- Wierzę w Boga bezwarunkowo, nawet jeśli nie chodzę do kościoła codziennie, lub nawet co tydzień. Choć kiedy jestem w Portugalii praktykuję regularnie. Modlę się każdego dnia i każdego dnia z Nim rozmawiam. Modlę się za rodzinę: za dzieci, żonę, rodziców. Ale nigdy nie rozmawiam z Nim o piłce nożnej! - mówi Jose Mourinho.

Podzielił się także kilkoma uwagami nt swojej pracy.

- Kiedyś piłkarze grali po to by być zamożnymi ludźmi po zakończeniu kariery. Dzisiaj mają oczekiwanie, by wzbogacić się jeszcze przed rozegraniem pierwszego meczu —mówi Mourinho tłumacząc dlaczego tak trudno zmotywować młodych zawodników do ciężkiej pracy na rzecz drużyny.

- Musimy pamiętać, że ci młodzi gracze są finalnym produktem, efektem wcześniejszego wychowania. Trenowałem kiedyś chłopaka, nie wymienię nazwiska, któremu dałem szansę występu w podstawowej jedenastce. Kilka tygodni później z pracy zrezygnował jego ojciec, zajęcie rzuciła jego matka – rodzice zamieszkali z nim i zaczęli kierować jego karierą. To jest trudna sytuacja. Piłkarze potrzebują elementarnej edukacji. Przychodzi inny młody gracz i pokazuje nowy samochód. A ja go pytam: Po co ci jeszcze jeden? Masz dom? Nie. Masz odłożone pieniądze w banku? Nie. A ten chłopak na to, że samochód jest za darmo, bo jego ojciec wziął go w leasing. Pytam, czy wie, że leasing nie znaczy „za darmo”. Tłumaczę na czym to polega, bo nie zrobił tego nikt przede mną. Kiedy ja zarobiłem swoje pierwsze wielkie pieniądze, w Porto w 2003 roku, byłem na zastrzyk gotówki przygotowany: miałem ponad 30 lat i rodzinę. A oni mają po 16, 17, góra 20 lat. Kompletnie nie wiedzą co z tym zrobić - zauważa portugalski trener.

- Rozumiem, że futbol w wymiarze społecznym, kulturowym i politycznym jest bardzo ważny. Ale dlaczego na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi świata trafia piłkarz? To jest absurd! My nie ratujemy życia! Wiem, że ludzie skaczą z piątego piętra gdy ich ukochany klub przegrywa mecz, ale to oznacza, że taki człowiek ma problem. Jak można porównywać piłkarza czy trenera z naukowcem lub lekarzem? Otóż, nie można - trafnie ocenia celebrytyzm w piłkarskim świecie.

Ra/Thetelegraph.com, wPolityce.pl