"Być Polakiem" to nie zawsze znaczy urodzić się w Polsce i mieszkać w Polsce. Czy serce człowieka może bić dla więcej niż jednej ojczyzny? Przykład Władka Kuczyńskiego pokazuje, że tak.
Gdy myślimy o Polakach za granicami naszego kraju, zazwyczaj przed oczami staje nam obraz Polonii mieszkającej w Stanach Zjednoczonych, czy naszych rodaków, którzy wyjechali do pracy w Wielkiej Brytanii. Często przy tym zapominamy, że wielu Polaków wcale nie chciało opuszczać naszego kraju, a znalazło się poza jego granicami wbrew własnej woli w wyniku przemian politycznych. Taka sytuacja dotyczy szczególnie Polaków na Ukrainie, których obecnie jest tam aż 140 tys. Liczba ludzi identyfikujących się z polską tradycją i kulturą, a mieszkających w tym kraju może być nawet większa, jeśli weźmiemy pod uwagę dane dotyczące liczby osób ubiegających się o Kartę Polaka.
Przykładem osoby, która ma dwie ojczyzny, polską i ukraińską, jest Władek Kuczyński. Młody chłopak urodził się już w niepodległej Ukrainie, jednak ma również polskie korzenie, z którymi czuje się związany. Jak mówi, jego rodzina pochodzi z Galicji, ojciec z Żytomierza, a matka ze Lwowa. Choć rodzina po wojnie pozostała na Ukrainie, nie zamarły w niej tradycja i przywiązanie do polskości. Jak wspomina Władek, jego ojciec bardzo często ją podkreślał, rodzina chodziła też do polskiego kościoła.
Władek pozostaje jednak również Ukraińcem i dlatego, kiedy zaczął się Majdan, wziął udział w walce. Był zszokowany tym, że w demokratycznym kraju w Europie w XXI wieku może dojść do takich rzeczy jak policja atakująca protestujących.
Gdy niedługo potem rozpoczęły się działania wojskowe, został zwerbowany do wojska. Jak przyznaje, czuł, że nie może siedzieć bezczynnie i patrzeć na ogień trawiący jego ojczyznę.
Jak sam mówi o sobie, tak naprawdę ma dwie ojczyzny - tę, za którą poszedł walczyć i tę duchową - Polskę.
Takich Polaków jak Władek jest na Ukrainie więcej. Warto, by o nich pamiętać.
za: onet.pl