Uchwałą Rady Miasta Kijowa jedną z ulic w tym mieście nazwano imieniem naczelnego dowódcy Ukraińskiej Powstańczej Armii - Romana Szuchewycza.  Do tej pory jej patronem był dowódca 1. Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej generał Nikołaj Watutin, który zmarł w 1944 roku w wyniku ran odniesionych w walce z UPA.

Ta decyzja wywołała zrozumiałe oburzenie w Polsce, ponieważ uważany przez naszych wschodnich sąsiadów za bohatera narodowego Szuchewycz jest współodpowiedzialny za ludobójstwo dokonane przez UPA na obywatelach Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, w szczególności za rzeź wołyńską.

            Ukraińcy mogą oczywiście czcić kogo chcą, szkoda jednak, że nie biorą pod uwagę wrażliwości historycznej tych, z którymi przede wszystkim chcą budować dobre relacje, czyli Polaków. Bez odważnego rozliczenia się z przeszłością trudno zaś budować pomyślną przyszłość.

W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z bezczeszczeniem naszych pomników na Ukrainie, przedwczoraj podpalono polską szkołę w Mościskach, teraz uhonorowano w stolicy kraju człowieka powszechnie uznawanego nad Wisła za zbrodniarza wojennego.

I jak w obliczu tych faktów skutecznie budować dobrosąsiedzkie stosunki?

Jerzy Bukowski