Szef polskiej dyplomacji, Witold Waszczykowski odniósł się do słów prezesa PiS, Jarosława Kaczyńskiego podczas kongresu w Przysusze.

Lider Prawa i Sprawiedliwości mówił m.in. o projekcie dotyczącym służby zagranicznej. Projekt zakłada, że funkcjonariusze oraz współpracownicy komunistycznego aparatu bezpieczeństwa nie będą mogli pełnić służby zagranicznej. Obecnie znajduje się on w sejmowej podkomisji.

"Tę ustawę trzeba w końcu uchwalić, bo panie ministrze (spraw zagranicznych), kłaniałem się panu, ale złogów jest tam u pana dużo i trzeba zmieniać”- powiedział Kaczyński.

Minister spraw zagranicznych w rozmowie z Polską Agencją Prasową tłumaczył, o jakie "złogi" chodziło. Jak wskazał Waszczykowski, są to ludzie, których będzie można pozbyć się z ministerstwa, którzy nie pracują od lat, zajmują stanowiska, mają niedopasowane wykształcenie do profilu resortu”. Minister podkreślił, że do reformy resortu potrzebne jest mu "narzędzie" właśnie w postaci ustawy, o której mówił prezes PiS. 

„Jeśli dostanę to narzędzie, czyli nową ustawę o służbie zagranicznej oczywiście będzie można tę reformę przeprowadzić, ale to wszystko zależy w tej chwili od parlamentarzystów, a nie od rządu”- stwierdził szef polskiej dyplomacji. Zapytany, czy po słowach Jarosława Kaczyńskiego parlament przyspieszy pracę nad tym projektem ustawy, wyraził nadzieję, że tak będzie. 

„Też rozmawiałem z parlamentarzystami dzisiaj i zwracałem im uwagę, że przecież czekamy od kilku miesięcy na to i ten instrument, którego domaga się prezes, jest w rękach parlamentarzystów”.

Waszczykowski, zapytany, czy jest spokojny o swoje stanowisko, odpowiedział twierdząco. Prezes PiS chwalił kierowany przez niego resort za wyniki dyplomacji, nie uważa więc słów Kaczyńskiego za "żółtą kartkę".

JJ/PAP, Fronda.pl