Landrynkowi kandydaci

Takie określenie przychodzi mi na myśl, kiedy oglądam kolejne przerażająco nieporadne występy medialne marzących o prezydenckim fotelu Roberta Biedronia, Krzysztofa Bosaka i Szymona Hołowni.

Nie mając nic ciekawego do zaproponowania Polakom koniecznie chcą się do nich nieustannie przymilać, co jest równie śmieszne jak żałosne, ponieważ żaden z nich nawet tego nie potrafi.

Kaskady żenady i lawiny głupoty towarzyszące publicznym występom tej trójki wzorcowych nieudaczników powinny wprawić w dobry humor Małgorzatę Kidawę-Błońską i Władysława Kosiniaka-Kamysza, którzy mogą uchodzić na jej tle za poważnych, odpowiedzialnych oraz wiedzących o co chodzi w walce o prezydenturę polityków, chociaż wcale przecież takimi nie są.

Jerzy Bukowski