„Nie wiem o żadnym słowie ani czynie Jezusa Chrystusa, które byłoby dyskryminujące wobec kogokolwiek” – powiedział w opublikowanym w Internecie nagraniu.

„Orientacja seksualna każdej osoby jest tym samy,, co kolor jej skóry czy fakt, że jest się biednym lub bogatym” – kontynuował Carter.

„W oczach Boga [osoby homoseksualne] są tak samo dobre, jak my” – dodał.

Byłemu prezydentowi USA trzeba zdecydowanie przyznać rację. Rzeczywiście osoby homoseksualne nie są w niczym gorsze, tak samo, jak sam homoseksualizm nie zasługuje na potępienie, jak uczy Katechizm Kościoła Katolickiego.

Nie ma jednak cienia wątpliwości, że wypowiedzi prezydenta Cartera mają tak naprawdę na celu co innego. Należy on bowiem do wspólnoty baptystów i jego kościół udziela homoseksualistom małżeństw. Oznacza to, że mamy do czynienia nie tylko z manifestacją akceptacji osób homoseksualnych, ale także z poparciem dla praktyk homoseksualnych - a to dwie zupełnie różne sprawy.

Niestety: oprócz wyraźnego wciąż głosu Kościoła katolickiego coraz mniej słychać wypowiedzi, które to rozróżniają tolerancję osób homoseksualnych od aprobaty dla grzechu. Dzieje się tak też w Polsce, co pokazała sprawa właściciela browaru „Ciechan”. Sprzeciw wobec adopcji dzieci przez homoseksualistów został uznany, całkowicie bezpodstawnie, za atak na godność osób homoseksualnych.

bjad/christiantoday