Premier Wielkiej Brytanii, Boris Johnson wezwał opozycję, aby nie przeszkadzała mu w procesie brexitu. Johnson tłumaczył w Izbie Gmin, że realizuje jedynie "wolę wyborców", wyrażoną w referendum przed trzema laty. 

"Mówię, że czas, by doprowadzić do brexitu. Myślę, że mieszkańcy tego kraju mają już dość. Ten parlament musi albo stanąć z boku (...), albo złożyć wniosek o wotum nieufności i wreszcie stawić czoło rozliczeniu się z wyborcami"-wskazał szef brytyjskiego rządu w bardzo emocjonalnym przemówieniu, nierzadko przerywanym okrzykami Laburzystów.

Boris Johnson wytykał opozycji, że przez dwa lata domagała się przeprowadzenia wyborów, mówiąc o utracie mandatu przez konserwatystów, a gdy on dwukrotnie złożył wniosek o rozwiązanie parlamentu, posłowie opozycji dwukrotnie zagłosowali przeciw. 

 "Dziesięć minut buńczucznych krzyków"- tak wystąpienie premiera podsumował przewodniczący Partii Pracy, Jeremy Corbyn. 

"Było jak jego niezgodne z prawem zawieszenie parlamentu. Zero, bez żadnych efektów i powinno być skasowane"-podkreślił polityk, dodając, że rząd Johnsona zawodzi Brytyjczyków nie tylko w kwestii brexitu, ale we wszystkich dziedzinach.

Corbyn powtórzył również stanowisko Laburzystów, czyli poparcie przedterminowych wyborów, ale wyłącznie pod warunkiem wykluczenia opuszczenia Unii Europejskiej bez porozumienia.

yenn/PAP, Fronda.pl