Znokautowany Biedroń

Raz jeszcze podejmuję sprawę nowego wzoru paszportu, który ma być jednym z trwałych elementów uczczenia 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.

Znalazło się w nim również znane chyba każdemu Polakowi bez względu na orientację polityczną, wyznanie i światopogląd hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

Nie wszystkim przypadło ono jednak do gustu. Część środowisk liberalnych uznała je za nadużycie i obrazę uczuć ludzi niewierzących. Jako jeden z pierwszych wrogów wielowiekowej tradycji Rzeczypospolitej, a zwłaszcza jej armii odezwał się Robert Biedroń pisząc na Twitterze:

Bóg, honor, ojczyzna” na nowych paszportach. Nowoczesne, świeckie państwo w całej okazałości.

Nie musiał długo czekać na serię ostrych replik internautów, którzy zamieścili w tym samym miejscu m.in. poniższe wpisy:

Jak ta biedna Ameryka sobie z zacofanym „In God We Trust” w świecie radzi?

I powtarzanym przez prezydentów USA (także tych lewicujących): „God bless America”

I z oficjalnymi przysięgami kończącymi się słowami - „so help me God”?

Brytole nie lepsi. „Bóg i moje prawo”. Na okładce!

Albo Anglicy z „Boże, chroń królową.”

Oczywiście, nie każdy Amerykanin utożsamia się z „In God We Trust” i nie każdy Brytyjczyk z „God Save The Queen”. Ale to ich dziedzictwo i historia. Podobnie jak „Bóg, Honor, Ojczyzna” dla nas. Nie ma co robić afery, są w tym kraju naprawdę ważniejsze problemy.

Zastanawiam się, co najbardziej przeszkadza panu Biedroniowi: Bóg, honor czy Ojczyzna?

No i po co było się wygłupiać?

Jerzy Bukowski