Kiedy w ponurych latach 70. i 80. ubiegłego wieku opowiadałem swoim harcerzom z krakowskiego szczepu Związku Harcerstwa Polskiego „Żurawie” o tragicznym bohaterstwie żołnierzy polskiego powojennego podziemia niepodległościowego zwanych dzisiaj Wyklętymi (oni sami wolą, kiedy określa się ich mianem Niezłomnych) zastanawiałem się, czy oraz kiedy będzie można o nich mówić otwarcie, a nie tylko półgębkiem, nieoficjalnie.

Mam ogromną satysfakcję, że dożyłem czasów, w których ich dramatyczny wybór został uznany za wierność polskiej racji stanu. Moje patriotyczne i harcerskie serce rośnie, gdy widzę dziesiątki tysięcy młodych ludzi uczestniczących w różnych formach obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych i nie mających najmniejszych wątpliwości, że oddają hołd najlepszym synom swojego narodu.

Warto było ryzykować kilkadziesiąt lat temu, bo zasiane wówczas przez wielu instruktorów tzw. niepokornego harcerstwa i spotykających się z ich inicjatywy z młodzieżą kombatantów Polski Podziemnej ziarno wydaje dzisiaj obfity plon.

Jerzy Bukowski