- Według pesymistów 2019 może okazać się ostatnim rokiem istnienia niepodległej Białorusi. Optymiści sądzą, że Rosja nie zdecyduje się na rzucenie kolejnego wyzwania światu. Realiści z kolei uważają, że i tak nie ma to znaczenia, gdyż de facto Rosja już i tak kontroluje Białoruś - pisze Witold Jurasz w felietonie na portalu Onet, podsumowując 2019 rok  w kwestiach relacji Białoruś - Rosia

Jak zaznacza dziennikarz, przewidywanie przyszłości Białorusi jest skomplikowana, ponieważ zależy od wielu nieracjonalnych elementów.

Według niego jedną z niewiadomych jest kwestia Władimira Putina, który "dochodząc 20 lat temu do władzy, zawarł ze społeczeństwem swoistą umowę, polegającą na tym, że zapewnił stosunkowo wysoki poziom życia w zamian za ograniczenie wolności. Społeczeństwo akceptowało ograniczanie praw oraz grabież majątku państwowego przez putinowską oligarchię w zamian za dobrobyt." Sytuacja jednak się zmieniła.

- Ludzie nadal mają mniej praw i wolności, ale przestali mieć więcej pieniędzy. W ciągu ostatnich 20 lat w Rosji nie udała się - poza tą dotyczącą armii - jakakolwiek reforma, a gospodarka nie stała się ani innowacyjna, ani nie uniezależniła się od cen surowców energetycznych. - analizuje Jurasz

Zdaniem publicysty, kiedy Putin nie jest w stanie dać więcej chleba, oferuje narodowi igrzyska. Jednak zajęcie Krymu już nie jest ekscytujące.

- Nowymi igrzyskami mogłoby być wznowienie wojny na Ukrainie. Jednak składająca się niemal w 100 proc. z mężczyzn elita kremlowska bardziej niż ukraińskie ziemie ceni sobie dostęp do swoich kont w Szwajcarii, wysyłanie dzieci na brytyjskie uniwersytety i możliwość odwiedzania wypoczywających na Lazurowym Wybrzeżu młodych asystentek. Nie byłoby to możliwe, gdyby Zachód nałożył na Rosję kolejne sankcje. - pisze Witold Jurasz

Jego zdaniem wchłonięcie Białorusi przez Rosję mogłoby być kolejnymi igrzyskami.

Taki scenariusz posiada jednak wady, wśród nich jest m.in. reakcja Zachodu i samego Aleksandra Łukaszenko, "który nie chce oddać ani władzy, ani tym bardziej swojego państwa", a rządzi nim ponad 25 lat.

- Warto w tym miejscu pamiętać, że zarówno w służbach, jak i w białoruskiej administracji dominują dobrze wykształceni 40-50 latkowie, którzy są też w zdecydowanej większości białoruskimi patriotami. - podkreśla Jurasz

Jak zaznacza, prezydent Białorusi różni się jednak prezydenta Rosji tym, że nie dopuścił do stworzenia systemu oligarchicznego, więc ma władzę absolutną.

Witold Jurasz zauważa, że Aleksander Łukaszenko ma problem, który polega na zawarciu ze społeczeństwem takiego samego kontraktu jak prezydent Rosji. Jedyna różnica tkwi w tym, że Putin finansował swoje obietnice z Gazpromu, a Łukaszenko z pieniędzy Putina.

Kolejną niewadomą jest realny stan białoruskiej gospodarki. Są eksperci, którzy wróżą bankructwo, jednak - zdaniem Jurasza - trudno o racjonalne prognozy.

- Dramat Aleksandra Łukaszenki jest w pewnym sensie podobny do dramatu ostatniego szacha Iranu, który tak długo wypatrywał zagrożenia ze strony partii Tudeh (komunistów), że aż przegapił zagrożenie ze strony ajatollahów. Aleksander Łukaszenko tak długo wypatrywał zagrożenia ze strony Zachodu, że aż przegapił zagrożenie ze Wschodu. - podkreśla Jurasz

- Teraz zaś, gdy już nie liczymy się w grze, pozostało nam tylko trzymać kciuki za społeczeństwo obywatelskie, którego nie ma, demokratyczną opozycję, która była, ale której już nie ma, i wreszcie za Białoruś i Aleksandra Łukaszenkę, którzy jeszcze są. W każdym razie jeszcze przez jakiś czas. - podsumowuje Jurasz

 

tg/wiadomosci.onet.pl