W wywiadzie dla serwisu interia.pl prezes PiS Jarosław Kaczyński doprecyzował założenia Polskiego Ładu w odniesieniu do szeroko dyskutowanej kwestii zarobków Polaków. Stwierdził, że aby dogonić kraje takie, jak Niemcy czy Francja, konieczne jest dostrzeżenie osób mniej zarabiających.
 
Wobec Polskiego Ładu często padają zarzuty, że będzie on podatkowo dyskryminował najwięcej zarabiających Polaków. Kwestię tę wyjaśnił w wywiadzie Jarosław Kaczyński.
 
- Zapewniam panów, że w ogromnej większości Polski pensja na poziomie 12-13 tysięcy złotych brutto uchodzi za bardzo wysoką. Owszem, są w Polsce i takie przedsiębiorstwa, gdzie przeciętna pensja to 11 tysięcy - i ludzie nawet na dole tej drabinki zarobkowej zarabiają naprawdę bardzo duże pieniądze, ale to wyjątki. Natomiast nad tymi, którzy mają 15 czy 20 tysięcy nie litowałbym się przesadnie, ponieważ te ich straty będą naprawdę niewielkie. Poważne sumy zapłacą ci, którzy zarabiają w okolicach pół miliona rocznie. A chodzi nam o system, w którym są elementy sprawiedliwości - stwierdził Kaczyński.
 
Prezes PiS dodał także, że "degresywny system podatkowy w Polsce był nie fair od samego początku". Stwierdził również, że państwo odpowiada za większość ludności.
 

- Trzeba patrzeć realistycznie: państwo odpowiada przede wszystkim za większość ludności. Na zmianach skorzysta - jak szacujemy - ponad 18 milionów podatników, zwłaszcza te dolne piętra polskiej drabiny zarobkowej. One będą korzystne lub neutralne dla 90 procent Polaków. Staramy się tę część społeczeństwa, której jest gorzej - wesprzeć. I nie chodzi o to, że to wspieranie tych, którym się nie chce pracować. Opowieści, że wystarczyło chcieć i ot, tak, na pstryknięcie palcami się udawało - to bujdy na resorach. Owszem, wielu się udało. Ale niemałej części nie. Cel jest jasny: na początku przyszłego dziesięciolecia zrównać się z europejskim poziomem życia - może jeszcze nie Zachodu, ale już Południa. Jeśli chodzi o procenty, to jest to 100% przeciętnej UE, Włoch czy Hiszpanii. Dalej patrzymy na to, by być bliżej takich krajów jak Francja czy Niemcy. Ale do tego trzeba też zauważyć tych mniej zarabiających - stwierdził prezes PiS.

 
 
jkg/interia