoc militarną i polityczną przeciwko Japonii ze strony wszystkich państw, w których Żydzi mają polityczne wpływy. Przede wszystkim ze strony Stanów Zjednoczonych.

Na podstawie tego faktu, oraz innych przytaczanych w tej książce, można się było zorientować, jak Rosja Sowiecka potrafiła instrumentalnie posługiwać się społecznością żydowską do różnych celów polityki zagranicznej, z uwzględnieniem tego najważniejszego – propagowania komunizmu.

Ale spośród jeszcze wielu bardzo ciekawych informacji zawartych w książce Bersona, zasługującej według mnie na miano bestselleru, jedna zrobiła na mnie szczególne wrażenie. Nie ukrywam, że po jej przeczytaniu doznałem czegoś w rodzaju olśnienia i skoczyłem niczym legendarny Archimedes, omal jak on nie wybiegając w negliżu na ulicę. Fragment, który zrobił na mnie tak duże wrażenie, dotyczył informacji, iż Sowieci pomimo zlikwidowania u siebie trockistów i masonerii, posługują się nimi na Zachodzie. (!!) W wyniku przebłysku intuicji przyszło mi oczywiście na myśl, że informacja ta mogła z dużym prawdopodobieństwem oznaczać również możliwość uplasowania agentury wewnątrz tych środowisk, a w tym oczywiście wewnątrz loży Wielkiego Wschodu Francji, która od czasów Rewolucji Francuskiej uzyskała wielkie wpływy w całej niemal Europie kontynentalnej, gdzie powstały jej liczne loże córki. Jak wiadomo, komuniści z Moskwy prowadzili już wtedy działalność agenturalną na dużą skalę, oplatając jej mackami niemal cały świat, nie zaniedbując przy tym żadnej sfery życia politycznego i społecznego. Działając wówczas już bardzo ofensywnie i skutecznie, łatwo ogrywali większość wywiadów europejskich (CIA jeszcze nie istniała). Najlepszym tego dowodem był montaż siatki szpiegowskiej w łonie głównego ich przeciwnika, czyli w służbach brytyjskich (tzw. piątka z Cambridge), co miało miejsce niedługo potem, bo w początkach Drugiej Wojny Światowej. Skoro działania sowieckiego wywiadu na tym polu przyniosły tak wielki sukces w postaci ulokowania na samym szczycie tychże służb super agenta Kima Philbyʼego i jeszcze czterech innych, to tym łatwiej mogli oni dokonać czegoś podobnego w przypadku lóż masońskich. Loże te, choć są bardzo ostrożne w przyjmowaniu nowych członków i działają w głębokim utajnieniu, to jednak, nie mając profesjonalnych kontrwywiadów mogą stawać się stosunkowo łatwym łupem dla potężnych służb, jakimi niewątpliwie były służby sowieckie i są nadal będące ich spadkobiercą służby rosyjskie. Można z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że loże z uwagi na ich wielkie wpływy i realizację postępowych ideologii, zapewne były na tyle ważnym celem dla służb sowieckich, że nie mogły one sobie pozwolić by je zignorować. Zwłaszcza loża pokroju Wielkiego Wschodu Francji mogła stanowić szczególną pokusę, gdyż należały do niej od dawna elity tego strategicznie ważnego kraju i niemal całej Europy kontynentalnej.

Jak wiadomo do lóż nie należą zwykli ludzie, lecz osoby wybitne i wpływowe, a do tego w dużej liczbie. Przykładowo, loża francuska liczy ok. 200 tys. członków; brytyjska ok. 400 tys.; amerykańska 5 milionów, itd. Do tego stanowią one organizację o pionowej (piramidalnej) strukturze opartej na dyscyplinie, gdzie polecenia płyną z najwyższych pięter wtajemniczenia na sam dół do tysięcy członków. Idąc tym tokiem rozumowania, można przyjąć, że opanowawszy przy pomocy agentury wpływu najwyższe piętra głównej loży, można zyskać olbrzymie narzędzie sterowania polityką i opinią społeczną na terenie ważnych krajów. Mamy tu do czynienia z bardzo prostym układem cybernetycznym: loże wpływają na politykę, my wpływamy na loże, więc to my de facto wpływamy na politykę.

Jako przykład nasycenia lóż ważnymi osobistościami należy w tym miejscu przywołać przykład słynnej włoskiej loży P.II (Propaganda Due) liczącej kilkanaście tysięcy członków, która była częścią Wielkiego Wschodu Włoch. Została ona zdemaskowana i zdelegalizowana jako loża dysydencka o skłonnościach profaszystowskich, a także w związku z dotyczącą jej przestępczą aferą. Jak donosiła prasa w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, należało do niej wielu prominentów włoskiej polityki i kultury: premier, ministrowie, parlamentarzyści, wielcy biznesmeni i finansiści, dziennikarze, artyści, literaci, wysocy oficerowie armii oraz… tajnych służb. (!!)

Loże masońskie mogą stanowić tak dużą pokusę dla wielu wywiadów, że są one gotowe posiadać własne tego typu „bractwa”. Przykładem może tu być słynna amerykańska loża „Skull & Bones”, którą, jak podawało swego czasu pismo „Focus”, miała ponoć zagospodarować CIA, po to, by poddać kontroli zgromadzone pod jej szyldem amerykańskie elity intelektualne i celebryckie, złożone z absolwentów czołowych uczelni w USA.

Gdyby te na pozór szalone hipotezy o przeniknięciu służb sowieckich i następnie rosyjskich do loży Wielki Wschód Francji okazały się prawdą, to mielibyśmy przynajmniej częściowe wytłumaczenie dwóch ważnych rzeczy: po pierwsze, dlaczego w czasach komuny loża ta tak bardzo skręciła ideologicznie w lewą, a nawet w lewacką stronę, po drugie, dlaczego dawniej i dziś, Rosja, która nie należy do struktur europejskich i NATO, ma tak duże wpływy w Europie Zachodniej i w strukturach UE, w których zasiada wielu lożowych „braci”. Jak wiadomo obecny prezydent Emanuel Macron nie ukrywa swojej przynależności do loży Wielkiego Wschodu Francji, o czym można się łatwo przekonać wchodząc do Internetu.* Nie pozostaje więc nic innego, jak postawić zasadnicze pytanie: czy przypadkiem obecne zachowanie prezydenta Francji nie ma jakiegoś związku z tym wszystkim o czym jest tutaj mowa?... Czy też jest to tylko kolejna, wyssana z palca i niesprawdzalna, spiskowa teoria dziejów?...**    

Janusz Szostakowski

Komentarze:

Hipoteza, iż to wcale nie loże masońskie, jako organizacje wpływowe, są czołowym podmiotem i kreatorem polityki światowej, jak uważa wielu zwolenników teorii spiskowych, lecz same mogą być wykorzystywane do tego celu przez tajne służby (głównie wielkich mocarstw), jest bardzo ciekawa, wielce prawdopodobna i zasługująca na uwagę. Służby te wniknąwszy do wnętrza lóż, mogą przy ich pomocy skutecznie sterować geopolityką. Jak tu podałem, do włoskiej loży P2 należeli m.in. oficerowie służb. Nasuwa się pytanie: czy byli tam obecni prywatnie, czy służbowo? Czy mieli oni większy wpływ na masonów, czy też masoni na nich? Swego czasu w jednym z periodyków („Angora”) Janusz Korwin-Mikke zauważył, że również do polskiej masonerii licznie należą oficerowie ABW, i podobnie skonstatował, że nie wiadomo „kto jest agentem w masonerii, a kto masonem w ABW?” Uważam, że nie można również wykluczyć, iż oddziaływanie ma miejsce w obie strony i, że w związku z tym, tajne służby inspirowane masońską lewicową ideologią, mogą stawać się zarówno wykonawcą, jak również inicjatorem różnych zakrojonych na dużą skalę projektów o charakterze światopoglądowym i cywilizacyjno-kulturowym. Takim projektem może być np. rewolucja kulturalna. Połączenie mocy sprawczej obu tych tajnych organizacji, może spowodować groźny skutek synergetyczny. (!!)

Przykładem obecności służb w masonerii, może być przypadek Jarosława Szczepańskiego. Swego czasu bardzo aktywnego dziennikarza i wiceszefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, który, jak twierdzili likwidatorzy WSI, był tajnym współpracownikiem tejże służby. W latach 2009-2014 pełnił on też rolę przewodniczącego żydowskiej loży B'nai B'rith w Polsce. Czy znalazł się tam przypadkiem, czy też celowo? – O to jest pytanie!