Chyba wszyscy się zgodzą, że w ostatnim czasie polityka w kraju i zagranicą nabrała ogromnego tempa. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z czymś w rodzaju powodzi ważnych zdarzeń i zmiennych sytuacji – zupełnie jak w klasycznym kinie akcji. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, że ledwie człowiek zdąży zrozumieć i przeanalizować jakiś fakt lub problem, a już wartkim strumieniem napływają inne. Wiele z nich wydaje się na tyle istotnymi i ciekawymi, że warto byłoby każdy z osobna skomentować na piśmie. Jednak jak zwykle nie pozwala na to brak czasu, no i właśnie prędkość, z jaką taśma zdarzeń przewija się przed nami, czego konsekwencją jest również szybko następująca pod względem publicystycznym dezaktualizacja tematów. I jak tu nie zwariować będąc zanurzonym w takiej polityczno-historycznej rzece?...

Jednak wobec tak dużej podaży atrakcyjnych tematów, trzeba się w końcu na coś zdecydować. Tak więc, dokonawszy bardzo trudnego wyboru, postanowiłem wziąć na warsztat sprawę według mnie najważniejszą. Może niektórych rozczaruję, ale będzie to wałkowany już na wszystkie sposoby problem nadchodzących wyborów prezydenckich. Tak zdecydowałem, gdyż w moim przekonaniu temat ten wciąż zasługuje na szczególną uwagę z powodu ogromnej stawki tych wyborów, które jak uważam, będą wydarzeniem granicznym w historii kraju – a także, z powodu wciąż dużego niepokoju o wynik wyborczy popieranego przeze mnie kandydata. No i jeszcze pojawiła się bardzo ważna publikacja na ten temat, która zasługuje, na to, by poświęcić jej sporo uwagi.

Ogólnie mówiąc, mój artykuł będzie dotyczył dwóch rzeczy. Po pierwsze ważnych aspektów taktyki wyborczej kandydata Prawa i Sprawiedliwości; po drugie, tych wszystkich strasznych konsekwencji, jakie mogą czekać nasz kraj po ewentualnej przegranej obecnego prezydenta. – W tym miejscu niechaj każdy z myślących podobnie, szybko i głośno odpuka !!….

Jak wiemy, ostatnie sondaże wyborcze Andrzeja Dudy napawają dużym optymizmem, dają bowiem nadzieję nawet na jego zwycięstwo w pierwszej turze. Można rzec – „miód na serce” i „balsam dla duszy” w jednym! Tylko, że jak uczy mądrość naszych przodków – „lepiej dmuchać na zimne, niż się gorącym sparzyć”! Zgodnie z tą mądrą zasadą, uważam, że w żadnym wypadku nie wolno nakręcać przedwczesnej euforii wśród zwolenników tego kandydata (i jego wyborczego zaplecza) i zdecydowanie, założywszy ten gorszy wariant, mobilizować wszystkich do ciężkiej pracy, by się te najlepsze prognozy mogły spełnić. Uważam tak, gdyż jak to często ma miejsce, i tym razem może zadziałać pewien mechanizm, który stanowi odwrotność w stosunku do tzw. „samospełniającej się przepowiedni”. Nazywa się go „samounicestwiającą się przepowiednią”. Otóż, w tym wypadku polegałby on na tym, że prognoza wygranej Andrzeja Dudy, mogłaby spowodować demobilizację jego elektoratu, a jednocześnie nadzwyczajną mobilizację wyborców przeciwnika, a wtedy może wystąpić odwrotny rezultat niż przewidywany w sondażach. Rolę tego zjawiska dostrzegł sam premier Morawiecki, gdy w jednym z wywiadów stwierdził, że przegrana PiS w ostatnich wyborach do Senatu, była wynikiem „dużej fali”, która niosła tę partię w 2019 roku, i która okazała się „tak wysoka, że zdemobilizowała część elektoratu”.1) Nic dodać, nic ująć! Trzeba jeszcze pamiętać, że mechanizm ten został już dawno odkryty, więc niektóre dyspozycyjne „sondażownie” mogą na zamówienie „sił niejawnych” manipulować swoimi badaniami, odpowiednio podbijając wyniki, właśnie w celu osiągnięcia takiego rezultatu.2)  Trzeba też koniecznie uwzględnić, że bardzo zdeterminowana i „kreatywna” opozycja może poczynić jakieś zaskakujące kroki w sprawie wyborów, albo niespodziewanie wyciągnąć jakieś lewe asy z prawego rękawa, mogące pokrzyżować plany Prawu i Sprawiedliwości

Tak się składa, że problemy, o których tu mowa, poważnie potraktował znany komentator Stanisław Janecki, który niedawno opublikował ważny artykuł na ten temat. Nosi on tytuł „Nie było po 1989r. ważniejszych wyborów niż te w maju 2020 r. Bez zwycięstwa Andrzeja Dudy będzie brutalne wymazanie rządów PiS”. Autor, którego wysoko cenimy jako osobę posiadającą duże umiejętności analitycznego myślenia i przeprowadzania eleganckiego wywodu, poza uwzględnieniem tematu taktyki wyborczej, sformułował też poważne tezy – po części widoczne już w tytule – że nadchodzące wybory prezydenckie będą wręcz najważniejszymi wyborami od początku trzeciej RP i naprawdę decydującymi o losach Polski, bowiem według autora, ewentualna przegrana Andrzeja Dudy może oznaczać definitywne wyeliminowanie ze sceny politycznej Prawa i Sprawiedliwości oraz wszystkich jego naśladowców. 

Autor artykułu biorąc na warsztat taktykę wyborczą, przestrzega, że jednym z istotnych czynników, który może negatywnie wpłynąć na ostateczny wynik Andrzeja Dudy, mogą być właśnie dobre dla niego sondaże – zwłaszcza dotyczące pierwszej tury wyborów. Jego zdaniem, mogą one „podprowadzić wyborców obecnego prezydenta do drugiej tury w błogim przekonaniu, że wszystko będzie dobrze”, a to może być pułapką. Redaktor tygodnika „Sieci” wyraża obawy, że opozycja może być wręcz zainteresowana jego stosunkowo łatwym zwycięstwem w pierwszej rundzie wyborów (choć nie definitywnym), gdyż to może właśnie zadziałać demobilizujaco na jego elektorat w drugim decydującym starciu. Możemy tylko dodać, że prawdopodobnie takie cele miały na uwadze sztaby wyborcze opozycji, gdy z myślą o pierwszej turze rozszerzyły wachlarz swoich rywalizujących między sobą kandydatów. W pierwszym momencie takie działanie może wydawać się bezsensownym, a nawet samobójczym, ale de facto może się w nim kryć bardzo przebiegła kombinacja. – Primo: tak duża liczba kandydatów odbierających sobie głosy, sprawi, że Andrzej Duda właśnie osiągnie stosunkowo łatwe zwycięstwo w pierwszej rundzie, co, jak już powiedzieliśmy, może uśpić czujność jego elektoratu w drugiej. – Secundo: ci liczni kandydaci, dzięki bardziej zróżnicowanej i bardziej dopasowanej do indywidualnych potrzeb wyborców ofercie, będą łowić szerszą siecią swoich zwolenników, jednocześnie, co nieco, podbierając ich Andrzejowi Dudzie (taką rolę mogą głównie spełniać Kosiniak-Kamysz i Hołownia), by następnie skutecznie przekazać ich głosy wspólnemu przedstawicielowi opozycji w rundzie drugiej. (!!)

Niestety, ale pewne symptomy zagrożenia w postaci uśpienia czujności zwolenników obecnego prezydenta, dają się zauważyć już dziś. Muszę przyznać, że od dłuższego czasu intensywnie zapuszczam sondę w dość licznym środowisku zwolenników Andrzeja Dudy w sprawie majowych wyborów, by poznać opinie jego przedstawicieli na ten temat. Choć muszę stwierdzić, że wyraźna większość indagowanych przeze mnie przyszłych wyborców prezentuje wysoki poziom uświadomienia i determinacji, a nawet gotowość do wzięcia udziału w agitacji wyborczej, to jednak pewna, niestety też spora ich część, swoim podejściem może niepokoić. Mianowicie zauważyłem, że wielu z nich nie ma dostatecznej świadomości znaczenia tych wyborów dla przyszłości kraju. (!!) Niestety, ale są takie zdystansowane osoby – całkiem liczne – które dość niefrasobliwie uważają, że majowe wybory, choć ważne, to jednak będą tylko rutynowym głosowaniem, takim jak każde dotychczasowe i będą przebiegać w ramach normalnego „wahadła” politycznego – na zasadzie „raz my, raz oni”. Osoby te uważają, że ewentualna porażka ich faworyta nie przekreśli szans na dalsze sprawowanie władzy w ramach tej kadencji przez obecnie rządzącą opcję. W końcu rządy sprawuje PIS, który ma większość w Sejmie, więc „jeszcze tragedii nie ma”. Jak widać osoby te nie mają nawet orientacji, iż w Polskim systemie władzy, praktycznie nie da się sprawować rządów z totalnie opozycyjnym prezydentem, który praktycznie może zawetować każdą ustawę. Ponadto, zakładają oni optymistycznie, że ewentualna porażka to jeszcze nic straconego, bo za pięć lat, PiS znów będzie miało szansę wygrać rywalizację o prezydenturę itp. itd. (!?) Jednak najgorsze jest to, że dobre sondaże przedwyborcze Andrzeja Dudy wzbudzają właśnie nadmierny optymizm wśród jego zwolenników, którzy już są spokojni o jego wynik, i którzy wypowiadają się lekceważąco o jego konkurentach, jako niezdolnych do nawiązania z nim równorzędnej walki. Wszystko to może wpłynąć demobilizująco, zarówno na wyborców, jak i na sztaby wyborcze kandydata PiS, i w istotnej mierze przyczynić się do możliwej katastrofy. Wyborcy ci zdają się nie dostrzegać determinacji panującej wśród zwolenników opozycji, którzy w swej rozbudzonej przez agresywną propagandę obłędnej wprost nienawiści do PiS, mogą wcale nie kierować się kryterium jakości programów, czy też nawet walorami osobistymi ich kandydatów, lecz w swoim zbiorowym zaczadzeniu, w drugiej turze zagłosują na byle kogo, jeśli tylko będzie on mógł zapobiec kontynuacji „pisowskich” reform, niebezpiecznych dla różnych grup interesu. W takiej sytuacji warto przypomnieć wszystkim nadmiernym optymistom, że jak uczy doświadczenie sportowców, zawodnik, który jest nazbyt ufny we własne siły i jednocześnie lekceważy przeciwnika, często już w pierwszej rundzie „zalicza deski”. – Zresztą uważam, że nawet, jeśli obawy takich „złowieszczów” jak ja i red. Janecki są w jakiejś mierze przesadne, to nie zaszkodzi jeśli przyczynią się one do większej mobilizacji zwolenników naszego kandydata, bo ta może przełożyć się na jego wyższą wygraną – a to z kolei, będzie przecież oznaczać silniejszą legitymację do sprawowania władzy !

Redaktor Janecki, który w swych sądach należy raczej do umiarkowanych, tym razem przedstawił całą sprawę w dość alarmistycznym tonie. Po pierwsze, nie kryje on obaw, że w sytuacji, gdy polskie społeczeństwo jest politycznie podzielone prawie na pół, zwycięstwo Andrzeja Dudy mimo niezłych sondaży nie jest wcale przesądzone. Po drugie, że jego możliwa przegrana może oznaczać nie tylko utratę władzy przez PiS (i zaprzepaszczenie jego reform) w wyniku nieuchronnych w tym wypadku wcześniejszych wyborów do parlamentu, ale również bardzo prawdopodobną, mającą charakter odwetu, totalną rozprawę z tą formacją – aż do jej delegalizacji włącznie. Jak słusznie przewiduje, w razie negatywnego dla partii rządzącej wyniku wyborów, zmiana na scenie politycznej nie będzie już miała charakteru normalnej w ramach demokracji oscylacji, czyli cyklicznej zmiany u steru władzy konkurujących ze sobą głównych opcji politycznych, lecz bardzo prawdopodobną sytuację, w której opcja przegrana może zostać brutalnie i na zawsze wyeliminowana ze sceny politycznej – w myśl hasła: „żeby już nigdy w przyszłości nie pojawiła się taka antydemokratyczna zaraza”. Autor przewiduje, że paradoksalnie może się to dokonać pod szyldem tak zwanego „aktu odnowy demokracji” i będzie czymś w rodzaju „ustawowego zamachu stanu”. Według niego może on przypominać proces brzeski w drugiej RP. Według red. Janeckiego, przeciwnicy na pewno postarają się o to, by w przyszłości profilaktycznie wyeliminować każdego, kto miałby ochotę wprowadzać w życie podobny program w polityce krajowej i zagranicznej, co oczywiście będzie oznaczać totalitarną dewastację polskiej sceny politycznej. Przewiduje on również, że z oczywistych powodów nikt zagranicą, przynajmniej w Europie, nie zechce stanąć w obronie tej bezprawnie zdelegalizowanej prawicowej partii. Przeciwnie! Unia Europejska ucieszy się wielce z osiągniętego tą drogą „zwycięstwa demokracji”. (!!)

Całkowicie podzielam obawy autora, jeśli chodzi o skalę niebezpieczeństwa związanego z majowymi wyborami, czemu zresztą dałem już wyraz w kilku moich publikacjach na tym forum.3) Nie ukrywam również satysfakcji, że publicysta o dużej renomie, widzi te poważne zagrożenia podobnie jak ja, co utwierdza mnie w przekonaniu, że nie są one wynikiem tylko mojego przewrażliwienia, czy też jakiejś skłonności do defetystycznego myślenia (o co byłem oskarżany po niektórych publikacjach), ale realnym niebezpieczeństwem.

W związku z powyższym uważam, że najwyższa pora by zwolennicy rządzącej prawicy uświadomili sobie powagę sytuacji, jaka wiąże się z nadchodzącymi wyborami prezydenckimi, zwłaszcza teraz, gdy w grę wchodzą groźby nałożenia na Polskę sankcji ekonomicznych ze strony UE z powodu rzekomo „kagańcowej” reformy sądów, którą niestety Prawu i Sprawiedliwości przyszło rozpocząć w niefortunnym, bo w przedwyborczym czasie, o czym pisałem już kilka razy.4)  W związku z powyższym, pragniemy zachęcić wszystkich do przeczytania i dalszego udostępniania ważnej publikacji redaktora Janeckiego. Zachęcamy zwłaszcza tych, którzy będą decydować o przebiegu kampanii wyborczej Andrzeja Dudy!

Jednak w spojrzeniu na sprawę wyborów prezydenckich, w jednym nieco różnimy się z autorem omawianego artykułu. Różnica polega na tym, że pan Stanisław uważa, iż wybory te będą najważniejszymi w skali kilku ostatnich dziesięcioleci, ja zaś jestem skłonny pójść dalej i zaryzykować twierdzenie, że będą to wybory o decydującym znaczeniu nawet w skali dziejowej (?!) – Zaraz postaram się uzasadnić, dlaczego patrzę w aż tak dalekosiężnej perspektywie.

Spróbujmy jeszcze raz dokładniej rozważyć, co może się zdarzyć w przypadku przegranej Andrzeja Dudy i związanej z tym możliwości zwycięstwa opozycji w nieuchronnych w takiej sytuacji przedterminowych wyborach do parlamentu.5)  Jak słusznie stwierdził red. Jenecki, w przypadku przegranej, zwycięska formacja i jej dyskretne zaplecze, jak to sygnalizuje ona na każdym kroku, na pewno będzie zapobiegawczo dążyć do skutecznego wyeliminowania Prawa i Sprawiedliwości z dalszej gry, mając już do tego odpowiednie narzędzia władzy. Mogą posłużyć jej do tego odpowiednie trybunały i tym razem oczywiście już na pewno bardzo „sprawne”, a nawet nadgorliwe sądy i prokuratury. W najlepszym przypadku, działania te mogą polegać tylko na dezintegracji i osłabieniu wpływów środowiska związanego z tą partią, w najgorszym na doprowadzeniu do jego całkowitego i ostatecznego rozbicia – z delegalizacją włącznie. Proces ten może mieć charakter odwetu, połączonego z prześladowaniami, prowadzonymi zarówno z zachowaniem jakichś pozorów legalności, jak i sposobami całkiem nielegalnymi. Te ostatnie działania, jak zawsze w takich wypadkach, będą mieć charakter operacji realizowanych przez pałające żądzą odwetu i rozzuchwalone, wciąż w dużej mierze postpeerelowskie tajne służby, co może być bardzo niebezpieczne dla członków PiS. Przede wszystkim zwycięscy będą się starać, by we wszelki możliwy sposób skompromitować wizerunkowo tę formację w oczach całego społeczeństwa, co ułatwią im przejęte wszystkie massmedia. Trzeba przy tym pamiętać, że Jarosław Kaczyński, który spełnia główną rolę scalającą w PiS, może już z powodu swojego wieku i stanu zdrowia, nie być w stanie stawić czoła olbrzymim trudnościom, jakie będą czekać jego osobę i całe ugrupowanie, co prześladowcom bardzo ułatwi zadanie. W przypadku realizacji scenariusza polegającego na eliminacji PiS, zwycięskie siły na pewno przystąpią do stworzenia w jego zastępstwie jakiegoś nowego konkurencyjnego ugrupowania imitującego jego program, by zaspokoić zapotrzebowanie ze strony jego już mocno spostponowanego elektoratu. Oczywiście ta „fałszywka” kontrolowana przez agenturę ulokowaną na jej szczycie, będzie służyć tylko do tego, by ten typ wyborcy zagospodarować i zneutralizować i w ten sposób na długo zabezpieczyć scenę polityczną. Działania o podobnym charakterze miały już miejsce w przypadku tworzenia PO. Jak pisaliśmy, partia ta, której powstanie było zainicjowane przez tajne służby, miała zaspokoić środkową część sceny politycznej w sposób kontrolowany i reżyserowany, a tym samym użyteczny dla dyskretnych sił, faktycznie rozgrywających politykę.6)  By osiągnąć swój główny cel, polegający na długotrwałym przejęciu władzy i bezpiecznym jej sprawowaniu w imieniu własnym oraz krajowych i zagranicznych protektorów, opozycja może nawet zdobyć się na heroiczny wysiłek. Mianowicie, może ona powściągnąć na jakiś czas swoich chciwych i żądnych łupów „drapsów”7) przed wszelkiego typu aferalną działalnością, przynajmniej do czasu skutecznego umocnienia władzy.

W wyniku tych wszystkich działań polska demokracja zostanie zamieniona w coś na kształt putinowskiej, całkowicie kontrolowanej przez „siły niejawne” „demokratury”, i co oczywiste, kraj ostatecznie znajdzie się w pożałowania godnym położeniu pod względem politycznym, bezpieczeństwa, praworządności, transparentności, stanu gospodarki itd., co bardzo osłabi jego kondycję i zmniejszy szanse przetrwania w świecie pełnym geopolitycznych zagrożeń. Z tego stanu zabetonowania sceny politycznej przez przeciwnika – stanu totalnego obezwładnienia i upadku – Polska może się już nigdy nie podnieść. (!!)

Dlaczego uważam, że tak może się stać? Dlatego, że biorę tu pod uwagę jeszcze jeden bardzo ważny czynnik! Mianowicie – jeśli wypełniłby się ten katastroficzny scenariusz i żadna autentycznie patriotyczna i uczciwa partia przez kilka kadencji nie byłaby w stanie objąć w Polsce władzy, wówczas będziemy mieli do czynienia z jeszcze jednym potężnym zagrożeniem, które spowoduje wielkie i nieodwracalne szkody w tkance polskiego społeczeństwa. Nawet, jeśli mimo wystąpienia tego czynnika Polska zdoła formalnie przetrwać, jako osobny byt na mapie Europy, to na pewno przestanie istnieć jako państwo w dotychczasowym kształcie kulturowym, narodowościowym i religijnym. – Zagrożenie to wiąże się ze złowrogo brzmiącym hasłem: – „REWOLUCJA KULTURALNA” !!!

Jednak o tym wielkim zagrożeniu będzie mowa obszernie w drugiej części artykułu, która ukaże się niebawem.

Janusz Szostakowski

5.02.2020

 

Przypisy:

1) Patrz wpis pt.: „Morawiecki: tylko wygrana Dudy gwarantuje Polakom dobrobyt.”

2) Jak twierdzą znawcy przedmiotu, reakcja wyborców na polityczne sondaże bywa całkiem różna w poszczególnych krajach, co jest uwarunkowane kulturowo i ma swoje analogie w sporcie. Na przykład w Stanach Zjednoczonych, wyborcy przeważnie są skłonni głosować na faworyta, czyli na silniejszego kandydata, któremu poparcie wzrasta. Natomiast w Wielkiej Brytanii dopinguje się zawodnika słabszego, czyli w tym wypadku, tego, który ma mniejsze szanse w sondażach. Nic mi nie wiadomo na temat badań dotyczących tego rodzaju preferencji w społeczeństwie polskim.

3) Pisaliśmy o tym na portalu Fronda.pl, w artykule:  „Rozum kontra szabla. Polemiki ciąg dalszy”  i  „Reforma Sądów. Teraz trzeba iść na całość!”. 

4) Patrz mój artykuł, pt.: „Reforma Sądów. Teraz trzeba iść na całość!”

5) Ewentualna przegrana Andrzeja Dudy na pewno będzie sygnalizować spadek poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości i tym samym bardzo prawdopodobną przegraną w wyborach do parlamentu. Zresztą nawet wygrana w przedwczesnych wyborach nie pozwoli sprawować rządów z opozycyjnym prezydentem. Bardzo wątpliwe, by PiS wygrał te wybory z taką przewagą, która pozwoliłaby odrzucać prezydenckie weto, więc przez resztę kadencji opozycyjnego kandydata kraj może być praktycznie sparaliżowany. (!!)

6) Na temat powstania PO pisaliśmy na portalu Fronda.pl., w artykule: „Ponura tajemnica niezawodnego elektoratu platformy”.

7) Z tego co mi wiadomo „draps”, w przestępczym slangu znaczy: pazerny złodziej, gwałtowny rabuśnik. (Patrz publikacja w Internecie: „Łodzianizmy. Draps i w nogi – o literce „S’, która czasem robi wielką różnicę.”